Nie umiem powiedzieć jak bardzo zwariowałem dziś w lesie. Przyczyna wariacji była jedna - głód lasu. Bieg ostatnich zdarzeń wykluczył mnie z możliwości wyjścia do oazy życia i normalności.
Wczoraj sprawdzałem pogodę - słabe opady deszczu. Nic to, nawet gdyby lało poszedłbym. Materializacją mojego wariactwa był jednak ilość zrobionych kilometrów. Szedłem nieprzerwanie przez 5 godzin. Ostatni kilometr przypominał bardziej "robot walking". Grawitacja ze szczególną siłą przyciągała moje buty, a w nich przecież były moje nogi. Ja w zasadzie nie szedłem, ja z najwyższym trudem przestawiałem nogi.
Inną zupełnie sferą wariactwa była nadprzeciętna kontemplacja lasu. Jestem "deszczowy", dziś przynajmniej byłem. W taki dzień, pobyt w lesie jest zupełnie ekstatyczny.
Jestem deszczem, igliwiem, powietrzem ... wszystkim po trosze jestem.
W jakiejś części byłem też łanią. Miała miejsce dziwna sytuacja. W pewnym momencie szedłem równo z łaniami w odległości 10 metrów. Dopiero gdy się zatrzymałem by zrobić im zdjęcie, zorientowały się, że nie jestem jedną z nich. Pomyślałem, że chyba nie robią sobie zdjęć, skoro moja czynność nie spodobała im się, a nawet zaskoczyła. Dopóki jednak szedłem ich tempem, były pewne, że jestem członkiem ich stada ... członkinią.
Mógłbym tam pozostać jeszcze długo ale coś ciągle gnało mnie przed siebie.
Sarny spotykałem dziś kilkakrotnie.
Rodzi się pytanie - ile saren jest na zdjęciu?
Z jeleniami miałem dziś ogólnie problem. Niby ciągle były blisko, a przytomnego zdjęcia nie ma :)
Stary las liściasty to jest to!
Tekstura czy jak zwał.
Rytm.
Dojrzały las.
Przepraszam, że ja teraz z innej beczki, jutro rano sobie poczytam. teraz chciałam napisać bo jadąc pociągiem przypadkowo słyszałam rozmowę dwóch osób, jedna z nich nawet na jakimś średnim szczeblu pańśtwowym i oni rozmawiali o tym, że zostało dopuszczone odstrzał zwierząt przez myśliwych przy pomocy tłumika. Tłumaczyli to tym, że wystrzał słyszalny jest na kilometry, który informował zwierzynę gdzieś indziej i one uciekały. Bardzo Cię proszę uważaj.
OdpowiedzUsuńwiem, dziękuję za troskę, to koszmarny zapis, niezwykle niebezpieczny dla innych ludzi w lesie. Do tej pory gdy usłyszałem polowanie odchodziłem w inną stronę, teraz nawet nie będę wiedział.
UsuńStary liściasty las ... coś pięknego!!!
OdpowiedzUsuńoch klimat tego miejsca o każdej porze roku jest niesamowity!
UsuńDobrze jest patrzeć Twoimi oczami na te leśne cudowności ale wolę siedzieć w domu niż przemierzać kilometry w takiej pogodzie. Podziwiam i dziękuję, Krzysztofie!
OdpowiedzUsuńzawsze do usług Mario :)
UsuńWiem, o czym piszesz, zapach lasu, mokrego podłoża, zapach próchnicy, butwiejących liści, a wilgoć podkreśla te zapachy; no, ale taki las, jak u Ciebie, to jest dopiero las, tam nawet nie widać śladów po cięciu, może to jakaś ostoja? u nas puszcza karpacka kładzie się pokotem, pojedyncze drzewa i maleńkie nasadzenia, kiedy to urośnie? las leży poskładany w metrach albo w ogromnych pniach przy drodze:-( wędrowałeś przy stadzie łań ... a zapach człowieka, nie wywąchały? pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńto co się dzieje z Puszczą Karpacką... ktoś powinien za to odpowiedzieć! Serce krwawi.
UsuńJak zwykle świetne zdjęcia świetny tekst. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńdziękuję Robercie, serdecznie pozdrawiam :)
Usuń