wtorek, 21 października 2014
świat w jesionce!
Jesionka :) termin z mojej młodości. Nie wiem czy dziś tak się określa długawy płaszczyk na tę porę roku. Ja w każdym bądź razie tak postanowiłem nazwać płaszczyk, który przywdział las. Nie poświęciłem w tym roku nawet dnia na utrwalenie tzw. polskiej złotej jesieni. Zrobiłem kilka fotek, ponieważ było mi "po drodze". Ogólnie znacie mnie, niechętnie "pejzarzę" gdyż pejzarz w mojej fotografii ma szansę głównie zaistnieć jako tło dla zwierzęcia. Czasami jednak "wymniętkam". Tak było ostatnio. Nie żebym zapałał do "landszafcenia", co to, to nie. Ale poczułem jakiś obowiązek zaprezentowania jesiennego lasu. Tym bardziej, gdy "Gotek" indagowany o wspólne wyjście stwierdził, że to słaby dzień na dobre zdjęcia. Pomyśłałem, OK, tym bardziej zrobię niewyszukane zdjęcia, normalny reportaż z lasu. I jak zuważycie, nie szukałem malowniczych mgieł, spektakularnych poranków, oparów nad bagnami, nie. Wiem, że widzieliście takie zdjęcia u mnie i w dodatku z jeleniem bądź sarną w pierwszym planie. Tym bardziej chodziło mi o las codzienny, a w zasadzie las codzienno-jesienny. Taki, jaki może zobaczyć każdy, pod jednym tylko warunkiem - że się do niego wybierze. Zabieram więc Was na zwykły spacer, aby pokazać swoistą normalność lasu, jego naturalne oblicze, różne chwile z jesiennego dnia. Przy okazji wrzucam kilka chałupinek, z których wywietrzały już nawet wspomnienia po ich lokatorach. Pokazuję je, ponieważ w moich wędrówkach po lasach i bezdrożach, trafiają się i takie motywy. Leśne opowieści nie byłyby kompletne, gdybym pomijał to, co dzieje się na granicy lasów, na drodze do nich. Paleta moich wspomnień czy wrażeń z każdego dnia w lesie, jest pełna wyłącznie, gdy rozmyślam o wszystkim co widziałem, również o domach, o ludziach, o historii danego terenu. Nie spsosób o tym wszystkim nie myśleć. Kto tu mieszkał, jak żył, jakim sąsiedztwem był dla niego las, jak z niego korzystał i w końcu dlaczego ten dom jest od dawna opustoszały. Za każdym takim domem kryje się często niesamowita historia jakiejś rodziny, ludzi. Ktoś w nim żył, kochał się, wychowywał dzieci, chorował, przeżywał smutki i radości. Myślę o tych ludziach, bo wiem, że mimo mojej miłości do lasu, on sam jest trudnym partnerem do życia. Aby z niego żyć, trzeba bardzo ciężko pracować. A las jak to las, nie zawsze potrafi się odwdzięczyć. On ma czas, nigdzie się nie spieszy ... Dyktuje warunki, każe na siebie czekać, uczy pkory. Mnie też nauczył ... niejednokrotnie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz