Miesiąc temu, znajomy, Marcin, powiedział mi, że widział w tej okolicy wilka. Noooo ... powtarzać nie trzeba :)
Jakoś mi się wcześniej nie układało z tą okolicą ale dziś i owszem.
Chmury pędzone wiatrem dawały fajne światełka, choć zmienne. Pierwszym napotkanym zwierzakiem, wypadałoby dodać, że "oczywiście", był jeleń, a konkretnie łania.
Momentami były interesujące, teatralne światła.
Stare graby, jak ja je uwielbiam! Zawsze zatrzymam się przy starym grabie. Moim zodiakalnym drzewem jest podobno jesion, ale sądzę, że ktoś się pomylił. Miętę czuję do grabów jak do żadnych innych drzew. Gdy patrzę na ten skręcający się pień i te poskręcane korzenie łapczywie, wręcz pazernie chwytające ziemię, to myślę, że gdyby dwa stare graby rosły po dwóch przeciwległych stronach kuli ziemskiej, to mogłyby ją, tę Ziemię, wyżymać, wykręcić jak sprane gacie, do ostatniej kropli. Tak właśnie myślę!
Lasy tu rozmaite, a ponieważ dawno nie pokazywałem lasów liściastych, proszszszsz ...
Takie dębowe i grabowe lasy we wczesnej fazie ulistniania, są urocze, prześlwietlone, dające się oglądać. Za miesiąc będzie tu parasol liści, który nie wpuści już światła do podszytu. Z tego właśnie powodu niewiele gatunków roślin najniższego piętra, radzi sobie jakkolwiek z wieczną ciemnością.
Moją uwagę skupiła na sobie wiewiórka.
i hooop ! Lubię polować na ich skoki. Przy takim świetle szanse sa największe, ale uwierzcie mi, że dynamika tego skoku w nadprzestrzeń, przywołuje Hana Solo i jego słynnego Sokoła Millennium!
Przyszedł czas i na drozda śpiewaka :)
Z najwyższym trudem go złapałem. To umieszczenie go w kadrze to nie efekt kreacji, to konieczność :)))
Nad wodą nie zabawiłem zbyt długo, ale te podziały spodobały mi się.
Odchodząc od jeziorka, spotkałem samca kapturki. Niestety słońce pracowało ostro i ocena nie była łatwa. Konsultacja z Krzyśkiem Jankowskim ponownie okazała się niezawodna.
Największą radochę sprawiła mi jednak ta sikora uboga, która po zażytej kąpieli w rowie melioracyjnym, wyczyniała istne cuda i szaleństwa :)))
Zmuszałem się do zachowania powagi, inaczej ze zdjęć byłyby nici :))
Gdy ponownie zaszyłem się w głębokim lesie, moją drogę przeciął koziołek. Miał fragmentaryczny scypuł, w większości już wytarty.
Puszcza w takich miejscach szepce mi do ucha ... zostań, zostań, napawaj się widokiem, nie idź dalej.
Wtedy siadam i na tyle, na ile pozwala mi moje nie zdiagnozowane ADHD, siedzę i napawam się.
Nie przekraczam zwykle kilku minut, ale to często wystarcza, by przy okazji coś zaobserwować, lub ... być obserwowanym :)
Jak chociażby przez tę samiczkę gila.
I gdy tak siedziałem na plecaku, wiewiór postanowił chadzać tą samą drogą, po czym niezwykle zabawnie rozkrzyżował się na pniu :)
Gdy fotografowałem imponujące pnie daglezji, bacznie przyglądał mi się raniuszek. Tym razem ze stosunkowo sporej, jak na ten ciekawski gatunek, odległości.
A tu przepiękny okaz daglezji we własnej osobie! Ich kora nie ma sobie równych.
Sto metrów dalej, kucnąłem przy kałuży, jakby przewidując co się za chwilę wydarzy. Nie uwierzycie, ale piecuszek usiadł kilka metrów przede mną, i jakby nigdy nic, rozpoczął kąpiel!!! Niezwykle miła niespodzianka.
Niczym żywe srebro, krople kałużowej wody, wystrzeliły w górę.
Tu jak rozumiem, higienizacja dolnych partii ciała :)
To efekt kolejnej wizyty, tym razem wanna robiła za wodopój.
Te fragmenty Puszczy są nieustająco zachwycające. Obiecuję tu wrócić w bardziej nastrojową pogodę ... jakieś mgły, opary ... coś! :)
Kiedy już miałem nieco dość, bo sporo kilometrów zrobiłem dziś poza szlakami, na mojej "nibyścieżce" pojawiło się coś takiego!
W lesie gdy postanawiamy iść jakąś rachityczną ścieżyną, musimy liczyć się z tym, że ona prowadzi do ... nikąd i ostatecznie zaniknie ... rozmyje się w swojej nieużyteczności.
Tak się stało i tym razem. Nie mam w zwyczaju zawracać, a po sforsowaniu tej Wielkiej Pardubickiej, okazało się, że dalej ścieżki nie ma!
Polazłem mimo wszystko i bardzo dobrze, bo oto największa niespodzianka dnia:
Tadam!!! Stosunkowo świeża, maksymalnie 2 dniowa wilcza kupka! Obok była jeszcze świeższa, z frakcjami wilgotnymi, ale postanowiłem Wam to darować :) W końcu może ktoś zasiadł do lektury z kawą i ciastkiem ;)
Oznacza to jednak, że Krzysiek Leśny tu powróci!!! :)
Grubodzioby były dziś poza zasięgiem moich skromnych 420 milimetrów! Szkoda.
Czego nie można powiedzieć o leśnych szpakach, które dały się sfotografować z kilku metrów!
Wersja a'la krętogłów :)))
Ale, że szpaki, tak głęboko w lesie, z dala od czegokolwiek ... dla mnie to nowinka! :)
No i taka to relacja z dzisiejszego spacerku ;)
Przepraszam, jeżeli za długo, ale więcej nie będę!
Świetny wpis. Kora daglezji i widok grabów to jest to.
OdpowiedzUsuńA to trochę Twoja zasługa, bo tak mi przypadł do gustu Twój ostatni post, że postanowiłem też pójść wzdłuż królowej rzek - Łyny :) Ale jak to ja ... zacząłem nad rzeką, a i tak pognało mnie wgłąb lasu :)))
UsuńSkąd ja te widoki znam:) Jutro zostawimy tam fotopułapkę, zobaczymy co się nagra. Mam nadzieję, że przypadkowe spotkanie wilka z rysiem :)
OdpowiedzUsuńco Ty, Marcin, sfotografujemy je i tak, bez fotopułpek! :)
UsuńPs. Jak wysyłam komentarz z telefonu to zawsze podwójnie. Może przez to jest ważniejszy:)
OdpowiedzUsuń:)) właśnie go zutylizowałem :)
UsuńNiezły spacerek, zazdroszczę możliwości codziennych (lub prawiecodziennych) wypadów w teren :)
OdpowiedzUsuńach, to taka choroba :)
UsuńŚpiewak superowy i ptasie kąpiele też. Nie wiedziałam, że daglezje rosną u nas na dziko, ciekawe ile ma lat ta u Ciebie.
OdpowiedzUsuńDaglezje na terenie lasów ramuckich nie dość, że przetrwały wiele lat, to jeszcze się rozmnażają! To oczywiście gatunek obcy, ale wrażenie robi niesamowite. Znam dwa miejsca, w których rosną daglezje tak olbrzymie, że dech zapiera! Nie wiem ile ma dokładnie ale jedno jest pewne, więcej niż 200!
UsuńWszystkie zdjęcia piękne i interesujące. Fajny wiewiór, kroczący drogą. Z wiadomych Ci na pewno powodów, najbardziej zaciekawiło mnie zdjęcie nr. 28:). W sumie to pierwszy raz w życiu widziałam coś takiego w tak artystycznym wydaniu:).Powodzenia w tropieniu!
OdpowiedzUsuńZdjęcie nr. 28 ... Chłessusie przenajświętszy, to ja zamieścilem tyle zdjęć ?!?!?!?! Przegiąłem! Musiałem zapaść w jakis letarg podczas obróbki zdjęć :))))
UsuńExtra post Krzysiek, faktycznie trafiłeś w czasie, a raczej ja ze swoją Kobieta - bo czytaliśmy o wilczej kupie zajadając pyszne pierogi w Cudnych Manowcach :-) pozdr, Sew
OdpowiedzUsuńW cudnych manowcach wszystko jest tak pyszne, że żadna kupa nie powinna popsuć obiadu ;)
UsuńPs. Jak wysyłam komentarz z telefonu to zawsze podwójnie. Może przez to jest ważniejszy:)
OdpowiedzUsuńCiekawe zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale to przyroda jest ciekawa, a zdjęcia tylko to uwieczniają. :)
UsuńKurczę, a dziś za oknem tradycyjnie! Nieliche miejsce, zwłaszcza dla pierzastych zwolenników higienicznego trybu życia:)
OdpowiedzUsuńa ja polazłem gdy jeszcze padało, miałem kilka ciekawych spotkań, a potem się rozpogodziło :)
UsuńZdjęcia i opis świetny. Skłonił mnie do wyjścia w teren jak tylko skończę kawusię, mimo że pogoda nie zachęca. Liściaste lasy piękne, jednak jesienią są najpiękniejsze. A szpaki często spotykam w środku lasu jednak jest tam małe leśne jeziorko.
OdpowiedzUsuńJesienią z pewnością tu wrócę :)
UsuńBliżej, coraz bliżej jesteś Krzysiek spotkania z wilkiem i coś czuję że to niedługo nastąpi.
OdpowiedzUsuńPaweł, obyś miał rację, choć na ta chwilę to ... gówno z tego wyszło ha ah aha ah aha a
UsuńPOdglądaczu leśny! No żeby tak biedną ptaszynę w ablucjach?? I wilczy klozet upubliczniać! I komedię sobie robić z sikorki umoczonej! Ależ się dobrze bawiłam przy tym poście. Dziękuję
OdpowiedzUsuńA mnie Two komentarz rozbawił :))) Ptaszyna w ablucjach ha ha ah ahaa
Usuń