Różnie można myśleć o umaszczeniu lisa, nawet się zdziwić, że będąc drapieżnikiem "świeci oranżami" ale jedno trzeba przyznać - jesienią ma kamuflaż doskonały!
Gdyby leżał bez ruchu, nie wiem czy bym go zauważył. Taki liso-liść z niego :)
Las liściasty o tej porze bardziej przypomina park miejski.
Słońce grało na opadłych liściach, a ja czułem się jakbym był awatarem w jakiejś grze 3D.
Momentami słońce rysowało znacznie ostrzej, cienie stawały się wyrazistsze.
To pora roku, w której na jednej gałązce można zobaczyć liście kilku gatunków drzew :)
Liście, wszędzie liście. To doskonały pomysł natury na przywrócenie glebie składników odżywczych, które roślinność wykorzystała w mijającym okresie wegetacyjnym. Teraz, jak również pod śniegiem będą przebiegały procesy gnilne (wszelkie bakteriozo i grzyby do dzieła!) Na skutek procesów metabolicznych tkanki liści zostaną powtórnie zmineralizowane i wraz z roztopami i deszczami wprowadzone do gleby.
Udało mi się go złapać gdy w trakcie higienizacji piór wykonał akrobację, która poderwała drobiny wody. Otrzymałem fotograficzny prezent :)
W zasadzie gotowa grafika na ścianę :)
Opieńki. W trakcie robienia zdjęcia nie miałem pojęcia, że na kapeluszu grzyba w pierwszym planie usiadł owad.
Nie wiem jak one to robiły ale poruszały się dziś bezszelestnie na tych liściach!
Moje kroki za to było słychać z kilometra ...
Nad rzeką nieco poeksperymentowałem.
Tak powstała ta impresja na temat jesieni i rzeki.
Oraz ta.
Usiadłem nad bagienkiem, opadające liście wystukiwały ciekawe melodie.
Raz liść uderzył o korę drzewa, raz o inny liść, to o gałązkę, to o runo. Raz uderzał blaszką raz ogonkiem. Po jakimś czasie jeden z nich wylądował na daszku mojej czapki. Poczułem się częścią tej scenerii i tego miejsca. Las zaakceptował mnie jako ewentualne lądowisko liści. Uderzenie o daszek było jednym z dźwięków niekończącej się jesiennej ballady.
W pewnym momencie. dosłownie 4-5 metrów ode mnie, przeleciał jastrząb. Piękne przeżycie. Aparat niewzruszenie stał oparty o drzewo :)
Krzysku! zawsze do Cie zagladam bo jestes wspanialym obserwatorem i takimze fotografem. Uwielbiam swiat , ktory pokazujesz. Komentarze tez uwielbiam. kilka dni temu spotkalam sarenki, jedna plowa a druga bliska czerni, zdziwilam sie bardzo..i widze,ze taka ciemna tez pokazujesz...skad te roznice w masci? Pozdrawiams serdecznie
OdpowiedzUsuńale się cieszę :) dziękuję za regularne odwiedziny! Sarny jak i jelenie mają pewną zmienność osobniczą w kwestii umaszczenia. Zwykle, choć to nie jest regułą, sarny polne (łąkowe) są jaśniejsze. Inna sprawa, że skoro bliska czerni, to jeszcze mogła być w babrzysku, choć sarny nie babrzą się z takim zamiłowaniem jak jelenie czy dziki, ale sam 2 lata temu widziałem czarnego kozła.
UsuńGrafika urokliwa niezwykle i ostatnie także. Piękny październik mamy tego roku.
OdpowiedzUsuńdzięki Grażynko. Prawda, piękny październik.
UsuńPiękne fotki!!!
OdpowiedzUsuńLas pełen liści. Masz rację wygląda jak park. Piękne zdjęcia. Zdrowia zyczę.
OdpowiedzUsuńdzięki, dzięki z wzajemnością :)
Usuńdziękuję, dziękuję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń