sobota, 2 stycznia 2021

Nowy Rok

 Przede wszystkim witam Was drodzy Czytelnicy w 2021!

Dzisiejsze wyjście do lasu było magiczne. Oddech ciszy i równowagi, tajemniczy las osnuty mgłą i moja wyczekana w nim obecność napełniły mnie niezwykłym nastrojem. Nie myślałem ani o tym co przyniósł rok 2020 i nie zastanawiałem się co przyniesie właśnie rozpoczęty. 

Konsumowałem chwilę modląc się, by trwała wiecznie. Taka bezmyślnie radosna, dziecięco naiwna.

Nie miałem innych oczekiwań niż to, by być tu.


Nie uraczę Was nie wiadomo czym. Nie chciało mi się robić zdjęć. Chłonąłem las, ładowałem akumulatory. Organizm mam wciąż pokowidowo sfatygowany. Pazernie wdychałem czyste powietrze.


Sam nie wiem jak to się stało, że przeszły przede mną. W ogóle ich nie szukałem. Ich absolutnie bezfoniczny przemarsz jest zjawiskowy. Zawsze odnoszę wrażenie, że obserwuję scenę, która nie jest przewidziana człowiekowi, że wykradam jedną z leśnych tajemnic. Są zamyślone, jakby pogrążone w jakiejś zadumie. Nigdy nie wiem czy zaskoczyłem jelenie czy las w ogóle. Nie bez znaczenia dla doznań jest pora dnia i aura.


Przeszły łanie i cielaki, a stadko zamknęła równolatka tego szpicaka. Uznałem, że nie ma sensu publikować większej ilości bardzo podobnych zdjęć.


Chwilę później, już zupełnie niespodziewanie przemaszerował przede mną ten jegomość.

Długo się przyglądałem nie mogąc się nadziwić czego szuka w tej warstwie suchych i hałaśliwych liści?

Wokół miał bardzo obfity podszyt ... nie przestaną mnie zaskakiwać.


Na koniec znalazłem kwiaty, które dziś "zakwitły" na biało.


Teraz mogę spokojnie zabrać się za pracę nad nożami :)