No i co tu pisać?
O czym?
Te zdjęcia niemal wszystko opowiedzą.
No może jedynie nie to, że siedziałem dziś pod świerkiem 6,5 godziny bez ruchu!
Na koniec zwymiotowałem z zimna, ot co.
Nie mogłem się ruszyć, ponieważ na świerku pod którym się schowałem, non stop siedziały kruki, a na pobliskiej sośnie od trzech godzin bielik! Tzn. wtedy jeszcze nie wiedziałem, że są to dwa bieliki.
Gdybym się przypucował ze swoją obecnością płosząc kruki, o bielikach mógłbym zapomnieć.
Od godziny nogi miałem zdrętwiałe jak porzucone kłody, z zimna telepało mną jak starym traktorem w czasie rozruchu.
Na 13-ą zerozero byłem umówiony z Panią Kasią w Tasbike Caffe na Curie Skłodowskiej.
Marzyłem, by po wyjściu z lasu zjeść słynne Tasbajkowe panini!
Gdy oddaliłem się od szałasu, zadzwoniłem do Pani Kasi, z informacją o prawdopodobnym spóźnieniu. To znaczy miałem zamiar to powiedzieć, ale z mojego zamrożonego, zdrętwiałego pyska, wydobyło się coś dziwnego, co nawet mnie jako twórcę tych dźwięków, wprawiło w zdumienie! Poczułem się lekko zakłopotany, bo ponowna próba artykulacji skończyła się jeszcze gorzej.
Jedyne co usłyszałem w słuchawce, to szczerze zatroskane pytanie - "Panie Krzysztofie, czy wszystko w porządku?!?"
Zdałem sobie sprawę, że mój stan chyba nie jest najlepszy, a erudycja i elokwencja nie miały nic wspólnego z serią niepojętych dźwięków, które opuściły moje ciało. Strasznie ale to strasznie mną telepało. Masakra!
Gdybym wiedział, że kruki mnie tak zaklinują w szałasiku, wziąłbym jednak termos.
Najgorsze było to, że bieliki usiadły ostatecznie na zanęcie w ostatnich minutach. No nie mogłem wyjść i już!
Wam za to życzę miłego oglądania w znacznie ciekawszych warunkach, niż te, które mnie spotkały ;)
portret
spojrzeliśmy sobie w oczy!
drapole nawet gdy zanęta się nie rusza i tak muszą wykonać zadanie - ATAK!
nie tylko mnie telepało :))))
bystrzacha!
maszyna krocząca! (to ten drugi)
bajkowy las :)
cudowne spotkanie, pięknie się Krzysztofie spisałeś. Morał? - termos przyjacielem człowieka, zawsze
OdpowiedzUsuńAaaach, dwa lata temu pamiętałem o termosie, dziś to wtopa. Nie sądziłem, że się tak zasiedzę :))
UsuńBieliki są kolejne, po krukach, w kategorii ulubionych. Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńEwa czyli kolejność postów jest OK :) Co ma być w następnym? :)))
UsuńSuper :) Świetne zdjęcia. Pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńdziękuję Małgosiu, pozrawiam serdecznie :)
UsuńPodziwiam, ja marznę z pięciu stopniach w 10 minut. Nie nadaję się do takich zasiadek.
OdpowiedzUsuńja też ale zawzięty jestem jak rosówka w krowim placku ;)
UsuńZdjęcia magiczne, szczególnie te portrety. Bieliki to naprawdę efektowne ptaki.
OdpowiedzUsuńsą niezwykłe, dostojne i naprawdę wielkie :)
UsuńWow spotkanie niezłe, gratuluję ci go :) Ale z drugiej strony przeginasz z tak długą zasiadką,w takich warunkach. Prawdziwy wariat :) powiedza się to co mówiłeś u Marcina na filmie :)))
OdpowiedzUsuńPaweł, mam świadomość choroby jaka mnie od lat trzyma w szponach :)))) Serdeczności za koment, dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)
UsuńCzyste wariactwo, ale za to masz piękne bieliki niemal nos w nos, nawet żurawi chyba nie masz aż tak blisko. Gratuluję!!! 6,5 godziny, to cię cholery wytrzymały, ale, że kruki w tym czasie nie usiadły. Czy pomyślałeś, że tam gdzieś blisko może czaił się ktoś jeszcze, ten wyczekiwany, wytęskniony?
OdpowiedzUsuńGrażynko, przypuszczałem, że to mogą być bieliki, bo 3 godziny wcześniej, zanim usiadły, widziałem jak jeden odlatywał. Potem, nad moją głową rozpętała się jakas totalna szamotanina.
UsuńPóźniej przyleciały 3 myszołowy, które opublikuję innym razem, bo już nie chciałem wszystkiego mieszać:) O wilkach nie pomyślałem, chcociaż to dopiero byłaby niespodzianka :)
Piękne spotkanie. Uwielbiam bieliki i ich zwyczaje. Jest kilka osobnikow w mojej okolicy i czasami się uda spotkanie z nimi, ale 6,5 h zasiadki w takiej pogodzie to już wariactwo,ale zdrowe :-)
OdpowiedzUsuńMacieju, również mam świra na punkcie drapoli. Nie mogłem wyjść wcześniej, bo było nade mną tyle kruków, że spaliłbym miejscówkę, a byłoby szkoda, bo to świeżynka i jak widać miejsce wybrałem dobrze ;)
UsuńDziękuję Szanownemu Wariatu za mękę siedzenia byśmy sobie w kapciach prz kaloryferze lub piecu mogli się takimi zdjęciami delektować. Zapytam tylko, czyś po powrocie zażył jakieś leki antyprzeziębieniowe?
OdpowiedzUsuńBeatko, nie, nie brałem niczego. W zasadzie dopóki nie dorwie mnie jakiś wirus, to od zziębnięcia się przeziębiam. Taki fart :)
UsuńPodziwiam, na prawdę! Ja dziś też zamarzałam na Akcji Karmnik, ale ja miałam do dyspozycji dogasające, ale jednak, ognisko :) Gdybym miała te 6 godzin siedzieć w bezruchu i bez ognia to już chyba bym nie zdołała wyleźć... Ale bieliki piękne, uwielbiam ich głos :)
OdpowiedzUsuńTeż ledwo wylazłem :)))))
UsuńAle za to zdjęcia rewelacyjne, byłęś naprawdę blisko tych pięknych ptaków, świetne strzały, gratuluje i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńtak, to było naprawdę blisko. Do większości zdjęć musiałem redukować zoom do 150-200 mm. Dziękuję, wzajemnie pozdrawiam :)
UsuńPiękna foto-seryjka ! Królewskość orła podtrzymujmy, bez względu na to, czy to jest orzeł bielik, czy przedstawiciel rodziny jastrzębi - pozostawmy i szanujmy go w godle państwowym i niech dalej rozkłada skrzydła nasz orzeł w koronie...
OdpowiedzUsuńsię zgadzam w całej rozciągłości ;) to wyjątkowo piękne ptaki, zasługują!
UsuńPrzecudnej urody ptaki! Piękne zdjęcia pozwoliły Ci zrobić :)))) Nigdy nie udało mi się z tak bliska. Gratuluję zdjęć i wytrwałości :) :)
OdpowiedzUsuńtrochę mnie ta sesja kosztowała zdrowia :)))
Usuńheh... to się nazywa poświęcenie... :))) ubiegłej zimy przy -14 siedziałam 4 godz na drapole... miałam termos ale dłużej sie nie dało wytrzymać :))) Zdrowia zyczę :)
UsuńO, to mocno podziwiam i doskonale rozumiem :)))
Usuń:-). Mam nadzieję, że to nie piersi z kurczaka z hipermarketu.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie nie! :)
Usuń