W pierwszych leśnych krokach, które są jak pierwszy łyk zimnego piwa w 36-io stopniowym upale, dostałem wiatrem od wschodu.
W drugich leśnych krokach, które są jak ... drugi łyk piwa itd. :)))) dostałem wiatrem zachodnim.
Pomyślałem, ooo, łatwo dziś nie będzie.
20 metrów dalej wiatr trafił w moje plecy, a ja nie zmieniałem kierunku marszu.
Wtedy zrozumiałem, że nie że nie będzie łatwo - będzie beznadziejnie!
I wiecie co?
I nie było!
Coś kazało mi dłużej niż zwykle obserwować starą leśną dróżkę.
Całe szczęście, bo na takie spotkanie czekałem od kilku miesięcy.
W moim kierunku szła pokaźna ilość osobników najbardziej prześladowanego gatunku w Polsce.
Tym bardziej spotkanie z nimi dziś ma inny wymiar niż lata wstecz.
Łącznie ponad dwadzieścia sztuk.
Były niesamowicie skupione na jedzeniu.
Mam dziczą naturę, gdy jem, też można do mnie podejść ;)
Szły i szły.
A ta gówniara była jedyną w pełni czujną i to za jej sprawką kolejne z nimi spotkanie zostanie przerwane. Tu widać jak "ciągnie wiatr" w nozdrza.
Tu spod łba patrzy na mnie inny osobnik. Nie zmienia to faktu, że wciąż idą na mnie, co mnie niezwykle cieszy. Zwróćcie uwagę na bokobrody tego po lewej :)
W pewnym momencie szły tak blisko mnie, że niemal nie mieściły mi się w kadrze.
Zamyślony młodzieniaszek.
No fajnie, w drągowinie znaleźć prześwit, w którym widać prawie całe zwierzę to cud, a ten w tym jedynym korzystnym dla mnie momencie musiał się otrzepać!
Tu już podszedłem je kilkaset metrów dalej. Druga tura sesji.
Niestety wspomniana wcześniej gówniara, zwąchała mnie i tyle je widziałem :)
Życzę leśnym włóczęgom takich miejsc! Starodrzew otoczony bagnami.