Dziś kolejna, niekoniecznie leśna opowieść, ale tyle się dzieje dookoła, że jakoś nie ciągnie mnie do lasu.
Tam w środku dużego kompleksu leśnego funkcjonuje określona i ograniczona liczba gatunków ptaków, a na zewnętrzu, że się tak wyrażę, zawsze coś nowego.
Jednym z gatunków cypidrylków, których nie spotkasz wewnątrz dużego lasu, jest piegża.
Ptaszek wykazuje zamiłowania do zadrzewionych obrzeży obszarów lekko-rolnych.
Znaleziona przeze mnie miłośniczka dębowych meandrów nie dała się złapać w strudze światła.
Niestety.
Ale te rozświetlone tła przypadły mi do gustu na tyle, że postanowiłem ją pokazać.
Nieco dalej, ale również na tym samym terenie, zauważyłem mazurka ukrywającego się w brzozowych zakamarkach.
Mazurek ... nic takiego, ale ten w końcu pokazał mi język!
Widzieliście kiedyś język mazurka??? No! ;)
Modraszkę upolowałem w dynamicznym przelocie ...
To moje ulubione zdjęcie dnia.
A na koniec wszystkim mamom z okazji Ich święta ...
Liczę na to, że nie ma na tym świecie kobiety, która oprze się urokowi konwalii :)
Się nie oparłam hi, hi. I ja wielbię konwalie :). Wróciłam z urlopu, dwa dni pracy i już go nie pamiętam, ale to standard. Przeczytałam wszystkie posty, na smyrofonie i w nocy, bo duży problem z zasięgiem, a teraz delektuję się szczegółami. Malinowe! A kompletnie odjechałam przy spojrzeniu sarny... Odjechałam, te oczyska i te dzióbaski na łebku... Miodzio.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
PS. A to, że czasem jest mniej komentarzy, to wcale nie znaczy, że Cię opuściliśmy! Fan klub Leśnego jest i będzie :).
Kasiu, ja wiesz, mam już trochę latek i powiem jak kiedyś mój 6-cio letni syn - ja to znam życie! :)))Jasne, że wiem, że są i będą koniunktury i de ... wiadomo. Póki co zapału mi nie brakuje :)
UsuńŁażę w końcu dla własnej przyjemności i póki mi to sprawia radochę, będę to robił. Teraz nieco odpoczywam od lasu. W zasadzie nie przepadam za letnim lasem. No może stosunkowo najmniej za nim tęsknię latem. Cieszę się polami, bagnami i łąkami oraz oczywiście przylesiem. :)
Zapomniałam się pochwalić - u rodziców tradycyjnie w domowej budce (element budynku) gniazdują szpaki, druga strona domu również wykorzystana, sikorki już karmią młode i cudowne pleszki wysiadują. Na żer zaglądają w dużej liczbie dzwońce, dzięcioł, trznadle, kopciuszek, gąsiorek, drozd (jednego ze łzami musiałam pochować, rozbił się biedak na oknie), pliszka itd. Napasłam oczy i uszy, bo śpiewak koncertował dwa razy na dobę i moje ukochane żurawie wołały. A teraz znów nie mam czym oddychać... I jakoś mi za głośno... Kopnięta jakaś jestem hi, hi. A latkami się nie chwal, coś mi się wydaje, że daleko nie odskoczyłeś :). Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
Usuńjestem z najlepszego rocznika - 1963! ;)
UsuńWiedziałam, że niewielka różnica! 65 :). Kasia z Olsztyna.
UsuńWyobraź sobie, że moja piegża w tym roku założyła gniazdo w jałowcu przy ganku i od rana do nocy samiec śpiewa jak opętany, a głos ma niezwykle dźwięczny i donośny.
OdpowiedzUsuńto fakt, głosy wydają przepiękne i niewiarygodnie czyste :)Dodać trzeba, że jak na takie maleństwa, zaskakująco donośne.
UsuńTak pięknie i tajemniczo się owa piegża nazywa a wygląda..... no raczej nie wygląda. Ja to sobie proszę Waszmości wyobrażałam piegżę, że ho ho. A tu chuchro Panie. Pewnie widziałam w okolicy miliard razy i nie zwróciłam uwagi. Język mazurka rządzi. Absolutnie.
OdpowiedzUsuńPiegża jest wielkości modraszki tylko jeszcze smuklejsza, czyli naprawdę maluteńka :)Nadrabia zdecydowanie głosem! A nazwę ma zdecydowanie godną ptaka wielkości jakiegoś rozsądnego kuraka :)))
UsuńPiękne te... piegże i mazurki z językiem. I konwalie oczywiście. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńAnegdota: podczas I Komunii zasłabła dziewczynka, pogotowie odwiozło ją do szpitala. Okazało się, że w czasie mszy dzierżąc w ręku bukiecik konwalii podgryzała sobie kwiatki. Z nerwów chyba. A w kwiatkach glikozydy nasercowe...
dobrze, że nie trzymała gałązki wilczełyka! :)
UsuńCzaruś.
OdpowiedzUsuń