poniedziałek, 9 października 2017

Canis Lupus ...

Wilki, bo o nich dziś będzie, od zawsze wpisywały się w scenariusz istnienia naszego gatunku.
Od początku nie miały szczęścia do relacji z ludźmi.
Znienawidzone, budzące strach i najgłębsze lęki, stawały się czarnymi bohaterami niewybrednych koncepcji literackich. Ani Bajka o Czerwonym Kapturku ani Sienkiewiczowska Trylogia nie przysłużyły się wilkom.
Każdy kto padł ofiarą czarnego PR-u wie jak ogromnym wysiłkiem jest próba wyjaśnienia opinii społecznej, niesłuszności zarzutów.
Opinia społeczna to taki stwór, który żywi się aferami i nieszczęściami innych ludzi i niechętnie zmienia zdanie.
A skoro człowiek używający tego samego języka ma problem z obłaskawieniem opinii społecznej, to jak mają zrobić to np. wilki?
Bez szans!
Tacy niestety jesteśmy, że gdy czegoś nie rozumiemy, to się tego boimy. Konsekwentną reakcją jest próba likwidacji źródła strachu. Ten mechanizm przyczyniał się przez setki lat do eksterminacji wilków. Są kraje, którym się to udało. Anglia, Holandia, Dania, Szwecja i wiele innych.
Dopiero XX wiek przyniósł jakieś namiastki prób ocalenia wilka jako gatunku.
Niestety lata wspierania pieniędzmi rządowymi procederu likwidacji wilków (np. akcja Bieszczady, gdy za skórę wilka nasz rząd płacił równowartość ówczesnej pensji ...) pozostawiła silne piętno.
Mimo faktu, że trafiły na listę gatunków chronionych, wciąż nie brakuje myśliwych, którzy na samą myśl o zabiciu wilka trzęsą się w niepojętych emocjach. I niektórzy zabijają, tłumacząc, że oddali strzał do sarny i bardzo się dziwili, że miast niej, leżały zwłoki wilka ...

Trzeba chyba uznać, że sarna i wilk są bliźniaczo podobne, w zasadzie nie do odróżnienia i może stąd wprawne i doświadczone oko myśliwego błądzi od czasu do czasu, bo nie wiem jak inaczej tłumaczyć te niedorzeczne wyjaśnienia. Ostatnio jeden z łowców zabił łosia i też tłumaczył w sądzie, że był pewny, że to sarna ...
Sięganie po takie argumenty powinno być uznawane za próbę obrazy Sądu :)

Pomijając to, wcale nie mniejsze jest grono kłusowników, którzy czyhają na to piękne zwierzę.
Spora część populacji ginie pod kołami samochodów. Ich nomadyczna natura powoduje, że są zmuszone przechodzić przez drogi.

Myśliwi nie przepadają za wilkami, ponieważ uważają ich za konkurentów do "swoich" trofeów.
Ale czy tak jest naprawdę?
Myśliwi marzą o tzw. dawnych czasach, w których jak powiadają, lasy były pełne dorodnego zwierza!
A to były czasy i obfitość regulowana przez drapieżniki, w tym wilki!
Ta dorodność i ilość, nie pozostawała w konflikcie z faktem, że wilków również było mnóstwo!
Może czasami warto to sobie uzmysłowić.
No i kolejna kwestia - trofeizm!
Moda na trofea, na kojarzące się z obrządkiem satanistycznym ściany płaczu obwieszone fragmentami zwierząt, które mają niby świadczyć o ... no właśnie ... o czym?
W dobie OHZ-tów, celowników laserowych, pocisków półpłaszczowych, doskonałych sztucerów, ambon, nęcisk i polowań zbiorowych, o czym świadczą te trofea?
Już spieszę - O NICZYM!
Dziś zdobycie trofeum, nie różni się ani wysiłkiem, ani heroizmem od zdobycia znaczka pocztowego!
Gdyby myśliwi polowali dla żywności, problem by nie istniał, bo jeleni w bród jak nigdy wcześniej.
Ale panowie strzelacze, obawiają się, że wilki "zdejmą" im z łowiska najpiękniejszego byka.
Natura wilka, jak i każdego drapieżnika, przejawia się w prostej strategii - pozyskać żarcie jak najmniejszym kosztem, minimalizując ryzyka ataku.
Czy aby na pewno zatem wilki rzucają się na najsilniejsze byki?
Odpowiedzcie sobie sami.
Jeżeli wilki "położyły" byka, to znaczy, że wiedziały o nim coś, czego my nie wiedzieliśmy. Zdrowy, silny byk nie da się upolować polskim rachitycznym watahom. W polskim stadzie wilczym jest samiec i samica alfa i co najwyżej 2-3 niedoświadczone i niemal nieprzydatne przy polowaniu roczniaki. To za mało na zdrowego byka!

Prowadzony od lat program edukacyjny w Stanach i Kanadzie,  dowodzi, że ludzie, którzy poznali biologię wilka, zmieniają do niego stosunek. Są nawet myśliwi, którzy pod wpływem wiedzy o ich opiekuńczości, lojalności, empatii i roli jaką pełnią w środowisku, zaprzestali polowań na te zwierzęta. Iskierka nadziei na zmianę tli się zatem.

Zdjęć spotkanych wilków miałem nie publikować. Obawiałem się, że pokazywanie wilków spotęguje i tak rosnące wśród myśliwych przeświadczenie, że jest ich dużo.
Od lat są czynione starania by przywrócić je na listę zwierząt łownych.
Akurat ten gatunek ma jedne z najsilniejszych mechanizmów samoregulacji populacji. Nie trzeba wyręczać ich natury. Są silnie terytorialne i same się zwalczają gdy jest ich zbyt wiele, a obszary spełniające warunki do ich ekspansji są policzalne i mocno ograniczone.
Mam też nadzieję, że Polskę stać na odszkodowania, bo póki co np. na Podkarpaciu, gdzie jest ich najwięcej, Państwo wypłaciło ledwie ponad 200 tysięcy zł. za całoroczne szkody.
To bardzo mało mając na uwadze, korzyści jakie wynikają z ich obecności.

Obalmy kolejny mit - czy wilk może zaatakować człowieka.
Nie!
Lata bezlitosnych polowań, wdrukowały w naturę wilków niepohamowany lęk przed nami.
Nasz zapach czy widok powoduje jedyną możliwą reakcję - ucieczkę.
Bądźmy spokojni, prędzej rzuci się na nas zakompleksiony jamnik sąsiadki niż jakikolwiek wilk. :)

Pokaż mi swój stosunek do zwierząt, a będę wiedział jaki jesteś ...
Dziś, po tysiącach lat barbarzyńskich relacji ze zwierzętami, mamy szansę ocalić resztki słowa humanizm czyli wyobrażenia o nas samych.
Niestety jakiś bardzo zdolny bajkopisarz dwa tysiące lat temu napisał książkę, w której w imieniu najwyższego, sugeruje, że Bóg oczekuje od nas podporządkowania świata zwierząt ...
Jestem przerażony jak ogromna część społeczeństwa, wciąż tłumaczy swój prymitywizm tym faktem. Straszne jak łatwo przychodzi nam uzasadnianie naszych niedoskonałości i jak wybiórczo traktujemy źródła.
Od tamtej pory opublikowano tysiące mądrzejszych tomów, na które pozostaliśmy ślepi.
Ba, w tej samej książce jest przewaga mądrości, po które Ci sami zwolennicy tej publikacji nie sięgają! A szkoda.
Mogłoby się okazać, że podporządkowanie, nie oznacza bezkrytycznego zabijania.
W końcu na pewnym etapie wychowywania naszych najukochańszych psiaków, też je sobie podporządkowujemy. Czy to tożsame z zabijaniem? Jakoś nie ...

No, odleciałem, wróćmy do istoty tematu.
Cały czas uważam, że spotkanie z wilkiem jest pochodną wyłącznie szczęścia. Gdy jednak poświęci się czas i odnajdzie ich lokalizację, można, niepokojąc je przy okazji (niestety), nękać swoimi odwiedzinami i potęgować ilość obserwacji. Dotyczy to zresztą każdego zwierzęcia.
Obawiam się, że konsekwentnie śledzone, mogą podjąć próbę zmiany terytorium, a to może oznaczać skazanie ich na śmierć. Terytorium wilczego stada to ok. 200 km. kwadratowych. Zmiana miejsca oznacza zatem odległą wędrówkę. Mogą zginąć albo od zębów innej watahy albo pod kołami samochodów. W Polsce watahy są małe. Liczą od 4 do 6 osobników. To najczęściej para "alfa" i ich zeszłoroczne potomstwo.
Wilki w drugim roku życia zwykle oddzielają się od stada i szukają szczęścia na "własną łapę". W trakcie poszukiwania nowych terenów i partnerki, potrafią przemierzać niewiarygodne odległości. To wtedy pokonują nawet kilkadziesiąt km. na dobę.
Czasami dwie watahy dzielą wspólny teren łowiecki. Często jednak silniejsze (czyt. liczniejsze) watahy przejmują tereny słabszego stada. Ale w Polsce nie ma ich tak dużo, by to było codziennością tych zwierząt.

Póki co cieszmy się faktem powolnego ale jednak wzrostu ich populacji. Mądry gospodarz wie ile ma im do zawdzięczenia. To wytrawni selekcjonerzy i sanitariusze. Regulują relacje między wieloma gatunkami na danym terenie. Gdyby nie wytępiono wcześniej wilków, nie byłoby tak wielu lisów, nie ginęłyby na taką skalę ptaki gniazdujące na ziemi czy zające. Gdy w łowisku jest równowaga, wilki raczej nie interesują się małymi zwierzętami. Wolą większą zdobycz. Samiec alfa nie poluje dla siebie. Ma misję utrzymania stada, więc ptaki ... nie bardzo :)
Dla zdrowych i silnych zwierząt, wilki nie stanowią zagrożenia. Wzmacniają tym samym geny w populacji swoich ofiar. Jak każdy drapieżnik, nie gardzą padliną. Ale co najważniejsze, sama ich obecność w naszych lasach, świadczy o tym, że średniowiecze mentalne oddala się. Pomału, bo pomału ale zaczynamy stawać się Ludźmi!

Gdy biegnie w twoją stronę, emocje rosną odwrotnie proporcjonalnie do odległości :)
Im mniejsza odległość, tym emocje większe!

Wcześniej pokazała się stara wadera. Sądząc po wolu, zwisającej dolnej wardze i ogólnym pokroju, lata świetności ma już za sobą. To wielka przyjemność móc przekonać się na własne oczy, że wilk w Polsce może dożyć sędziwego wieku.

Wieczorem dnia poprzedniego wilk wychynął zza wzniesienia ...
Odległość spora ale choć to nie była pierwsza obserwacja od zdjęcia z 2014 roku ale pierwsze od tamtej pory zdjęcie, radość była.

Zresztą tego wieczoru miało miejsce kolejne wychynięcie :)
 Było już niemal ciemno, gdy podobnego wychynięcia dokonał ten młody byczek.


Gdy nieco się zbliżył ... mina okazała się bezcenna :)

Bynajmniej nie był sam ale fotografowanie w mroku często mija się z celem :)

Między drzewami panowała już noc!

Gdy w takich warunkach spotka się zwierzę pozujące nieruchomo, to gdyby nie jakaś gałązka, która znieostrzyła jej "fejs", byłoby całkiem OK, ale gdy znienacka, a w zasadzie z lasu, wypada kilka metrów przed tobą, stado w galopie, nie ma szans na ostrość, co całkiem niewyraźnie widać na zdjęciu poniżej :)))


Zamieściłem dziś rekordowo dużo nieostrych zdjęć (życie leśnego reportera) i pewnie z tego powodu nieco ostrzej wykazałem się w treści. Ying - yang ... nieuchronnie tak musiało się wydarzyć ;)

22 komentarze:

  1. No.no.normalnie łzy wzruszenia po lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to piękny komplement, choć pisząc nie szukałem tego typu emocji, raczej chciałem w miarę rzetelnie coś os siebie ... a że jak zwykle wkradły się dygresje, no sama widzisz :)

      Usuń
  2. Ta piękna starsza Pani bije wszystko na głowę. Nawet (trudno) Twój tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ całkowicie się zgadzamy ... no może tylko z tym tekstem ... ;) :))))

      Usuń
  3. Teraz się tak porobiło, że zamiast cieszyć się przyrodą, człowiek najczęściej jest wkurzony na tych wszystkich durniów, którzy przyrody nie rozumieją...
    Co do wilków, to do dziś na samo wspomnienie o spotkaniu z nimi czuję emocje, które mi wtedy towarzyszyły. Wataha 5 osobników powoli przeszła przez leśną drogę, a jeden został i patrzył nam prosto w oczy. Był piękny, wspaniały, zachwycający. Po chwili pobiegł za odchodzącymi towarzyszami. Nigdy tych chwil nie zapomnę. Czuję się wyróżniona przez Las :-) Niech żyją!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To piękne przeżycie. Pierwszy raz wilki zobaczyłem w naturze jako nastolatek. W liceum nawet miałem ksywkę "Wilk", bo nieco na ich punkcie odjechałem :) Dziś mam świra na punkcie jeleni, w między czasie i niezmiennie od lat, kocham kruki i ptaki drapieżne. Pielęgnuj to wspomnienie, bo jak każde spotkanie z wilkami, musiało być piękne i wyjątkowe. :)

      Usuń
  4. Rozwiał pan tym tekstem wszelkie wątpliwości mogące być u kogoś wywołane właśnie legendami i mitami sianymi przez różnych twórców na temat tych pięknych zwierząt. :) jak już pisałem, super foto i spotkanie! Zazdroszczę tej staruszki... :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im więcej ludzi pozna biologię wilków i ich prawdziwą naturę, tym większa szansa na ich ocalenie. Oczywiście najcięższy orzech do zgryzienia, to hodowcy ... ale w tym upatruję roli Państwa opiekuńczego, które opiekuje się wszystkimi swoimi zasobami, w tym przyrodą!

      Usuń
  5. Boże, jak ja Ci zazdroszczę. Spotkać wilka w naturze... uwiecznić to spotkanie... Wydrukowałabym sobie tę wilczycę i powiesiła nad łóżkiem jako najwspanialsze trofeum. Tylko ryś by pokonał wilka.
    Wilki uwielbiam i wielbię od podstawówki, a konkretnie od filmu Biały Kieł - książkę przeczytałam z 17 razy potem. Tak strasznie Ci kibicowałam jak pisałeś o śladach, żebyś spotkał je w końcu i są. masz! Super. Jestem wzruszona do łez. W LO przygotowałam referat o wilku europejskim w ekosystemie. To dla mnie niemal święte, co ja gadam, to ŚWIĘTE zwierze. Symbol lasu i dzikości.
    Dziękuję Ci za ten wpis i za to co robisz.
    Poryczałam się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilki spotykałem od liceum. Nie były to liczne spotkania, jak to z wilkami bywa. W 2014 roku udało mi się sfotografować wilka, z którym patrzyliśmy sobie w oczy. Potem były dwa kolejne spotkania bez pamiątek i teraz sfotografowałem trzy spotkane wilki w dwa dni. Szczęście to za mało by wyrazić emocje. Ale jeszcze więcej szczęścia czuję gdy czytam takie komentarze jak Twój. To dopiero jest święte! Dziękuję Ci za emocje i za odwagę ich wyrażania! Spotkasz kiedyś wilka, życzę Ci tego :)

      Usuń
  6. Eh ja jakoś mniej optymizmu mam, no ale może to tylko pogoda...

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę Ci Krzysztof tych spotkań z wilkami. Kocham je zaocznie jak i inne drapieżniki. Oby było ich jak najwięcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie wynoszę się z tego lasu. Nie chcę ich niepokoić, a już na pewno nie są tego warte kolejne ich zdjęcia. Byłem, widziałem, wystarczy.

      Usuń
  8. Jestem bardzo poruszony tym wpisem. Tak powinny wyglądać lekcje przyrody w szkołach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie wiem, czy nie zrobię jakiegoś programu edukacyjnego o wilkach. Może się uda! Dziękuję Ci bardzo za ten komentarz! Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Bardzo dobry pomysł! :-) Może powinniśmy zacząć edukację od samego określenia zwierzęcia jako dzikie, które to określenie ma bardzo pejoratywne znaczenie. Wczoraj zapytałem moją córkę (12 lat) czy boi się dzikich zwierząt? Oczywiście, że się boję przecież są dzikie – odpowiedziała. Może zamiast dzikie trzeba mówić: żyjące na wolności, nieudomowione, leśne etc.

      Usuń
    3. świetna uwaga! Chociaż to pewnie osobnicze odczucia. Ja nigdy takich nie miałem, wręcz ta dzikość była źródłem fascynacji. Trzeba byłoby zrobić jakieś fokusowe badanie, bo uwaga wydaje się bardzo zasadna.

      Usuń