Temperatura całkowicie przyjazna, wprawdzie dzień pochmurny, niebo nawet jakby ołowiane ale co najważniejsze śnieg nie trzeszczał i nie skrzypiał. W lesie ma to niebagatelne znaczenie. Wkrótce musiałem się niestety przekonać, że to za mało.
Gdy mijałem pewną podolsztyńską wieś, przetarłem nieco oczy ze zdziwienia. W niezamarzniętej wodzie rowu melioracyjnego, jak gdyby nigdy nic, żerowała czapla siwa. Wyglądała jak siódme nieszczęście, więc nie zatrzymywałem się, żeby jej nie spłoszyć. Chyba nie była w najlepszej formie.
Po chwili przebijałem się przez polne bezdroża. Tzn. normalnie to są droża, ale z tą ilością zawianego z pól śniegu, były typowymi bezdrożami. Podobała mi się taka przeprawa. Miała charakter offroadowy. Widoki warmińskich moren pokrytych śniegiem robiły wrażenie przynajmniej podgórskie.
Zobaczcie sami.
Kawał drogi dalej dotarłem do mojego ulubionego widoku. Zdjęcie z tego miejsca już kiedyś publikowałem. Często tu zaglądam. Lubię.
Tyle razy go mijałem aż nadszedł dzień, w którym go zauważyłem ... Ma na sobie wymalowaną całą historię zapomnienia. I niech tak zostanie.
Las jak widać zastałem w całkiem interesującej szacie. Spędziłem w nim sporo czasu, jednak niezbyt efektywnie.
Miałem po prostu pecha.
W pewnym momencie, gdy niestety byłem już daleko od samochodu, usłyszałem te charakterystyczne dźwięki. Mało przyjemne ...
Poirytowany faktem, że wybrałem las, w którym trudno będzie o ciszę i obserwacje, opuściłem swoje ulubione tereny.
Paradoksalnie nie mogę tego żałować. Jak zwykle okazało się, że wszystko jest po coś, czemuś służy.
Teren otwarty był dziś bardzo interesujący.
Gdzieś niedaleko rzeki, na swoją szansę cierpliwie czekał myszołów.
Tego typu minimalistyczne plany cieszą moje oko szczególnie.
Na środku ogromnego pola spotkałem rodzinkę łabędzi krzykliwych. Takie osobliwe białe na białym :)
Na zdjęciu tego nie widać, ale ich cytrynowo-żółte dzioby na tle śniegu robią wrażenie :)
Miałem szczerą nadzieję na ich niespłoszenie. Niestety mimo ostrożności, nie udało się. Ale to bardzo silne ptaki, więc mam nadzieję nie przysporzyłem im większych problemów.
Stałem pod przerośniętym czarnym bzem gdy zauważyłem lecącego niemal idealnie w moją stronę krogulca. No wiecie z jaką prędkością toto się porusza. W związku z bardzo trudnym kątem natarcia, byłem pewny, że ze zdjęć nici. Szczęśliwie w ostatniej chwili zmienił kierunek lotu by mnie ominąć, a optyka mojego aparatu odzyskała kontrolę nad obiektem :)
Ostatecznie wracałem bardzo szczęśliwy. Teren otwarty w pełni zrekompensował mi mocno dyskusyjny pobyt w lesie. :)
Fantastyczne! Z przyjemnością spacerują z Tobą wirtualnie :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno to się bardzo cieszę Agatko ... Agatku ;)
UsuńNie wierzę, hydrant???? Schyliłeś się po hydrant??? Koniec świata :)
OdpowiedzUsuńa tam zaraz schyliłem, z jeepanka go pacłem :)))
UsuńNo ja myślę. Hydranty, butelki, trawy itp. to moja domena, proszę mi na moje tereny nie wchodzić.
Usuńno i skarbonki :)))
UsuńNie wierzę Krogulec???? To cytat z komentarza powyżej lekko dostosowany do mojego zdziwienia. Oprócz rycin w książkach nigdy nie widziałam tego ptaka. A po przeczytaniu cyklu o Ziemiomorzu sama nazwa brzmi pięknie i tajemniczo. I jeszcze na deser białe na białym
OdpowiedzUsuńKrogulec to arcysprytna bestyjka :) Niezwykle sprawny lotnik o czym świadczą długie sterówki i krótkie skrzydła. Taka konstrukcja bardzo pomaga przy gwałtownych zwrotach w pogoni za cypidrylkami. Obserwowanie ataków krogulca podnosi serce do gardła. A białe na biały to również dla mnie był deserek. Swoisty krem de la krem :)
UsuńŚwietnie złapany ten krogulec. Prawdziwa przyjemność zobaczyć takiego drapieżnika. I ta biel, biel, biel... może i fajna, ale ja już mam jej serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńGrześ, pamiętam z Twoich postów, że jesteś ciepłolubny :))) No ja wręcz odwrotnie :) Pozdro!
UsuńZimnoooo....
OdpowiedzUsuńfajnie :)
UsuńKrzykliwce na śniegu i z czernią w tle - genialne! Ale fotki krogulca podziwiam jeszcze bardziej, trzeba mieć talent, żeby uchwycić go w locie.
OdpowiedzUsuńZ pewnością zdjęcie lecącego krogulca czy czegokolwiek w naturalnej sytuacji daje mi 1000 x większą satysfakcję niż kolejne fotki z czatowni, szczególnie te statyczne. :) dzięki. Pozdrawiam :)
UsuńPrzyłapałam kiedyś krogulca, ale tylko naocznie, jak upolował w locie malucha, za zwrotami nie mogłam nadążyć, niezwykle sprytna bestia. Łabędzie na śniegu cudne i widoki też.
OdpowiedzUsuńKrogulec nawet jak leci prosto to i tak przegina :)
UsuńNareszcie znalazłam czas aby tu zajrzeć... ciekawie, ciekawie :) zdjęcie minimalistyczne BOMBA! z tymi pochyłościami terenu... rewelka :) ten potwór na filmie... no u mnie też działa, ostatnio rozjechał mi szałas w którym cykam dzięcioły :( graty za krogulca - niezły refleks :))
OdpowiedzUsuńwłaśnie rozpoczęły się zręby 30 metrów od mojej leśnej czatowni. Ciekawe czy przetrwa :) Na szczęście i tak zaglądam do niej bardzo sporadycznie.
Usuń