Po okrutnym się upierniczeniu w chaszczach wspomnianego lasu, przerzuciłem się na "swoje" tereny.
Słońce, jasność i widność zmieniły aurę dnia. Na dzień dobry w lesie powitały mnie raniuszki. To bardzo piękne i równie dynamiczne perełki.
Zdjęcie poniżej całkowicie oddaje szanse, jakie daje mi ten mały "krejzolek" przy ISO 500! Jest jednak w tej focie sporo prawdy o gatunku i dlatego ją pokazuję. To jedno z najlepszych z moich najgorszych zdjęć. Ale uznałem, że jest coś w tej nieostrości, o fajnej kolorystyce kadru nie wspominając. No! I niech ktoś teraz skrytykuje tę "zwałę" :)))
Nieustająco cieszy mnie moja konstrukcja do focenia mikroptiszek i cypidrylków, więc z wykorzystaniem sikory chwalę się raczej tłem.
No i na deser, a dla mnie na danie główne, największa niedzielna niespodzianka! Żeby nie przypisywać sobie zbyt wielu zasług, powiem uczciwie jak było. One, te jelenie, wyszły mi same na obiektyw i to w jakiej sprzyjającej okoliczności! Otóż siedzę ja sobie w czatowni, wsłuchuję się w godowe odgłosy myszaków kołujących nade mną i leniwie patrzę w otwór wizyjny szałasu. Ze ściany lasu wychodzą brunatne sylwetki jeleni, ale mój rozanielony chwilą, słonecznym dniem i bezczynnością mózg, potrzebował chwili, by właściwie zrozumieć co się dzieje. Zupełnie bezkarnie "wychynąłem za ściankę czatowni" i robiłem co chciałem, czyli zdjęcia. Oświetlona słońcem chmara była przepiękna, a sceneria polany pozrębowej zamkniętej ścianą lasu dopełniła reszty wrażeń. Byłem w siódmym niebie.
Łania z cielakiem sfotografowana w innej scenerii i w innym czasie jest właściwym zwieńczeniem łikendowych spotkań.
Ech, nawet "najlepsze z najgorszych" jest świetne, że o całej reszcie nie wspomnę! Wspomnę za to o byciu w siódmym niebie - właśnie obcowanie z przyrodą przenosi nas w te niezwykłe rejony duszy :-)))
OdpowiedzUsuńdlatego jestem tak uzależniony od lasu :)
UsuńDziewiczego lasu zazdroszczę, na raniuszki złego słowa nie dam powiedzieć, bo doskonale pamiętam ból głowy gdy próbuję za nimi nadążyć, a moje emocje dotyczace jeleni są takie - byłam kiedyś na koncercie koleżanki która pisze komponuje i gra i śpiewa i po zaśpiewaniu jednej pięknej piosenki jakiś napaleniec na widowni wrzasnął "kurna, muszę sie tego nauczyć". Tak i ze mną jest.
OdpowiedzUsuńpiękne! :)))
UsuńZdjęcia ptasie tym razem najbardziej przypadły mi do gustu (może dlatego, że to wciąż nieosiągnięte przeze mnie rejony fotografii przyrodniczej). Ostatnie zdjęcie ma w sobie jakąś magię i tajemnicę :-). Piękne!
OdpowiedzUsuńHusky, bardzo się cieszę, że ostatnie zdjęcie zwróciło Twoją uwagę, bo również, nieskromnie uważam, że ma to coś. Takie zdjęcia kocham najbardziej, nie są wycyzelowane, nienaturalnie upiększone, nie nadają się też do encyklopedycznej dokumentacji gatunku - bo taki właśnie las jest najczęściej. Nie do końca coś widać, nie zawsze wszystko jest wyłożone jak na patelni. To jest zdjęcie, które jest najbliżej leśnej rzeczywistości. Dziękuję!
UsuńSłowo na dziś nie ma żadnego związku z postem. Przypomniało mi się jednak, że Szanowny Lud obiecywał kompromitować się od czasu do czasu, publikując odpowiednie zdjęcia. Niestety przejrzałam ostatnie posty i jakoś zdjęć takowych brak. A ja donoszę, że swoją część umowy wypełniam jak mogę. Ostatnim nowym dla mnie garunkiem ptaka, którego sama w otoczeniu zdybałam i poddałam procesowi rozpoznawania jest ortolan. I co?
OdpowiedzUsuńno i ręce dla mię opadły się ... nie dotrzymałem obietnicy! Trudno jest ją dotrzymywać zimą, gdy mam do wyboru srokę, kruka i sójkę ... i nieco mazurków przeplecionych sikorami :)
UsuńPoprawię się obiecuję!!!
Garść do trzymania szykuję:)
UsuńFarciarz, czy coś tam w cyfografiku naobiecywał, a?
OdpowiedzUsuńfarciarz ... wiadomo ;)
Usuń