Tak, to był czynnik, który przeważył w wewnętrznym sporze z samym sobą.
To zawsze trudny dyskurs, przeciwnik cholera stosunkowo inteligentny i do tego wyszczekany.
Tym razem się udało, a gdy już byłem w samochodzie, czułem jak endorfiny docierają do ospałego mózgu.
Ponieważ moje poprzednie wyjście zakończyło się fiaskiem, tym razem precyzyjnie nasłuchiwałem lasu przed podjęciem decyzji o kierunku marszu.
W stosunku do poranka sprzed dwóch dni, jelenie przemieściły się o 5-6 kilometrów. Nie było ich w poprzednim miejscu.
Gdy dotarłem do leśnej polany, usłyszałem pierwszego z nich. Ukryłem się za drzewem i zawabiłem.
W mglistych snujach dostrzegłem sylwetkę nadchodzącego byka.
To fascynujący moment.
FILM:
Tak powstało pierwsze, w mojej subiektywnej jak jasna cholera ocenie, bardzo klimatyczne zdjęcie.
Udało mi się go zwabić znacznie bliżej, ale niestety nie tak blisko jak bym sobie tego życzył.
Coś w moim wabieniu wybrzmiało nie tak i wiem nawet co. Wabiłem na siedząco, a to błąd!
Chcąc zobaczyć go z bliska, musiałem się pofatygować, ruszyć kilka liter i podejść do niego.
Tak powstało to zadumane zdjęcie i ...
i to, ryczącego byka odchodzącego w stronę lasu.
Kolejnego Jegomościa zastałem w innym miejscu.
To nie do niego szedłem. Ukryty w chaszczach, grał potężny byk! Próbowałem go podejść cztery razy. Niestety nie udało mi się go zobaczyć, mimo tego, że dzieliło na kilkanaście metrów.
Stał w grabinowej gęstwinie i ani rusz.
Wprawdzie odpowiadał na wab, ale podejść nie chciał. Stary cwaniak. Jeszcze go dorwę! :)
Chciał nie chciał, zająłem się jego młodszym kolegą.
Ten również przywitał mnie gardłowym aaauuuuuuuu ...
Gdy zaległ na polance wychwytując porożem pierwsze kosmki światła, zatkało mnie.
Scena kalendarzowa.
Już chciałem wracać, gdy usłyszałem piękny ton z głębi starego liściastego lasu.
Suchy podszyt nie napawał mnie nadzieją na udane podejście ale zaryzykowałem.
Ryczały dwa byki będące w marszu równoległym.
Robiłem im zdjęcia międzykrzaczne i międzydrzewne gdy nagle dotarł do mnie niesamowity łoskot zderzającego się poroża.
Wiedziałem, że mam kilka sekund na pokonanie 40 metrów, by zdążyć zobaczyć walkę.
Wykorzystałem ich skupienie na sobie i sruuu do przodu.
Gdy odeszły, sekundę po nich stanąłem na placu boju. No właśnie - tego zdjęcia nie oddadzą - zapach głęboko odkrytej ziemi zmieszany z testosteronowym zapachem byków ... nie do zapomnienia!
Mam wiele zdjęć z walki i filmik poglądowy. Przepraszam za mój oddech ale ogólnie byłem zaganiany nie mniej niż one. Aby w krótkim czasie obejrzeć tyle byków, wrzuciłem ostre tempo.
Kilkadziesiąt metrów sprintem w półprzysiadzie kosztowało mnie sporo wysiłku.
FILM:
Piękne spotkania, a walka superancka. Nigdy nie udało mi się nawet usłyszeć a co dopiero zobaczyć. Moje byki dzisiaj nareszcie nie przyszły i to była pierwsza od czterech nocy normalnie przespana, a trzeba było iść do lasu na świt:))
OdpowiedzUsuńno bo jak Ty mieszkasz w czatowni, w dodatku otoczonej wszystkimi gatunkami zwierząt przewidzianymi dla tej i sąsiadujących stref klimatycznych ... :)
UsuńMasz rację:))) Dzisiaj w nocy znowu były, jeden z haremem na mojej łące i dwaj amanci próbujący to z jednej to z drugiej coś zakombinować. Oni trąbili aż echo szło, on groźnie pomrukiwał "wara mój harem". Pomrukiwał a potem nawet trochę ryczał i tak do szóstej rano. Prawie je podeszłam, ale już w lesie. Zapomniałam jak czujne są łanie, spłoszyłam je i zobaczyłam tylko jak pędzą przez chaszcze. Łań pięć,dorodnych, a byk niezbyt duży, ale widać ma w sobie coś:)))
Usuńno to miałaś stadnego, który zbudował chmarę i dwa chłysty, które liczą na doskok z boku :)
UsuńCo wpis to piękniejszy, to mądrzejszy, to ciekawszy, to jeszcze bardziej fascynujący!! A dzisiaj jeszcze ta walka :)Brawo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ale mi miło, dziękuję! :) Z drugiej strony martwi mnie jak bardzo beznadziejne musiały być pierwsze wpisy i jak głupie ;) :)
Usuń:)))))))))))))
Usuń;)
UsuńKażdy Twój wpis jest emocjonujacy, kolorowy, interesujący i jednocześnie humorystyczny. Jestem zachwycona 😊
OdpowiedzUsuńuwielbiam Cię za ten komentarz - DZIĘKUJĘ!!! :)
UsuńTeż tak chcę!!!
OdpowiedzUsuńno ale to wymaga ... posiadania poroża! ;)
UsuńCzytając Twoje opisy ma się wrażenie jakby było się tam razem z Tobą. Piękne i bardzo działające na wyobraźnię. W mojej okolicy nie ma niestety jeleni ale w minioną niedzielę przeżyłam piękne spotkanie z panem łosiem. Niestety to był krótki południowy spacer ze znajomą i zapomniałam zabrać aparatu. Mam nauczkę. Nawet jak wydaje mi się, że pora jest taka, że nic ciekawego się nie wydarzy, aparat zawsze należy mieć ze sobą. Pozdrawiam i czekam na kolejne pasjonujące wpisy. :)
OdpowiedzUsuńLidia, sprawiasz mi radość tym komentarzem, ponieważ strona tekstowa mojego bloga, jest dla mnie baaardzooo ważna. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam! Zaglądaj proszę :)
UsuńCzego można chcieć więcej ... zazdroszczę ... ale tak baaaaardzo pozytywnie :-)
OdpowiedzUsuńMaćku, to wyjście mnie też pozamiatało, bo w zasadzie od rykowiska oczekuje się dwóch rzeczy: ryczącego byka i walki. Mam obie ... :) I co ja teraz mam robić?!? :)))))
UsuńNo, niesamowite zdjęcia i filmiki. Dobrze, że te nie były bandytami jak ten mój z Myczkowiec w Bieszczadach. Ciekawe czy jeszcze żyje czy już go odstrzelili. Z Mrzeżyna odwoził nas kierowca, z którym byłam w Bieszczadach i mieliśmy okazję wspomninać tamto wydarzenie. Do dzisiaj mam nieprzyjemne bóle i zawroty głowy po wstrząśnieniu mózgu.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko życzę mu dobrze, czyli żeby nie trafił na lufy, ale to musiałaś mieć z nim niesamowite zdarzenie.
UsuńCoś niesamowitego! Cudowne zdjęcia, klimatyczne, świetnie oddające piękno okoliczności rykowiskowych i do tego świetnie opisane. Miło się czyta ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Pisząc ten komentarz słyszę właśnie w tym momencie jednego byka, przez okno pokoju. :) Ryczy gdzieś w lesie, za domem. Jutro śwot jest mój :)) auuu :))))))
dzięki Mateusz, bardzo mi miło, że opis Ci się spodobał :) życzę powodzenia!
UsuńAż czuje się Twoje emocje:-) niezwykłe spotkanie, zdjęcia piękne, byki w walce, trzaskające poroża, siła natury; dziś po raz pierwszy rano usłyszałam ryczenie za potokiem, najpierw krótkie au, au, a potem długie aaauuuu, czekam na te chwile, ale i z niepokojem, żeby panowie z fuzyjką nie trafili tam; w podobnym czasie kiedyś wybrałam się do lasu za grzybami, trafiłam w miejsce z takim właśnie zapachem byków, jak opisujesz, wyrazistym, niepokojącym, więc okrążałam je daleko:-) przewijam wpis i patrzę na te zdjęcia - CUDO! pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńU nas właśnie przechodzi burza, prawdziwa, z piorunami:-)
o Mario, piękny komentarz - dziękuję :) Co do burzy u Was, nie ma wątpliwości, że jak już grzmi, to grzmi :)
Usuń