Fajnie, naprawdę cudownie było wyrwać się o mglistym poranku i pognać w teren.
Wytęsknione wyjście ziściło się. Ostatnio mam więcej różnej pracy i niestety wyjścia do lasu przestały być codziennością. Póki co rzecz jasna :)
To za czym nie przepadam o tej porze roku, to późny świt.
Większość ludzi jest przed siódmą na nogach, a konkretniej na kółkach i podróż do lasu odbywa się zatłoczoną drogą. To opóźnia "wejście w stan mini-euforii". Dopiero w lesie czuję, że opuściłem codzienność. Opuszczanie codzienności to rodzaj teleportacji duszy do lepszych warunków.
Warmia od jakiegoś czasu otula się mgłą. To zawsze zapowiedź dłuższego poranka. Zwierzęta we mgle są jakby spokojniejsze. Dłużej celebrują poranne rytuały.
W lesie długo nie czekałem na spotkanie z jeleniem. Wystarczyło przejść mniej więcej 2,5 kilometra i mogłem spojrzeć w oczy temu przystojniakowi. W pochmurny dzień o tej porze roku nie ma zbyt wielu kolorów :)
... no świetnie stary, naprawdę uroczo, też cię lubię! Cóż za kreatywność, a ileż chęci współpracy! Gdybym chciał fotografować sosny, nie byłbyś mi do niczego potrzebny!
No, już lepiej, ogarnął się chłopak. :)
Spokojnie odchodził w głąb wilgotnego lasu. Jakby nieco zadumany, jakby nieco smutny ...
Najwidoczniej listopadowa aura jemu też "ryje beret" jak powiadają młodzi.
Taka dynamika ...
No dobra, niech będzie też jedno na ostro :)
Taaa ... to nie jest koncepcja na "art". Takie zdjęcia powstają gdy człowiek idzie lekko zamyślony, a łania zrywa się i wybiega pod nogi w odległości kilku kroków!
To pełny kadr. Nic nie zdążyłem zrobić poza skaszanieniem tej foty oczywiście :)))
Oj lubię, lubię tu bywać, a nie było mnie w tym lesie trzy miesiące.
No tak. Wchodziłem dziś na nie trzy razy. Niestety tylko jedno z tych spotkań udało się uwiecznić.
Wlazłem nawet do takiego ciemnego wąwozu gęsto porośniętego młodym świerkiem, gdzie słyszałem ich baraszkowanie. Niestety było zbyt gęsto i jedynie je spłoszyłem. Był wśród nich elegancki odyniec. Być może to już początek huczki. Poobserwuję, przekonam się.
No właśnie, taka delikatna sugestia. Gdy fotografujecie grzyby, nie róbcie im zdjęć z góry. To nie ma sensu. Takie zdjęcia są niezbyt interesujące. Grzyby są świetnym tematem fotografii ale trzeba włożyć minimalny wysiłek w zdjęcie. Kucnąć, a nawet jak ja w tym przypadku, położyć się. Grzyb z perspektywy ślimaka jest, przyznacie, znacznie ciekawszy, tym bardziej, że to dla nas nowy punkt widzenia.
Warto się pobawić.
To lubię. Stara leśna droga pośród dorodnych świerków i on! Ech ... chwilo trwaj.
Chciałem sprawdzić czy mam kondycję i puściłem się za nim idąc przez las.
Nie mam!
Gdy go po raz kolejny dopadłem, tym razem na malutkiej polance, nie wiedziałem czy robić zdjęcia czy regulować oddech. Świński trucht na odcinku kilkuset metrów wykończył mnie. Wracałem mokry jak dno jeziora, ale zadowolony.
To efekt mojego pościgu - kolejny dziś samotny byk.
O tyle było warto go dochodzić, że przynajmniej wiem, że to nie ten sam z poranka. Niestety w lesie jest sporo grzybiarzy i odbywają się polowania zbiorowe, co powoduje, że stada jeleni są porozbijane. Ten był wyraźnie przepłoszony, W drodze powrotnej uzbierałem sporo grzybów.
Ale żeby w połowie listopada ... ?!?
Kadry są niezwykłe w swej zwyczajności :) Jakoś milej mi się je ogląda, w taki ciemny, listopadowy wieczór. Byki, między pniami sosen i świerkowymi gęstwinami z lekką poświatą mgły - mogę oglądać na okrągło ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że jakieś dziki jeszcze istnieją. Ja podpatrzyłem dzisiaj rodzinkę w trzcinowiskach, na tyle jeziora. Mają tam fajne barłogi pod abażurem z jakiś gęstych suchocin pnącej rośliny :)
A wiesz, dziki często robią legowiska nad brzegiem bagien, jeziorek czy mokradeł. Znam takie miejsce. Oczywiście to musi być spokojne nie uczęszczane lokum :)
UsuńFajnie się oglądało i czytało. Trochę, a nawet trochę więcej humoru się przydało :-). Zabawy z grzybami świetne. Krajobraz z jeleniem cudny! Czubatka też! Dawno nie byłam w lesie :-(. Przeglądam tylko moje stare zdjęcia z lasu.
OdpowiedzUsuńTak mi się jakoś to lekko pisało :) Zresztą nigdy się nie napinam, piszę jak leci. Cieszę się, że opowieść poprawiła Ci nastrój :)
UsuńZdjęcie art łani podoba mi się najbardziej :-) To dla mnie normalny widok ... tylko, że ja zwykle aparatu nie zdążę unieść na czas ... :-)
OdpowiedzUsuńO, widzisz, i już się ciesz, że je opublikowałem, bo miałem szczere wątpliwości :) Dzięki!
UsuńWreszcie Warmia grzybem stoi:-)
OdpowiedzUsuńU nas kanie w sadzie i na łące, no właśnie, ale żeby w listopadzie? to chyba ich ostatnie dni, ponoć idą mrozy.
Śliczna sikoreczka czubatka, taki czupurek zadziorny; mgła spowija świat w tajemniczość, dobrze, że potem wychodzi słońce, jeszcze opału trzeba narobić na zimę; pozdrawiam serdecznie.
późno bo późno ale stanęła :) u nas kupienie suchego drewna opałowego nie wchodzi w grę. Mam tylko takie półroczne, czyli mokre :)
UsuńMasz rację co do tego, że grzyb z perspektywy ślimaka jest o wiele ciekawszy. Jedynie mi przeszkadza prześwietlone niebo. Ja osobiście szukałabym ciemnego tła, ale to ja.
OdpowiedzUsuń:) ja szukałem nieba i gwarantuję, że go nie prześwietliłem. W każdym najjaśniejszym punkcie jest wartość koloru! No! :)))
UsuńZachwyciły mnie te grzyby na tle nieba, takie bardzo graficznie-artystyczne. Jak znajdę czas na rysowanie, to poproszę Cię o pozwolenie na wykorzystanie ich jako inspiracji :).
OdpowiedzUsuńA grzybów u nas też dostatek, chociaż trochę sucho w lesie, ale znajdujemy i podgrzybki i prawdziwki... dawniej o tej porze to czasem tylko zielonki wyglądały spod szronu (o ile nie było już śniegu po kolana!).
Małgosiu, pełna zgoda na inspirację, to przecież ogromny komplement i wyróżnienie dla tych zdjęć :)
UsuńWitaj Krzychu, jak piszesz "trwaj chwilo" to ta chwila trwa w Twoich zdjęciach. Wiesz, że jestem wierną fanką Twojego bloga (nie po młodzieżowemu, wszędzie i zawsze, otwierasz lodówkę a tam ja hi, hi, ale fanką z rozsądkiem dojrzałej kobiety), czytam wszystko, zachwycam się chwilami razem z Tobą. Wiem jak pachnie jesienny, mglisty las, zamykam oczy i widzę szurniętą czubatkę, łanię w przelocie i zatapiam się w klimacie... Trwaj Krzychu, ku pokrzepieniu naszych serduszek :). Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
OdpowiedzUsuńfajnie, że jesteś tu :) dzięki. Trwam, chociaż czasami bywam zmęczony.
Usuń