środa, 22 lipca 2015

autoportret ... ;)

Każdy niemal malarz, miał taki imperatyw i sądząc po ilości powstałych autoportretów, był to imperatyw kategoryczny, by obrazem coś o sobie powiedzieć.
Ja mimo tego, że nieco obrazów namalowałem, zrobiłem jeden portret, najważniejszy, a tematem był niezwykle ważny w moim życiu człowiek - Włodzimierz Puchalski!

Siebie nie namalowałem, bo nigdy nie miałem tyle farby i wystarczająco dużego płótna, a na małym formacie, nie oddałbym przecież takich detali, jak blizna na czole po rozdrapanej ospie.

Odrabiam zatem straty i korzystając z dostępnego narzędzia - tekstu i zdjęcia, tworzę coś, co można nazwać autoportretem mieszanym. A ponieważ za moment mój blog zaliczy dzięki Wam, 50 tysięcy wejść, chcę zrobić coś innego niż zwykle. Będzie to raczej autoprezentacja filozofii fotografii. Prędzej czy później część ludzi coś takiego pisze. Tak najczęściej powstaje "żenada roku", bo to głupie pisać o sobie. Ale skoro mus, to mus, lecimy!

Do autoprezentacji folozofii fotografii posłużę się zdjęciem, które zrobiłem specjalnie na to konto, lub które mnie do tego wyznania zainspirowało. Proszę wybrać wygodniejszy wariant.

To jest jedna z takich fotografii, które uprawiałbym najchętniej. Mam wrażenie, że wszystko już było, a dzisiejsza fotografia została zdominowana przez technologię. Zdjęcia są "wylandrynione na maksa" w Fotoszopie, rzygać mi się chce od panoszącej się hiperdoskonałości, a 80% zdjęć to "wikipedówki" czy też "atlasówki", zrobione szkłami powyżej 600 mm.
Obowiązkowo rozmyte tło do gładkiej apli i centralnie ustawiony obiekt! Poddaję się. Raz na jakiś czas, gdy rzeczywiście coś wejdzie pod obiektyw, trudno nie zrobić portretu. Ale żeby tak ciągle? Na swoje wytłumaczenie tego typu zdjęć, mam tylko jeden argument - ja do tych zwierząt podchodzę! Ja chyba w ogóle nie uprawiam fotografii, a jedynie dokumentuję przeżyte w lesie chwile. To różnica, to nie to samo co uprawia "jechany" w ostatnich postach i komentarzach ...  Piotra Syn ... jeden;)

Czasami popełnię coś aspirującego do estetyki, ale gdy trafi mi się okazja na zrobienie zdjęcia jak to poniżej, jestem w pełni usatysfakcjonowany. Pokazywałem takie zdjęcia wielokrotnie i dziękuję Wam, że spotkały się akceptacją. To mnie nieco uspokaja :)

Napisałem w harcerskim skrócie co chciałem, a teraz autoportret w postaci zdjęciowej!

pierwsze p.s.
Oglądających uprasza się o nie dotykanie ekranu oraz wyłącznie o szczere i tylko pochlebne komentarze, ponieważ krytyka będzie odebrana osobiście.  Przypominam, to jest autoportret! ;)

drugie p.s.
Piotra Syn - Peterson

trzecie p.s.
taki autoprtret to żenada, ma coś z deklaratywności, coś z protestsongu ... słabe ... raczej to jest, ale takie oczyszczające! :)))

czwarte p.s.
Oglądających uprasza się by w trakcie oglądania skupili się na zdjęciu, na chwili, na pięknie przyrody! Zabrania się wspominania przeczytanego przed chwilą tekstu!!!
To zdjęcie nie może "zginąć" w interpretacjach powyższego tekstu, bo ten tekst na to nie zasługuje!

piąte p.s.
... czy Ktoś mnie w ogóle rozumie ?!? :)))


Nie chciałbym się źle czuć z tym swoistym się obnażeniem, więc proszę Was, napiszcie o swoich preferencjach, filozofii fotografii, którą uprawiacie. Zamieszamy nieco w komentarzach, niech pojawią się inne słowa niż "cudowne", "piękne", "jak zwykle super" ... ;)

17 komentarzy:

  1. Hm... post fajny dający do rozmyślania :) Moja filozofia fotograficzna tak naprawdę jeszcze się nie ugruntowała na stabilnym poziomie. Za krótko pasjonuję się tym hobbym i generalnie podoba mi się większość zdjęć. Te hiperdoskonałe atlasówki i środowiskowe kadry przyrody. Nie ujmując sobie nazwałbym siebie takim parówkożercą fotograficznym ;))) Ale mam tak że każde wyjście w teren to dla mnie jak pierwszy pocałunek z dziewczyną. Niby wiadomo co i jak ale pamięta go się długo. Myślę ze rozumiesz o co mi chodzi bo masz tak samo. Ty przyrodę odbierasz całym sobą i uwielbiasz, kochasz( niepotrzebne skreślić) to robić.Widać to po Twoich postach , tym jak opisujesz swoje przygody w puszczy. I każde zdjęcie które zamieszczasz ma dla innych niż dla Ciebie znaczenie. Bo tak naprawdę żeby zrozumieć przekaz z niego należałoby być w chwili jego zrobienia na miejscu. Większość ludzi zajmujących się taką fotografią przyrodniczą doskonale je zrozumie i odczuje chwilę kiedy była robiona. Pozostała reszta lubi właśnie te wyświechtane atlasówki i zdjęcia typowo środowiskowe odbierają ot tak sobie. Doskonale Ciebie rozumiem Krzyśku i to co chciałeś w tym wpisie wyrazić. Mam nadzieję że również zrozumiesz moją wypowiedź, bo tak naprawdę to temat na długie godziny przy ognisku i piwku :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parówkożerca :))) Paweł, przede wszystkim dziękuję za świetny, szczery komentarz. Spieszę donieść, że ja też jestem parówkożercą, a nawet momentami mam wrażenie, że je zjadam z folią i bez popicia :) Zamieszczone powyżej zdjęcie, wyznacza kierunek, w którym najchętniej bym poszedł, ale robię wszystko i wszystko daje mi radochę. MAsz rację, kontakt z przyrodą, w każdej formie i w każdej postaci, jest moją największą pasją. A zdjęcia .. zdjęcia też ;)

      Usuń
  2. Zgadzam się z Kolegami, ale do poważniejszych wynurzeń poczekam do tego ogniska i piwka. PS. Ja rozumiem, ale jeżeli coś bierzesz, zacznij brać połowę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gotek, proponuję zorganizować wspólny plener, no powiedzmy nie więcej niż ... 456 osób! ;)

      Usuń
    2. Dajcie znać kiedy to będzie, nie chciałbym przegapić takiej okazji ;)))

      Usuń
  3. "Znerwicowane stado wielkich ptaków w szarościach" - taki tytuł tego dzieła rzucił mi się po chwili oglądania, hmm...

    A autoprezentacja filozofii fotografii? Patrzeć i zobaczyć! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo, jeżeli chodzi o Pani fotografię i filozofię, wydaje się jasna :) Pani uprawia fotografię koncepcyjną, pokazującą świat drugim czy też innym okiem. Lubię to. Podoba mi się. Nie śmiem krytykować, bo szczerze doceniam i podziwiam.:)

      Usuń
  4. Myślę, że rodzaj fotografii który uprawiasz to jest obserwowanie tajemnicy i próba jej fotoopowiedzenia, to wzruszenia które trudno wyrazić słowami, a jeszce trudniej pokazać na zdjęciu, zwłaszcza, że nigdy nie wiesz jak odbiorą to inni. czytasz tylko owe " świetne, super, wspaniałe" i nie wiesz czy wspaniałe bo ostre, czy też widzą to co ty widziałes i co chciałeś pokazać. Ryzyko artysty fotoprzyrodnika, ale wiedz, że to dobra droga i niech żałują ci co nie widzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, polska etykieta oczekuje, że udam, że mnie to nie dotyczy, bo to komplement, a my Polacy, powinniśmy pogrążać się w czeluściach skromności i ubóstwa, ale ja jestem półkrwi tatarem i pewnie dlatego akceptuję w pełni Twój niezwykle dojrzały, przyjazny i niezwykle miły dla mnie komentarz. Dziękuję! :)

      Usuń
  5. Witam -Nie masz pojecia jak bliskie mi sa Twoje fotowynurzenia. Zdjecie jest tylko kiepskim dokumentem niepowtarzalnej chwili, do dzis gra mi w uszach koncert kilkuset zurawi jesienna pora o swicie na Milickich Stawach, ogladajac po raz setny zdjecia, niezauwazajac fotoniedoskonalosci, kiepskiego swiatla, nieostrych kadrow, ale slyszac wspanialy zurawi "wrzask"/oczywiscie pisze o moich zdjeciach :-) /
    Pozdrawiam Leszek R

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leszek, ogromnie się cieszę. Przecież obaj wiemy, że nie chodzi o uzasadnianie czy popularyzację słabszych zdjęć.
      Zdjęcia hiper super prezentują inne walory, jakość sprzętu raczej, "landryny" fotoszopowe prezentują sprawność graficzną autora, a zdjęcia takie jak to powyżej, prezentują zastany nastrój, atmosferę, unikalność pewnej chwili.
      Oczywiście mówimy o zdjęciu, które zostało tak zrobione z rozmysłem, a nie na drodze kaszany! :) Przcież to oczywiste, że z tej samej sesji mam również "normalne" poprawne zdjęcia. Na życzenie pokażę!

      Usuń
  6. Ale powiało filozofią... Ja jestem bardzo prosto skonstruowana, więc pozwolę sobie na małą przypowieść z własnych doświadczeń. Wielokrotnie łapałam się na tym, że dostrzegłam coś, jakiś błysk, jakiś kształt, jakieś coś. Pstryk i co? Nic, nie ma! Mam to pod powiekami, ale jak pokazać komuś ulotne piękno, to "coś"? Rodzina się śmieje, po co trzymasz te wszystkie fotki? Wybierz najładniejsze, a resztę wyrzuć. Ale jak? W każdym jest trochę mnie, na każdym powinno być to, co próbowałam złapać w kadr. I pamiętam sytuacje i pamiętam co widziałam, to jak wywalić, nawet te technicznie nieszczególne? I jak wytłumaczyć, że fotografowanie kilka razy do roku tego samego drzewa jest dla mnie ważniejsze niż zdjęcie grupowe pod Wawelem? Nakręciłam, ale mam nadzieję, że trochę się wstrzeliłam w temat. A jak nie, to i tak dobrze, swoje powiedziałam :).
    Pozdrawiam i życzę kolejnych sukcesów, Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu z Olsztyna, podpisuję się wszystkimi dwoma rękoma pod tym co napisałaś :) Moje archiwa to w 95% zapis wspomnień, a nie zdjęcia :)))

      Usuń
  7. Ja właśnie dlatego tu zostałam - właśnie dlatego, że zachwyciłam się swego rodzaju prostotą (bardzo pożądaną!) i bijącą ze zdjęć żywą miłością; zdjęcia Twoje są po prostu bardzo prawdziwe i pokazują piękno samego otoczenia, a nie zdolności graficzne autora. Przyroda ma w sobie tyle uroku, że nie potrzeba jej podrasowywania. Swego czasu bardzo walczyłam z 'fotoszopowaniem', dla mnie fotografia to zawsze będzie jedynie to, co dzieje się w momencie łapania światła (stąd też przesiadłam się na analoga). I choć dziś oziębłam i moja tolerancja na obróbkę jest już większa, to jednak zdjęcia 'saute' rozczulają szalenie mocno :) A zwrot "wylandrynione na maksa" tak mi się podoba, że aż z szału uwielbienia tupię i zaraz wpiszę w mój nieodzowny, wszędzie noszony notesik tytułem Myślnik :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykły człowieku, serdecznie dziękuję za Niezwykły komentarz, bardzo mi miło to czytać. Przyczytałem ten komentarz dopiero 57 razy i ciągle mi się tak samo podoba ;)

      Usuń
  8. Eee tam, myślę sobie Ludzie, że powodem twojego fotografowania jest usprawiedliwienie ciągłego włóczęgowania po ostępach leśnych. W takich ostępach można nie tylko płowe piękności spotkać, z których żonie nie trzeba się spowiadać, można też ze spokojem podumać, ciszy posłuchać i na większość spraw miejsko-bieżących mieć tak po prostu "wylane".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest w tym co piszesz sama prawda wyłącznie prawda i jedynie prawda :)

      Usuń