Pięknie się dzieje teraz w lesie i obserwacji w bród, ale dbając o psychikę Gości tego miejsca, proponuję pewną zmianę.
Otóż na sobotnie popołudnie wyprowadziłem się z lasu, dacie wiarę?!? :)
Nie ukrywam, że dla mnie to też było bardzo odświeżające i relaksacyjne.
W lesie wszystko jest jakieś płochliwsze, rozhisteryzowane, więc w ramach krótkotrwałego urlopu, wybrałem się tam, gdzie zwierzyna toleruje człowieka, a środowisko jest dla niej przyjazne - ogródki działkowe!
No ludzie ... co za życie! Nie dość, że wszystko pod ręką, to jeszcze trafił mi się gatunek, który szczególnie dobrze znosi bliskość homo sapiens.
Piegża, bo o niej mowa.
Ta najmniejsza pokrzewka zrobiła na mnie spore wrażenie. Jest mniejsza od wróbla, a zimuje w środkowej Afryce, na południe od Sahary! Ileż te małe skrzydełka są w stanie pracować. Przecież one lecą aktywnie, nie szybują jak chociażby wygodnickie bociany. Część populacji odlatuje do południowej Azji. Też nie skrót.
Jest smukła, bardzo ruchliwa, non-stop przeskakuje z gałązki na gałązkę w poszukiwaniu przysmaków. Fotografuje się ją stosunkowo ciężko, bo w momencie naciskania na migawkę, stwierdzamy, że nie ma jej już w kadrze :)))
Uparłem się i coś tam, coś tam ... może da się obejrzeć.
Udało się z całkiem biska ...
oczywiście za sekundę już jej nie będzie! :)
zaduma ... trwała 1/10 sekundy :)))
tradycyjnie - spomiędzygałęźna ;)
to całkowicie w jej stylu.
są niewiarygodnie precyzyjne w tej dynamice.
no ... sami widzicie ;)
typówka!
Mam nadzieję, że udało mi się nieco przybliżyć ten dziarski gatunek :)
Działki to istny poligon gatunkowy. Pomijając fakt, że działkowcy byli przekonani, że to na Ich intymność i prawa wizerunkowe "zamacham się" z aparatem, to można sobie nieźle poprawić ornitologiczne CV.
Się drapiąca pliszka siwa.
Na samym początku wróbelek elemelek w obecnym wtedy jeszcze, błysku słońca.
Mikroplenery działkowe należą do tych atrakcyjniejszych raczej. Sporo habazi i w ogóle, a jednak bez zbędnego natłoku. Nijak to nie przypomina przedzierania się przez puszczańskie użytki ekologiczne lub gęstwę młodego lasu mieszanego w podmokłej okolicy, gdzie warunki przypominają prędzej las tropikalny. Tym bardziej, że tym razem chadzałem sobie eleganckimi ścieżkami. Szczyt komfortu i wygody, czysty relaks :)
Do ciekawszych obserwacji zaliczam potyczkę rozjątrzonych kwiczołów. Wprawdzie konieczność fotografowania pod światło całkowicie "położyła" mi tę sesję, ale zjawisko fajne :)
Powinienem poprosić Grażynkę Ciechanowską o podłożenie tekstów do tej historii. Nawet nie próbuję odszukać w sobie takich pokładów empatii, ale coś napisać wypada :)
Spokojnie mówię ... Ja tu rządzę!
Nie zrozumiałeś ?!? JAAAAAA!!!!
p.s.
swoją drogą, to ten opierniczany kwiczoł o mało nie zabił się o konar. Widzicie jak go "wsmarowało". Krótko mówiąc zawalił jak dzik w sosnę! :))
spier ... (niczaj) - no już!
jakieś wąty ... ktoś ... coś ... ten teges?!?
No nie, teraz to już Cię załatwię na kolorowo!
Co za koleś, ile razy można tłumaczyć?!?
Klasyczne odtrąbienie zwycięstwa :)
p.s.
Krzysztofowi Jankowskiemu dziękuję za pomoc w błyskawicznym oznaczeniu piegży :)
No popatrz, taka waśnie piegża bywa u mnie od lat. Rok temu w dużym świerku pod domem gniazdowała i wyprowadziła dzieci i ja nawet mam dużo zdjęć, ale jakoś nie było kiedy opowiedzieć i nie wiedziałam, że to piegża :)) Ustawkę kwiczołów rozszyfrowałeś bezbłędnie. Wszystkie zdjęcia masz od dołu i wyglądają na nich dość łagodnie, ale jak tak spojrzysz mu oko w oko, to wyraz ich twarzy jest kwintesencją pytania "Chcesz w mordę?" Fajoski pościk.
OdpowiedzUsuńTeż zwróciłem się o pomoc do Krzyśka Jankowskiego w oznaczeniu piegży, bo w pokrzewkach na codzień nie robię :) Kwiczoły naprawdę zrobiły tęgą rozróbę, niestety były nade mną :)
UsuńJak masz piegże, opublikuj proszę, z przyjemnością zobaczę je w jeszcze innym otoczeniu:)
Nigdy nie widziałam piegży na żywo. Dzięki za kilka słów o tym "osobniku". Poza tym uważam, że kwiczoły to bardzo ładne ptaszydła, ze względu na ubarwienie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńwiesz, nawet jak widziałem, to nie wiedziałem, że to piegża :))) Sam z przyjemnością o niej poczytałem ;) A kwiczoły przypadły mi do serca już w czasach studenckich. Nie wiem jak jest teraz ale w "moich czasach" park kortowski był ich ulubionym miejscem. Zawsze ich tam było pełno.
UsuńW dalszym ciągu w Kortowie bywają, gniazdują i łobuzują (Bagienny wykonał dwie sesje kwiczołowe w ubiegłym roku właśnie w Kortowie)
UsuńA wiesz, w zeszłym roku to się nie liczy. Podstawą oceny biotopu wg. Bagiennego nie są aktualne walory siedliskowe, bo jak wiadomo wszystko dziś jest do dupy.
Usuń(I w zasadzie to prawda!) Ważne okazało się to, co łaziło po tym terenie milion lat temu ... a ja wiem, czy wtedy już było Kortowo? ... a ja wiem ...? :)
Ważniejszym pytaniem jest, czy milion lat temu łaziły kwiczoły. I to nieważne gdzie.
Usuńłaziły, były ogromne i pożerały namolnych fotografów ... tzn. wtedy fotograf chodził z dłutem i kamieniem i wydłubywał obraz :) Albo leciał szybko do jaskini i póki pamiętał, malował krwią na skale. A że pamięć wtedy była słaba, to sama widzisz jak te rysunki wyglądają :))))
UsuńA to dobre
UsuńPiegża fajna ptaszyna. Co roku nawiedza ogród. Gdzieś tam w świerkach robi gniazdo, ale nie wnikam gdzie ono jest. Fajnie można ją poobserwować jak wczesnym rankiem zbiera krople rosy i coś tam wyszukuje na świerkach. Teraz czekam jeszcze na cierniówkę która też w pobliżu gniazduje. Fajny wpis, zresztą jak każdy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj! Twój nick ... świetny i jakiś taki od pierwszego wejrzenia pozytywny:))) gniazdują nisko, więc przy odrobinie szczęścia możesz mieć fajną obserwację. Choć osobiście nie podchodzę do gniazd.
UsuńDlatego piszę, że nie wnikam gdzie ono tzn. gniazdo jest. Jak pokazują się młode to wystarczy. Mam pod wiatą co roku gniazdo kopciuszka i tutaj musi jakoś tolerować kopciuszek moją obecność. Ale znosi to godnie ;)
UsuńCo do nicka, no cóż -leśny- bo łażę po tych lasach i łażę , a dziad - no młody to ja już nie jestem ;)
No to się spotkały dwa leśne dziady ha ha ha bo niektórzy mnie tu nazywają Leśnym Ludem :))
OdpowiedzUsuńPatrz Ludzie jak Ci się trafił imiennik prawie! Tylko dodam, że walka kwiczołów lepsza od spotkania Gołota-Tyson. A grzywka w nerwach postawiona przez jednego z walczących - pyszna.
Usuńno też właśnie :))))
Usuńale była rozpierducha ... szok! :)))
zgadzam się w pełni, ogródki działkowe to fantastyczne miejsce na rudziki, kosy, czasem nawet na szczygły i wiele innych. Śliczna ta piegża, spotkałam ją już ale nie wiedziałam że to akurat ona, a teraz wiem:)
OdpowiedzUsuńz pewnością będę tam wracał, widziałem kopciuszki, szczygły i wiele innych maleństw.
UsuńO, kwiczołki! Uwielbiam te ptaszyny, są tak zawadiackie i dziarskie, aż miło popatrzeć. A ten Twój się napuszył jak paw co najmniej, a ogonek jaki rozpostarty!
OdpowiedzUsuńtak, jest świeżo po walce :)
Usuńnasi sąsiedzi i sąsiadki :)
OdpowiedzUsuńwspaniałe sąsiedztwo zatem :)
Usuń