Końcówka rykowiska to moment, w którym usłyszenie byka jest już w zasadzie nagrodą.
Ryczą niechętnie, nie mają motywacji, zrobiły swoje.
To co je ewentualnie skłania, to zaznaczenie dominacji, terenu i spadający ale wciąż krążący w żyłach testosteron. Ryk w tym okresie nie wyzwala już w samcach ani chęci walki ani próby odbicia łań. Ale jak miałem okazję się przekonać, nie pozostaje bez reakcji ze strony nasłuchujących jeleni.
Ten, obok którego stałem (poprzednia opowieść) ewidentnie zareagował (film) na ponure i raczej leniwe porykiwania drugiego samca.
Niska tonacja odgłosów zdradzała dorodnego jelenia. Postanowiłem go odnaleźć. Dzieliło mnie od niego 1-1,5 kilometra. Wiedziałem, że ryknie jeszcze dwa, maksymalnie trzy razy i zamilknie. Tak się stało. Musiałem skazać się na intuicję, szczęście i odrobinę tropicielskich umiejętności.
Doskonale znałem teren, więc to już spory zadatek na dobry efekt poszukiwań.
Jeżeli nic ich nie spłoszy, mam szansę je dojść.
Słońce zaczynało przebijać się nad koronami drzew. Jaśniało.
Czekało mnie przejście na drugą stronę rzeki. Zwalone drzewo nie jest może szczególnie komfortowe, ale też nie ma innej sposobności, więc nie ma co marudzić. Trzeba uważać na fragmentach ze zdartą korą - odsłonięte drewno w mokre poranki jest śliskie jak mydło.
Długo analizowałem tropy i ślady zwierząt po drugiej stronie rzeki i doszedłem do wniosku, że poszukiwany byk wraz z garstką samic przeszedł, a w zasadzie przepłynął przez rzekę. Świeże, jeszcze mokre tropy wskazały mniej więcej kierunek jeleniej marszruty. Nie bez problemu wspinałem się na wyjątkowo stromą skarpę. Dwa razy zjechałem do punktu wyjścia. Podczas zdobywania takich przewyższeń myślę tylko o dwóch rzeczach - o aparacie i żeby spadać jak najciszej :)))
To dwustopniowe przewyższenie jest taką mini ścianą płaczu i nie ukrywam, że na górze musiałem wyrównać oddech :)
Teraz, gdy stanąłem w przesiece, trzeba zdecydować czy jelenie poszły w lewo czy w prawo. Analizuję kierunek wiatru i atrakcyjność obu stron. Staram się obudzić do pracy "jelenią część mózgu". Zastanawiam się co bym wybrał. Przesieka jest porośnięta szczotką grabową, więc każdy krok może skończyć się rozerwaniem buta lub skręceniem kostki. Wybieram lewą stronę. Niestety po zrobieniu kilku kroków, czuję jak podeszwa buta nagniata grabowy kikut sterczący z ziemi. Ten, napięty jak łuk, wystrzeliwuje spod stopy i grudka ziemi czy to z niego czy wyrwana z buta, ze znaczną siłą uderza mnie prosto w oko! Z drewna grabu robi się m.in. pałki perkusyjne ... nie ma na co liczyć, kikut nie pęknie pod ciężarem buta!
Uroki podchodu ...
Miałem nadzieję, że palcami wydobędę ziemię z oka, gdy właśnie z lewej strony lasu wybiegł ON!
Jedno oko łzawi, nic na nie widzę, drugim, na szczęście prawym, ogarniam temat w wizjerze aparatu.
Łzawiące i piekące oko nie pozwala mi na delektowanie się chwilą, mam jedynie pewność, że przede mną paraduje piękny okaz.
Nie mam pojęcia czy to tak było, ale uważam, że "strzał" wyrywającego się spod buta naprężonego grabowego badyla, wypłoszył go z chaszczy.
Może to i lepiej, bo w lesie mógłbym go nie zdążyć "złapać w szkło."
Mokra i tym samym lśniąca sierść potwierdziła moje domniemanie - przed chwilą przeszły rzekę.
To naprawdę okaz.
Jak one dają radę chodzić po tym grabowym ściernisku?!?
Takie miejsca wielokrotnie wygrywały z niejednym butem, a kalosze, jeden po drugim, ponoszą tu trwałe rany!
Bez ochrony kostek, odradzam próbę forsowania takich miejsc. To stwarza spore ryzyko odniesienia nieprzyjemnych uszkodzeń.
Z pewnej już odległości zaprezentował swoją krótkotrwałą rodzinkę i tym razem już na dobre zniknęły w prawej części lasu. Nie na długo. Wiem, że gdybym się uparł, oglądałbym je raz jeszcze. Zdarza mi się tak chodzić za dzikami ale za jeleniami jakoś nie potrafię. Otrzymałem przyjemność przyjrzenia im się i niech sobie idą w spokoju. To znacznie poważniejszy byk od tego z pierwszej części. Przy okazji, zwróćcie proszę uwagę jak wygląda masa dojrzałego byka w stosunku do łań, biorąc poprawkę na to, że on jest w drugim planie. Jest potężny, a przypominam, że podczas rykowiska stracił około 1/4 masy ciała. Król!
Cieszę się, że dane mi było go obserwować, choć jednym, ale podwójnie czujnym okiem :)))
Gdy wracałem przez rzekę, udało mi się i naprawdę nie wiem jak, uchwycić moment, w którym rzuciła się ryba! Mała rzecz, a cieszy! :)
Trzy bazowe dla tej części puszczy gatunki drzew - sosna, dąb i rozmyty w pierwszym planie grab.
A między nimi ... :)
Miałem pokazać inną część tej fascynującej rośliny, ale dopiero w domu zauważyłem niezwykłą subtelność - pajęczynkę! Oset leśny to odrębny ekosystem :)
Huba z góry - w miarę nietuzinkowo :)
Nigdy nie przestanie mnie szokować jak wiele światła drzewa liściastego lasu zatrzymują w koronach.
Rzadko las pozwala mi na podziwianie ich, ale odgłosy odlatujących gęsi są "dźwiękową przyprawą" moich jesiennych wypraw.
W salonie zapadła cisza, kiedy czytałam o twoich podchodach, czas się zatrzymał :) Niesamowicie piszesz i w ogóle jesteś nie z tej planety :D
OdpowiedzUsuńtak mi "wjechałaś na centralkę" tym komplementem, że czym prędzej naniosłem szlify i poprawki :)))
UsuńTen tekst musi zasługiwać na TAKĄ opinię ;) Dziękuję!!! Pozdrów ekipę najcudowniejszej mamy świata!
Bez przesady, nie trzeba było nic zmieniać, a z mamą też grubo przesadzone :)
UsuńTrochę mi żal, że nie mam z kim dzielić moich fascynacji Twoją twórczością, Krzysztofie. Dzisiaj zachwyciłam się królem puszczy. Ach, jak Ci zazdroszczę :-)
OdpowiedzUsuńMaria, no co Ty, dzwoń po sąsiadach, psiułach, znajomych i rodzinie ;)
UsuńImponujący okaz, i ten wielki "krzak" na głowie, pewnie jest co dźwigać:-) taką hubę przynieśliśmy w niedzielę z lasu, mąż używa odrobiny do odymiania pszczół, z innymi ziołami; trzeba być niezwykłym pasjonatem lasu, żeby pokonać wszystkie przeszkody "nie do pokonania" i jednak podejść zwierzynę, ba! jeszcze przewidzieć, dokąd mogły pójść:-) niezwyczajne to opowieści; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMario, huby mają też wiele właściwości leczniczych w tym silnie antynowotworowych. Ale jak rozumiem macie własną pasiekę i miodzik :) Mniammmmm, uwielbiam miody! Teraz mam jazdę na kremowane, szczególnie rzepakowy, ale w ogóle uwielbiam każdy gatunek miodu ze spadziowym włącznie. Dziękuję i pozdrawiam :) Pozdrowienia dla męża!
UsuńO tak, kilka uli na potrzeby własne i rodziny, a i znajomi czasem załapią się:-) nasze pszczoły to tylko bazują na pożytkach Pogórza, a więc łąki, opuszczone sady i las, nie ma u nas pól uprawnych, a do rzepaków daleko; mąż mówi, że najlepsze są miody bez żadnej obróbki, a więc z drobinkami pyłku, wosku; każdy odróbka mechaniczna czy też termiczna niszczy te właściwości; jeśli masz możliwość, kupuj prosto od pszczelarza, a nawet takie z plastrem wosku do odsysania:-)
UsuńP.s. Wysłałam Ci dwa zdjęcia skrzydlatych, które widzieliśmy nad doliną zw. doliną orłów, może uda Ci się coś wypatrzeć, a nawet nazwać je:-) z góry dzięki.
tak, kupujemy bezpośrednio od przyjaciół, pszczelarzy od pokoleń. :)
Usuń- Nie cierpię jesieni - powiedział smerf Maruda. Mimo pięknych zdjęć opadam w chandrę.
OdpowiedzUsuńja nie ale to może dlatego, że cały rok czekam na zimę, którą ze wszystkich pór roku, uwielbiam w lesie najbardziej! :)
UsuńTakie kojące te zdjęcia, prawie można zapomnieć co planuje minister dla dzików. Jutro znowu pokażę Twoje zdjęcia dzieciom, bo jak dorosną, to już się na takie obrazki mogą nie załapać. Pozdr.
OdpowiedzUsuńPokaż bez względu na to co zastaną jako dorośli ludzie, nawet taki kontakt z przyrodą wywiera niezwykły wpływ na kształtowanie wrażliwości :)
UsuńUfff jestem... Ciężko mi ostatnio wszystko pogodzić. Chodzenie do dwóch szkół, chęć zachowania dobrej formy fizycznej i nie zanudzenie się w domu sprawia że na wiele po prostu nie starcza mi czasu. Dni są za krótkie, bo większości dni tygodnia wracam do domu już po ciemku. Dobrze, że chociaż w weekendy mogę porządnie łeb wywietrzyć ;) Widzę, że Pan dalej nie zwalnia tempa, piękne niestety już porykowiskowe byki, a uchwycenie skaczącej ryby znowu świadczy o Pana niebywałym refleksie i pewnej ręce ;) A do tego to te same miejsce gdzie powstał ten cudowny kadr z płynącym bykiem... ;)
OdpowiedzUsuńwidzę, że walczysz z rzeczywistością :) Trzymam za Ciebie kciuki! Może w listopadzie nieco zwolnię, teraz zbyt piękna pogoda :)
Usuń"Trzy bazowe dla tej części puszczy gatunki drzew - sosna, dąb i rozmyty w pierwszym planie grab.
OdpowiedzUsuńA między nimi?" Czwarty istotny gatunek dla leśnego ekosystemu. Piąty kryje się z drugiej strony aparatu.
:))) piąty element! DZIĘKI!
UsuńI znów się zatraciłem w opowieści ... dzięki :-)
OdpowiedzUsuń