Idąc na kolację z jeleniami udało mi się sfotografować stosunkowo rzadką sikorę czubatkę.
To piękny ptaszek o zwracającym na siebie sposobie bycia, jednak trudny do fotografowania - przysiada tylko na sekundę i fruuu z gałązki na gałązkę, co ilustruje trzecia, niekoniecznie udana fotografia. Pokazuję ją, bo przynajmniej widać, jak nieoczywiste jest robienie w ciemnym lesie dynamicznych zdjęć małym ptaszkom.
Skoro jesteśmy przy niezbyt udanych zdjęciach, to od razu pokażę to, którego z wczorajszego wieczoru nie mogę odżałować. Ma jakiś specyficzny urok, ale powiedzmy szczerze, inaczej sobie to zdjęcie wyobrażałem :) Ale zdjęcie z leśną drogą jest!
Próbowałem go jeszcze podejść w krzakach, ale wyszło coś równie nieczytelnego, choć z innych powodów. Postanowiłem dziś Wam to wszystko pokazać, żeby nie było, że Mikunda wchodzi do lasu i ma wszystko jak na dłoni ... no nie jest tak, niestety. Mam jednak nadzieję, że w gęstwinie gałęzi dostrzeżecie głowę uzbrojoną w poroże w scypule :)
Ale ... ale nie ma nic piękniejszego niż słodka zemsta, więc to w niej utopiłem wcześniejsze fotoniepowodzenia! Udałem się na kolację z jeleniami! Zobaczcie co widziałem, bo przecież nie pokażę Wam, co One widziały. To nie jest post o mnie :)))
A na deser, już po zachodzie słońca, koziołek!
Jak zwykle! Za chwilę dojdzie do sytuacji, że nie będzie można zrobić zdjęcia jeleni i dzików bez Ciebie w środku stada. Czy Ty nie masz zapachu i kubatury?!
OdpowiedzUsuńnie no, recepta jest prosta, wchodzisz do lasu, pierwszą napotkaną świeżą dziczą kupą nacierasz się gdzie popadnie, ze szczególnym uwzględnieniem dłoni i twarzy. Póki warstwa jest nieco lepka okładasz tak posmarowaną powierzchnię mchem. To gwarantuje twoją powszechną akceptację wśród leśnej zwierzyny. Podchodząc do stada czegokolwiek wypada wydawać z siebie adekwatne dla danego gatunku dźwięki. Przyznasz, że teraz, gdy zdradziłem swoje najskrytsze tajemnice, twoja droga do sukcesu fotograficznego w lesie jest prosta niczym gierkówka, oczywista jak sukces wyborczy PiSu i jasna jak lico Lenina. ;)
UsuńByłbym zapomniał. Wiem, że trudno się ze mną umówić na wyjście, ale do tej czubatki pójdę na 100%!
OdpowiedzUsuńDietetyczna ta kolacja ;-)
OdpowiedzUsuńA odfrunięta czubatka - super!
dietetyczna i w miłym towarzystwie :)
Usuńmiałem tej czubatki nie pokazywać, zdecydowałem się w ostatniej chwili - dziękuję za komentarz :)
Jak sobie pięknie polegują leniuchy!Wcale się nie boją!!!
OdpowiedzUsuńbliskie podejście do zwierzyny i jednocześnie nie zakłócenie ich spokoju jest moją największą ambicją w fotografii przyrodniczej. Nie zawsze jest to możliwe, ale tym razem się udało. Odszedłem z miejsca akcji, a one sobie spokojnie kontynuowały kolację :)
UsuńCzubatka nie odwiedza mojego karmnika a szkoda bo ładne stworzenie. Piknik rodzinny jeleniowatych absolutnie niewiarygodny i wart zabiegów poprzedzających podchodzenie (te perfumowania się i pudrowania mszyste - wow). Natomiast Panie Krzysztofie Mikundo myśmy umawiali sie na zdjęcia nie tylko ptaszków, lecz głównie zwierząt wyrażających swe poglądy w sprawie podglądania. Tylko pierwsza część umowy zostaje Panu zaliczona. Ja natomiast w terenie ćwiczę rozpoznawanie nowych gatunków ptaków.
OdpowiedzUsuńdobrze Pani Beato Kurowicko :)) poprawię się! w następnym poscie nawet już się poprawiłem :)
Usuń