Agresja owadów w tym roku przekracza ludzkie pojęcie.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że komarzyce opanowały jakiś nowy rodzaj komunikacji i zwołują się z ogromnych odległości. Nie wiem, może amerykańscy, a może rosyjscy naukowcy wyprodukowali jakąś mikro sieć komórkową z mikroskopijnymi telefonikami i testują na komarach. Taka sieć ... komarkowa!
Nie mniej jednak wybrałem się dziś w tak zwany teren i nie żałuję.
Rano mokre snuje wypełniały warmińskie dolinki, otuliny rzeczne, bagna i mokradła.
W porannym powietrzu było dziś coś szczególnego. Nie wiem czy udało mi się tym zdjęciem to oddać ale roślinność lśniła mikro skroplinami, które osiadły z wilgotnego powietrza. Unosił się zapach który trwa jeszcze krócej niż światło złotego kwadransa. Tak pachnie budzące się życie w szczytowej fazie letniego rozwoju. Młode kwiaty, pąki i cała budząca się do życia machina natury. Człowiek w tej ulotnej chwili ma wrażenie, że wszedł do akwareli.
Tenże zając "podszedły przeze mnie", zdradzał obecność wszędobylskiej wilgoci, bo przelazła i na niego sklejając sierść w charakterystyczne igiełki.
Podszedłem zająca, więc zając został przeze mnie podszedły ... ;)
Wykonałem mu kilkadziesiąt niemal nie różniących się zdjęć ale w końcu jego cierpliwość się skończyła.
Potem w lesie widziałem tylko uszy innego przedstawiciela tych pięknych zwierząt.
Ilość światła nie pozwoliła na zachowanie ostrości ale przynajmniej zdjęcia oddają całą ich naturę.
Trawy okazały się niezwykle fotogeniczne.
Między gałęziami dopadłem czaple na bajorku.
Kurczak kroczący za rodzicami jest już słusznych rozmiarów.
To piękne ptaki, a ich urodę podkreśla gra wczesnoporannych świateł.
Zwykle w tej pozie widuje się je nad lustrem wody, więc ta obserwacja wydała mi się całkiem interesująca.
I na koniec ... no trzeba mieć szczęście! :)
Tyle lat ile jeżdżę obok tej posesji, tyle lat widuję tu bociana ruderalnego, któremu to wzniesienie najwyraźniej bardzo odpowiada.
I już zupełnie w drodze powrotnej zauważyłem gigantyczne stado żurawi.
Ciesz się tą komarzystą wilgocią, u mnie susza straszna, mało owadów. Wisły bardziej nie ma niż jest, choć to akurat sprzyja ptasiej różnorodności na łachach. Zdjęcie z wiewiórem świetne, tak jakbyś wpasował się całkiem w naturę i razem z nimi wypatrywał zagrożenia 😀
OdpowiedzUsuńtak jakbyś wpasował się w naturę ... to nawet do mnie pasuje :)))
UsuńA ten zając nie został przez Ciebie podejszniety?
OdpowiedzUsuńCo do komarów to o dziwo w tym roku sa dla mnie łaskawe. Pewnie wszystkie poleciały do Ciebie.
Podejsznięty to gdybym szedł do niego dalej, a jak blisko to podszedły :)
UsuńU mnie bardzo mało komarów i prawie zero strzyżaków. Że zając niedobudzony też kicał do mnie to nic, ale mam fotkę, wypisz wymaluj jak twoja tylko na drodze siedzą i gapię się w to samo miejsce dzięcioł zielony i wilga:))
OdpowiedzUsuńo, już zaglądam :) a braku insektów totalnie zazdroszczę! :)
UsuńNo, nie zajrzysz, bo ciągle coś na głowie, a archiwum puchnie, bo na foty z samego rana albo nocą czas musi się znaleźć:)
Usuńżycie :) całkowicie rozumiem :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńha! Fantastyczna konsternacja wiewiórzo-zajęcza! Fajne spotkanie :)
OdpowiedzUsuńMasz racje z tymi krwiopijcami, miałam nadzieję, że zaglądam w zakątki gdzie raczej uniknę wątpliwej przyjemności spotkań, a tu proszę o północy w słońcu Arktyki przysiadł mi na kolanie... i zginął.
no widzisz, niejeden by zginął by przysiąść na Twoim kolanie i ten przysiadł i ... zginął ;))))
Usuńno widzisz Krzysiu, nie ma ryzyka, nie ma zabawy... ;)
Usuń