Ale wróćmy do chronologii. Pierwsze spotkanie było nie dość, że po omacku, to jeszcze w trakcie intensywnego opadu śniegu. Zdjęcia w pełni oddają nastrój tej chwili. Jelenie przesuwały się niczym duchy, a ich sylwetki zdawały się rozpuszczać w półmroku i śnieżycy.
Ta obserwacja trwała około piętnastu minut, po czym z radością stwierdziłem, że one skręcają w moją stronę, by przejść przez drogę. To była niespodzianka, absolutny prezent.
Chmara była ogromna, więc one szły ...
... i szły ...
... i szły ...
... i szły ...
i końca nie było widać. Było ich ponad 60 sztuk! Piękna chmara. Jak widać były łanie, cielaki, szpicaki i młode byki, ósmaki i dziesiątaki.
Podjechałem kawałek dalej zobaczyć co się dzieje na rzepakach i proszę jaki piękny rudel! Jak w komunie! :) Saren było znaczenie więcej, ale mój obiektyw nie obejmuje szerszego kąta.
Tą złapałem jeszcze w ciemnościach.
A te chwilę później, jednak nie miałem dziś serca do podchodzenia sarenek. Było ich sporo, ale mój cel był inny.
Widziałem, w którym miejscu jelenie weszły do lasu i miałem chrapkę na podejście ich w gąszczu roślin. Dzień stawał się nieco jaśniejszy, więc rosły szanse na "normalniejszą fotkę". Miejsce, o którym mówię, to opisywany przeze mnie ostatnio las nieużywany. Szczęśliwie byłem po rekonesansie, więc zakładałem, że wiem gdzie powinienem się udać. Nie pomyliłem się - były! W pierwszej chwili zobaczyłem jedynie uszy leżącej łani. Ukryta w gąszczu młodnika odpoczywała po śniadaniu.
W następnym momencie zauważyłem, że jest z cielakiem! Super! Po chwili ze ściany gęsto rosnących drzewek wyszedł szpicak. Co za radość. Miałem co chciałem. Świetny, cudowny poranek. Warto było wstać nieco wcześniej :)
Długo tak stał i przyglądając mi się, starał się zrozumieć na co patrzy. Byłem jednak spokojny o brak wniosków z jego strony, moje maskowanie na tą pogodę i takie właśnie miejsce jest wprost idealne!
Bardzo mi się podoba pierwsze zdjęcie! I od razu się przyznam - przespałam ;-(
OdpowiedzUsuńKudłate te jelenie i grzywę nawet mają uroczą :-)
no wiem, wiem, zawsze jak robię taka fotkę, to myślę o Pani :) serio. Ja zwykle nie robię tego zbyt wiele ale czasami nie mogę się oprzeć :)
UsuńO, to miłe :-)
UsuńGołąbki ... no, no, no ;)
UsuńRudel - znowu dowiedziałam się czegoś nowego, nie słyszałam wcześniej tego słowa, może dlatego że nie mam żadnych łowieckich powiązań. ISO 10 000 - dobrze przeczytałam, to nie błąd w treści? Ło matko, niezła wartość. Dla mnie najpiękniejsze zdjęcia, to ... pierwsze właśnie. Bajeczne. Biedny szpicak na ostatnim, coś mu się ćmiło w oku i nie wiedział biedny co :)
OdpowiedzUsuństado saren to rudel :)
OdpowiedzUsuńnie, to nie błąd - 10 tysięcy. Mój Olek ma czułość do ISO 24600! Dlatego mogę robić zdjęcia w nocy :)
U mnie dzisiaj nie padało. Strasznie szybko im te rogi odrastają, myślałam, że to znacznie dłużej trwa. Zazdroszczę Ci tego przemarszu i takiej liczby jeleni, to piękne doświadczenie. Zdjęcia świetne jak zwykle a ostatnie podoba mi sie najbardziej.
OdpowiedzUsuńnieeee, to jest poroże przed zrzutem. Stare byki zrzucają w lutym, a młode noszą wieszaki nawet do końca kwietnia. Doświadczeie przepiękne - w rzeczy samej.
UsuńSuper :) Kiedyś tak mi wybiegły na drodze przed Pluskami. Od tamtej pory jeżdżę tamtędy ostrożnie :)
OdpowiedzUsuńokolice Plusek - piękne tereny, bardzo dużo zwierzyny. Często tam bywam. :)
UsuńA ja się kilkoma sztukami przechwalałam! Moc Panie Ludzie, moc - to wielkie stado jelenie. Najpiękniejsze zdjęcia to te cudne stwory śniegiem obsypywane (2-4), choć pzremarsz jeleniej armii tez imponujący.
OdpowiedzUsuńno do 12-ej unosiłem się metr nad ziemią. Oczywiście powodem nie są zdjęcia, choć dziękuję za wskazanie, ale sam fakt przeżycia tego spotkania. Nieczęsto spotykam tak liczna chmarę oj nieczęsto. Nie muszę chyba mówić, że jutro będę tam jeszcze wcześniej :)
UsuńWspaniale :)
OdpowiedzUsuńteż się cieszę, bo takie spotkanie to rzadkość :)
UsuńPodziwiałam już te fotograficzne łupy, kiedy pojawiły się na blogu, ale dziś jeszcze raz na spokojnie zajrzałam.
OdpowiedzUsuńNiesamowita sprawa, spotkać takie stado! Mój Olek chyba by sobie w takich warunkach nie poradził.
mój też z najwyższym trudem :)
UsuńTrzeba być w czepku urodzonym, albo 30 lat po lasach się szwędać, żeby w środku lasu na taką chmarę jeleni trafić:)) Muszę zagadnąć do św.Franciszka od zwierzątek i ładnie poprosić, żeby kiedyś w moim kierunku wypuścił takie stadko:-) Przypuszczam, że z nadmiaru emocji i tak bym nic nie widziała,.. padłabym na glebę i wąchała ściółkę:)))
OdpowiedzUsuńMOJE MARZENIE!!!!
No to fakt, że poza wszystkim co niezbędne aby tropić zwierzęta najważniejszy wydaje się zwykły fart. Bez szczęścia do różnych sytuacji reszta wydaje się mniej istotna :)
Usuń