Taka była sobota i taka była niedziela, czyli w każdym z tych dni udawało mi się podejść zarówno dziki jak i jelenie. W sobotę zmarzłem jak zaniedbany pies w dziurawej budzie. Poranek był deszczowy, a ja oczywiście nie patrząc na to - do lasu! Co do budy, to zgadzało się o tyle, że w trakcie najintensywniejszego opadu, wdrapałem się na ambonę i tam przeczekałem deszcz, tzn. przeczekałem, aż z deszczu zamienił się mżawkę, bo tylko takie warianty przewidział scenariusz sobotniego poranka. Zdjęć z ambony nie robię, ponieważ uważam, że nie mają żadnego znaczenia w kategorii fotografii przyrodniczej. Podobnie myślę o upolowanej z ambony zwierzynie - to łatwizna i żaden sukces! Muszę powiedzieć, że przemierzanie kilometrów po puszczy w czasie takiej pogody jest ogromną przyjemnością. Las jest bardziej wyciszony, tym samym bardziej tajemniczy, a odgłosy kropli spadających na liście drzew potęgują to odczucie. Jest moc! Nie muszę mówić, że w taki dzień natychmiast udałem się na miejsce wcześniejszego spotkania z wilkiem, nieustająco i naiwnie wierząc, że los da mi Go jeszcze spotkać. Ponieważ silnie w to wierzę, z pewnością tak będzie, to tylko kwestia czasu.
Niedzielę potraktowałem już zupełnie inaczej, wyruszyłem późnym popołudniem i ze znajomymi.
To będzie ciekawe doświadczenie, jak pokażemy te same rzeczy i niedzielne sceny. Każde z nas ma inne, momentami zupełnie inne podejście do fotografii przyrodniczej.
Tymczasem, nie zabieram czasu, nie marudzę, nie wskazuję które zdjęcia są z deszczowego poranka, które ze słonecznego wieczoru, to nie będzie problem, sami się zorientujecie :)
pierwsze zdjęcia to nic innego jak sielanka , spotkania rodzinne , towarzyskie , miło czas spędzony , 15-te zdjęcie mówi o tym że ktoś komuś podpadł może ? Za bardzo się zbliżył ? Wygląda na ostrzeżenie ewentualnie na chęć zaszarżowania , chyba miałabym pietra . A Ci czterej przystojniacy stoją przed drzwiami do lasu i bronią doń dostępu a Ciebie wpuścili ?
OdpowiedzUsuńnie no, trafiłaś idealnie z tą 15-ką! Ja ją sprowokowałem. Naśladowałęm dzika, odyńca, i ona ruszyła na mnie jak wystrzelona z procy. Miałem nadzieję, że podbiegnie jeszcze bliżej, ale ustawiając sie do kolejnego zdjęcia, pechowo zahaczyłem obiektywem o gałąź świerka i zorientowała się ... niestety. Bardzo żałuję, bo miałbym ją przy samych nogach ... Oczywiście nalegam i proszę, nie róbcie tego sami!!! W przypadku lochy prowadzącej, to jest igranie z losem. Sam mam nadzieję, że moje zachowanie w lesie nie będzie opłacone zbyt wysokim rachunkiem. W przeciwieństwie do myśłiwych, moją jedyną "bronią" jest aparat fotograficzny:)))
UsuńDokładnie , dobrze powiedziane , to nic innego jak igranie z losem , ciekawa jestem dalszych wydarzeń gdyby faktycznie dotarła do Ciebie , chyba nie chciałabym tego oglądać .
Usuńabsolutnie nie chciałbym tego oglądać, szkoda lochy, a ja kocham zwierzęta! ;)
UsuńMłode dziczki nieźle podrosły a jelenie, Boże jak ja bym chciała spotkać choć jednego małego jelenia. Dwa dni temu, wieczorem ofukała mnie locha jak sie potem okazało z młodymi. Miałam niezłego pietra.
OdpowiedzUsuńA dziś rano obszczekał mnie koziołek i nawet go nie widziałam. Piękne te jelenie, piękne.
z lochami bądź ostrożna proszę. Ta z 15-ego zdj. w krókim czasie przeszła do szarży. Szczęśliwie odstąpiła :)
UsuńOstatnie mało zaglądałam do albumów zdjęciowych Leśnego Luda. Teraz nadrabiam i chcę tylko powiedzieć, że to absolutny szczyt harcerskich umiejętności podchodzenia. A co? Te zdjęcia rodzinki dziczej. Niech Szanowny Pan zastosuje się jednak do własnej rady i nie spotyka się z dzieciatymi babkami aż tak intymnie.
OdpowiedzUsuńno kiedy to takie magnetyczne jest i w ogóle te dzieciate są najciekawsze! ;)
Usuń