Trzeba sobie robić małe wagary. Termin przypisany do okresu szkolnego ale lubię pielęgnować chlubną tradycję zwiewania od nie zawsze chcianej rzeczywistości. W najmniejszym stopniu nie mam na myśli ucieczki odwołującej się do jakiejś formy tchórzostwa.
Myślę raczej o małych wakacjach od codzienności. O "brejku" mającym istotne znaczenie dla naszej kondycji psycho-fizycznej. O krótkich strzałach endorfin, o radości chwili, o kontemplacji małych rzeczy. Zafundowanie sobie doskonałego nastroju rano, ma niewiarygodny wpływ na to co wydarzy się w ciągu dnia.
Zaczyna się pora, w której można już wyrywać się w teren przed pracą. Jednocześnie pierwsze symptomy przedwiośnia dodają niezwykłej aury takim wypadom. Czy można lepiej zacząć dzień?
Dziś tak właśnie spędziłem godzinę przed pracą. Czy było warto?
Uważam, że tak, a czy Wam się spodoba, nie wiem, ale chciałbym aby tak było.
Gdy byłem jeszcze na przedmieściach, słońce wydawało się gigantyczne. Mimo to, nie chciałem robić "zdjęcia z industrialem", pomijając fakt, że najbardziej chciałem już być na półdzikiej Warmii.
Pierwsze promienie lizały wystające ponad trawy elewacje wsi.
Nie wiem dlaczego ale zabudowa wiejska nie przeszkadza mi w pejzażu tak jak miejska.
Żurawie. To moje ulubione zdjęcie dnia.
Gęsi jak co roku nie zawiodły moich planów, ale nie chciałem ich płoszyć. Ledwo co doleciały do kraju. Są wymęczone, więc zdjęcie zrobiłem nie wysiadając z samochodu, by nie niepokoić ich niepotrzebnie. Bardziej taka dokumentacja ich obecności :)
Myszołów bezszelestnie szybujący w stronę swojej czatowni. Grupka drzew pośród traw pogrążona w mglistym świcie i odległa sylwetka drapieżnika. Jak ja to lubię.
Tak budzi się pogodny dzień nad polami uprawnymi, które kiedyś były porośnięte prastarą Puszczą Galindzką.
Klucz ... złoty klucz!
Można tak było bez końca. Okoliczności przyrody były wyborne!
Po takim poranku to ja mogę pracować :)
W drodze powrotnej ponownie ta sama para żurawi lecz już w poświatach coraz wyżej operującej Gwiazdy.
Sarna. Z tej odległości nie bardzo widziała kto zacz, co nie przeszkadzało jej udawać, że mnie obserwuje. Tak naprawdę nasłuchiwała mnie i zwąchiwała.
To piękny moment kiedy słońce wstaje , szczegôlnie w takim dniu kiedy minuta po minucie widać coraz więcej tego Świata. A teraz już ptaki zaczynają zaznaczać swoją obecność, dzwoneczki modraszki, cicibe bogatki, bębnienie dzięcioła ...a jeśli jeszcze klucz gęsi przeleci , albo żurawie zmęczone w mgle na polu się napotka to początek dnia jest najlepszy. Ja spotkałam białą czaplę na środku jeziora...chyba przezimowała dzielnie
OdpowiedzUsuńraczej jeszcze nie przylatują tak wcześnie
Czapla biała - one są zjawiskowe. To wyjątkowo urocze ptaki. Z utęsknieniem czekam na pierwsze spotkanie. :)
UsuńTo najpiękniejszy moment dnia gdy słońce budzi do życia NATURĘ. Zdjęcia piękne! Wszystkie!
OdpowiedzUsuńTo trzecie od końca - gotowa akwarela:)
OdpowiedzUsuń