piątek, 11 lipca 2014

studium bliskiego spotkania i dezaprobaty!

Kiedy byłem małym chłopcem, na ulicy Dąbrowszczaków, w pobliżu Baru Pyza, obok zaparkowanego konia z wozem, Ojciec zagadnął ... wiesz, słyszałem, że konie widzą wszystko większe niż my. Powiedzenie czegoś takiego, takiemu dzieciakowi, jakim byłem, było najlepszą receptą na spieprzenie sobie całego popołudnia. Moja mała mózgo-puszka zwierała niewielki z racji wieku organ, ale rodzina twierdziła, że mój mały mózg pracował tylko w jednym kierunku - zadawaniu w nieskończoność upierdliwych pytań. Ilość i częstotliwość problemów z jakimi zwracałem się po takim dictum do Ojca, wyprowadziłaby z równowagi buddyjskiego mnicha, o zahibernowanym żółwiu nie wspomnę. Można więc powiedzieć, że Ojciec otworzył swoistą ... puszkę Pandory! Tato, to kto widzi prawdę? Może wszystko jest takie, jak widzi koń?!? To jak pokażę koniowi 20-o centymetrową linijkę, to jaką on, ją widzi??? I tak do wieczora, czyli do kolejnej sentencji Ojca - lapidarnego - daj mi już spokój! żartowałem! Konie widzą tak jak my!!! Do tej pory się dziwię, że nie przechrzcili mnie na PANDORA!
Minęło sporo lat i właśnie dziś, podchodząc niezwykle blisko do jeleni, przypomniałem sobie tamto popołudnie. No dobra, nie tyle popołudnie, co wątek z widzeniem innym niż nasze. Żeby nie odbiegać za daleko od tego co sobie naprawdę przypomniałem, zastanowiłem się, a co ... jeżeli jeleniowate, tak jak konie, też widzą wszystko większe, hę? Jeżeli widzą większe, to ja, jako podesznięty/podeszły/podszedły (chodzi o człowieka, który podszedł ...czyli dokonał podejścia) mogę wydawać się im, tym jeleniom, jeszcze bliższy. Jeszcze bliższy nie w rozumieniu emocjonalnym, a fizycznym. Chodzi o wyobrażoną i domniemaną odległość jaka dzieli mnie od jelenia w jego jelenim mózgu ... ufff.
Sami widzicie, to nie są proste rzeczy :)
A czemu właśnie dziś się nad tym zastanawiałem? Spójrzcie na miny tych osobników w momencie, gdy mnie ujrzały. Sami zrozumiecie. One wyglądają jakby zobaczyły ogromnego diabła! A przecież moje 110 kg. to nie powód do takiej paniki! Szczególnie, że w tej wadze jest więcej siły z jaką przyciąga mnie Ziemia niż materii, bo ta jak wiadomo nie istnieje:)


17 komentarzy:

  1. Temu ze zanikającym uchem to aż szczeka opadła z wrażenia .......

    OdpowiedzUsuń
  2. :) jeleń (parzystokopytny), to nie całkiem taki 'leśny koń', nie wiadomo co widzi. Móc spojrzeć oczami innych, powąchać wielkim nosem, pomyśleć umysłem (obrączką okołoprzełykową), polecieć skrzydłami innych....ach gdyby było można, na chwilę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. angażowanie obrączki okołoprzełykowej w proces myślenia to moja specjalność:)
      umiem w związku z tym zniżyć się z myśleniem do poziomu ślimaków, a nawet jamochłonów!
      "w górę" systematyki nie próbowałem, bo to ryzykowny zabieg - można się rozczarować :)

      Usuń
  3. Ten na trzecim zdjęciu jest sceptyczny - eee, znowu Mikunda :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. To z widzeniem można łatwo sprawdzić. Udaj sie do stadniny i spróbuj dosiąść rumaka. Jeśli wyda mu sie, że chce na niego wsiąść np. 3,8 metra o wadze 220 kg to raczej sie nie zgodzi. Na trzecim zdjęciu przepiękna dezaprobata.

    OdpowiedzUsuń
  5. Grażynko, niekoniecznie, konie dysponują głównie myśleniem typu alfa. Nie wiedzą, nie są w stanie przewidzieć, co stałoby się, gdyby dosiadło je 3,8 metra człowieka i nie potrafią przewidzieć, że to coś innego niż 1,8 czy 2,4 metra :) Koń pozwala się dosiąść zarówno drobnej amazonce, po czym ...mi! :)
    Jestem z wykształcenia hodowcą i w ramach fakultetu z jeździectwa dosiadałem wiele koni. NIektóre dopiero post factum dawały odczuć, że są zaskoczone ciężarem :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, gdyby było inaczej, jazda laudańska nie byłaby tak skuteczna. Ale też prawdą jest, że gdy ja siadam w siodło, koń stoi a gdy mąż siadał (110kg) to koń odwracał głowę i mówił - o rany.... choć to nie jest wielki ciężar jak na konia.

      Usuń
    2. już lubię twojego starego - chodzimy w tej samej wadze :)

      Usuń
  6. Mimika na tych zdjęciach jest górą i jest przeurocza ale mnie ujęło zdjęcie nr. 9 i 10 , ta nonszalancja i duma ta lekkość i gracja , piękne !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, też bardzo lubię te właśnie zdjęcia. Taki młodziak, a już tyle w nim pewności siebie :)

      Usuń
  7. Zgodnie z umową miniaste zwierzęta uwiecznione zostały. Bardzo z Leśnego jest słowny LUd. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słowo jest produktem pochodzącym od myśli, a myśl jest falą elektromagnetyczną, czyli tym czym jest "wszystko" cały wszechświat. Myśląc i mówiąc tworzymy rzeczywistość, więc mając to na uwadze, dotrzymanie słowa było ... łatwością ;)

      Usuń
  8. ha ha ha ha ha nie mogę przestać się uśmiechać - te minki są bezbłędne... ta wypchana buźka... i jeszcze na koniec obrót tyłeczkiem do obiektywu. Piękne w swojej prostocie zachowania, teraz będę wiedziała o czym pomyśleć kiedy dzień będzie gorszy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o! Yvaine, widzę, że stajemy się przyjaciółmi :) Zaglądasz do moich starszych postów, czyli mogę uznać, że Cię ... hmmm ... wciągnęło ;))) To dla mnie największy komplement, gdy ktoś, jak Ty, poświęca swój czas, by zajrzeć w starsze wpisy - dziękuję!

      Usuń
    2. Dawkuję sobie przyjemność i na spokojnie wracam do starszych wpisów - mówiłam że się uzależniłam ;) Z resztą to bardzo przyjemny i nieszkodliwy nałóg - powiedziałabym ze bardzo zdrowy i korzystnie wpływający nie tylko dla samych oczu ale i wnętrza ;)

      Usuń
    3. życzę wytrwałości w nałogu :)))

      Usuń