Dawno mnie tu nie było, a widzę, że stale zaglądacie. To miłe, bardzo miłe i zaskakujące.
Dziś kilka słów o zimowych wyjściach do lasu, o tym jak się tropi, choć bez zbyt głębokiej analizy zagadnienia.
Nie muszę mówić, że szczególną gratką dla obserwatorów przyrody jest tzw. ponowa, czyli wyjście w teren zaraz po opadzie świeżego śniegu. Wtedy mamy jedną pewność, że każdy oglądany trop jest w miarę świeży. Nagle też dość rozczarowujące jest, że tropów, tym samym zwierząt nie jest aż tyle jak nam się wydawało jeszcze dwa, trzy dni wcześniej, czyli przed opadem. Rekompensatą jest natomiast pewność, że zwierzęta były tu stosunkowo niedawno. Od sprawności oceny świeżości tropu zależy nasza pewność co do tego jak bardzo niedawno. Warto wówczas podążyć takim szczególnie świeżym tropem.
Oczywiście najlepiej gdy po opadzie jest temperatura dodatnia i mamy do czynienia z roztopem. Wówczas, taki zmieniający się z upływem czasu trop, łatwiej ocenić pod względem jego świeżości.Wilczy trop jest właśnie roztopowy, a poniżej, jeleni, odciśnięty w mroźnym sypkim śniegu. I bądź tu człowieku mądry. Ocena takiego tropu wymaga już znacznie większego doświadczenia, analizy innych tropów tego zwierzęcia.
Trzeba też liczyć się z tym, że nawet bardzo świeży trop, np. sprzed godziny może oznaczać, że dane zwierzę jest np. 10 km przed nami ... Niestety ale w przypadku wilka czy łosia, nie ma w tym nic zaskakującego.
Bez względu jednak na większe czy mniejsze szanse na dojście tropionego zwierzęcia, należy podkreślić, że samo tropienie, które jest czynnością wielce atawistyczną pod względem emocjonalnym, zawsze daje ogromną satysfakcję już z samego tytułu tak spędzanego czasu. Po prostu zawsze towarzyszy nam nadzieja, że tym razem się uda.
Jeżeli jednak naprawdę się uda ... noooo wówczas serce nam rośnie i umacnia się nasze wewnętrzne przekonanie co do tego, jak sprawnymi stajemy się tropicielami :)
To oczywisty powrót do czytanych w dziecięctwie książek o Apaczach czy Nawahach o słynnej NRDowskiej produkcji filmowej nie zapominając (pozdrowienia dla Winnetou).
O czym warto pamiętać?
Trop roztopowy w miarę postępu topnienia śniegu powiększa się, stąd nie należy się zbyt pospiesznie ekscytować przypuszczalną wielkością np. wilka.
Po odwilży gdy przychodzi mróz nie ma co liczyć na cichy podchód. Śnieg powleczony chrupką glazurą nie pozwoli na ciche się przemieszczanie.
Zawsze gdy tylko możemy wybieramy się w teren po opadzie śniegu.
Nie chodzi jedynie o czytanie lasu, ale też o fakt, że świeży śnieg rzadko jest hałaśliwy.
Gdy wracamy do samochodu, oglądamy swoje ślady z momentu wejścia do lasu, aby wiedzieć jak wygląda trop/ślad po kilku godzinach.
W miarę możliwości przy pełnym śniegu wychodzimy w zimowym maskałacie.
Na tym zdjęciu widać, że nie widać ;)
Powodzenia!