poniedziałek, 23 stycznia 2017

Krzyklizacja Polski!

Od pewnego czasu coraz częściej dają się obserwować w Polsce łabędzie krzykliwe. Historia ich pobytu w naszym kraju zaczęła się nie dawniej niż 50-60 lat temu ale widać wyraźny progres ich ilości.
Wciąż stosunkowo rzadko się tu lęgną, ale w związku z tym, że jesteśmy dla nich też obszarem tranzytowym, możemy je podziwiać w czasie przelotów. Zima wydaje się szczególnie dobrym okresem do tych obserwacji, a jest co podziwiać.
Te piękne ptaki uważam za prawdziwą ozdobę warmińskiego krajobrazu.
"Krzyklizacja Polski" nie budzi mojego najmniejszego sprzeciwu, godzę się na ten nalot ;)
Dla wielu ludzi ze środowisk "eko" problem migracji gatunków czy wręcz inwazji, jest mocno drażliwy. Część środowiska stara się zdecydowanie bronić "starego ładu" i nie potrafi o tym spokojnie rozmawiać.
Dlatego nie roztrząsajmy racji mojszej i twojszej, cieszmy dziś oczy widokiem tych wyjątkowych ptaków.

Pagórkowata, w zasadzie morenowa Warmia zdaje się tworzyć idealne tła dla tych "żółtodziobów".
Żółtodzioby ze względu na kolor dzioba, bynajmniej nie z żadnego innego powodu. Są doskonałymi lotnikami. No może ze względu na ciężar ciała nieco gorzej radzą sobie na lądzie, co nie zmienia faktu, że uwielbiają plądrować pola uprawne. Często je widuję na rzepakach :)
Trudno było o bardziej ponury weekend niż miniony, ale pochmurna aura dała jakiś klimacik.

 
Budynki mijanych gospodarstw rozcierały się w drugich planach.

Zimowe stada "krzykliwców"  wpisywały się w krajobraz warmiński wraz z gospodarstwami.

Po raz kolejny pokazuję to miejsce poniżej. Chyba nie umiem go nie sfotografować.

Gdy lecą łabędzie nieme, słychać świst ich skrzydeł, gdy lecą krzykliwe, słychać charakterystyczne trąbienie.

Gdzie jeszcze z wyjątkiem wczesnego pogórza, zobaczycie takie ukształtowania terenu?

Do tego miejsca również musiałem powrócić!

 A teraz przyjrzyjmy im się z bliska. Trudno było w tej ciemnicy focić je w locie, ale w miarę się udało.
Zrobiłem serię zdjęć, jedno chyba nie oddałoby ich gracji, wielkości, urody.
Są niesamowite!







A Warmia, jak to Warmia,  darzy czym może ;)
 
 Nasyciłem się terenem otwartym, następny post będzie z lasu :)

14 komentarzy:

  1. Podobne ukształtowanie terenu jest u nas, bo do Leszna sięgał lodowiec. Pojezierze Wolsztyńskie nazywane jest Małymi Mazurami. Piękne zdjęcia łabędzi krzykliwych, które widywałam na południowym zachodzie Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, jeżeli u Was jest podobnie ukształtowany teren, to pięknie mieszkacie :)

      Usuń
  2. I przyjrzawszy się krzykliwym z bliska powiem tak: fajne botki mają. Ot co!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia rewelacyjne! Sesja zdjęciowa tego pojedynczego krzykliwca w locie powala. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się spotkać te piękne ptaki. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czego Ci serdecznie życzę! A jakby coś nie szło, zapraszam do mnie, wskażę miejsca :)

      Usuń
  4. Skoro krzykliwce same, z własnej woli do Polski przylatują i same tu się lęgną, to czyż może to być problem ekologiczny? Przecież to się działo przez całą historię życia na Ziemi - jedne gatunki przybywały, drugie ustępowały. Problem może być czasami wtedy, kiedy człowiek wprowadzi obce zwierzę do środowiska w nienaturalny sposób. Tak przynajmniej uważam :).

    Za fotki jak zwykle podziwiać Cię będę, takie zbliżenia, i to jeszcze w locie! Szkoda, że u nas na Mazowszu nie ma aż tak dużo tych pięknych łabędzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach wiesz, to mocno skomplikowany temat. Jeżeli uznamy, że jesteśmy jednym z gatunków Ziemi, tym samym należymy do świata przyrody, to wtedy należałoby uznać, że wszystko co robimy mieszając w tym tyglu, łącznie z ułatwianiem migracji gatunków, jest procesem naturalnym. Jeżeli zajmiemy twarde stanowisko, że nasze działanie nie są naturalne, tym samym wykluczamy się jako ziemski gatunek. Nie bardzo wiem co wtedy z nami zrobić, za co uznać :) Relacje jakie tworzymy z otoczeniem są głównie toksyczne, to utrudnia uznanie nas za czynnik naturalny ale chyba jednak jesteśmy nim mimo wszystko. Czy zatem wprowadzenie gatunku świadome czy nie, jest złamaniem jakiejś funkcji? Raczej nie, raczej pełnimy tu rolę swoistego katalizatora. Proces i tak by zaszedł, a dzięki nam zaszedł wcześniej, szybciej ... jak zwał. Czy Anglicy dziś uważają berniklę za gatunek obcy? Wątpię. A jest nim. Czy my dziś uważamy bażanta za gatunek obcy? Wątpię. Za kilkaset lat jenoty też już będą nasze. Już prawie są, a pamiętam ich pierwszą inwazję :) Długo by gadać :)

      Usuń
  5. Ciekawy temat poruszyłeś, o ile np.jenoty są w naszych lasach przez ludzi,to już szakal złocisty jest "naturalnym" przybyszem. O ile nic się nie zmieni, to takich zwierzęcych imigrantów będziemy mieli coraz więcej. Walka z nimi będzie bez celowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne że bezcelowa. Patrząc na zjawiska w przyrodzie stale popełniamy jeden podstawowy błąd. Wszystko określamy w naszej perspektywie czasowej - patrz Puszcza Białowieska. Przyroda radzi sobie, ale za pomocą karabinu! Rzeczy nie dzieją się nagle :)

      Usuń
  6. Urodzaj łąbędzi :) Pięknie pokazane.. Podziwiam tereny... górki, pagórki, fale prawie jak na Morawach :)))

    OdpowiedzUsuń