Wyruszałem z domu bez przekonania. Rozpoczynał się kolejny bezchmurny, słoneczny dzień, czyli taki, za jakim niezbyt przepadam. Przyznać jednak muszę, że zdjęcia z odrobiną słońca są przyprawą tego szaro-burego bloga, więc brnę w nieugruntowaną decyzję i konsekwentnie jadę w stronę lasu. Blog nazwałem szaro-burym, ponieważ jest rodzajem niekończącego się reportażu z rzeczywistości, a dni słonecznych u nas jak na lekarstwo.
Pomyślałem, że uwiecznię pierwsze słońce, bowiem w lesie efekty jego obecności pojawią się z niemal dwugodzinnym opóźnieniem. Wiadomo, ściana lasu nie puści słońca do środka, zanim kąt padania światła nie zmieni się.
Pierwsze słońce nad lasem wyglądało tak właśnie.
Gdy gwiazda podniosła się nieco (oczywiście pozornie), krajobraz przejaśniał i przez chwilę można było uznać, że wzeszły dwa słońca.
To najbardziej inspirująca mnie ze wszystkich zwykłych polnych kałuż. Tak, to nie stawek, bagno ani nic poważniejszego, to zwykła kałuża, po której w czerwcu nie będzie śladu.
Do lasu wchodziłem bez większego przekonania. Wkurzała mnie świadomość, że za kilka godzin temperatura przekroczy 20 stopni. Nie lubię gorąca. Jeżeli kimś jestem na pewno, to jestem człowiekiem północy. Kiedy znajoma Allana Yerwooda - Gaitri Pagrach-Chandra zamówiła u nas logotyp, a potem zadowolona umieściła go na FB, pod jednym z pochlebnych komentarzy (innych nie było ... no!) napisała o mnie - "człowiek z północnej części Polski" :)) Trafiła! Ja jestem mentalnie z północy. Gdyby ktoś mi dziś powiedział, że zniknęła strefa międzyzwrotnikowa, gorące kraje czy coś w podobie, powieka by mi nie drgnęła. Ale ryczałbym jak bóbr po zniknięciu Skandynawii, Grenlandii czy Syberii.
Takie i inne rozważania nie towarzyszyły mi na leśnej drodze, bowiem na leśnej drodze nie towarzyszą mi żadne przemyślenia inne niż te bezpośrednio dotyczące lasu.
Być może z tego powodu udało mi się w porę zobaczyć żerujące przy leśnej drodze jelenie.
Ta snująca się poranna mgła okazała się moją szansą i przyczyną sukcesu obserwacyjnego. Mój obraz rozmył się w oczach łani. Fakt faktem, obraz łani rozmył się w moich :)
Spotkanie było zaskakujące, dziwne, ale piękne w tych światłach bardzo wczesnego poranka. Ściana dojrzałego lasu świetnie robiła robotę.
Nic nie trwa wiecznie. Najpierw postanowiły uciec w prawo.
Po chwili jednak wróciły! Szok.
Młody czujnie schowany za matką rozglądał się wokół.
Ostatecznie odeszły w ... lewo.
Mgły snuły się jeszcze długo później wyśmienicie dbając o moje doznania.
Często tu jestem. Lubię.
Taaaak! Światło przeciskało się górą długo nie mając dostępu do runa.
Jak tu nie zaglądać co czas jakiś? Światło, aby dotrzeć do matrycy mojego aparatu, musiało pokonać skomplikowane meandry leśnego galimatiasu. Architektura wspomnianego galimatiasu poszatkowała światło na tyle ciekawie, że musiałem to utrwalić.
Jak pisałem poprzednio, rozwaliłem telekonwerter, więc dziś miałem wszystkiego 300 mm.
Nie było wyboru, musiałem bardziej się starać i podchodzić do zwierząt bliżej niż zwykle to czynię.
Do tej sarenki niemal dolewitowałem :)
Synchro jak nic!
Las, to las - zawsze znajdzie się jakieś nieprzewidziane źdźbło, patyk, gałąź, drzewo ... no żesz wszystko co może, by tylko Ci człowieku nie wyszło :))) A zdjęć zwierząt biegnących "na fotografa" jest mało ... No cóż - życie :)
Nie wiedziały gdzie jestem, więc biegały jakiś czas wokół mnie :)
Naprawdę fajne wyjście i niepotrzebnie obudziłem rano malkontentyzm i uprzedzenia. Nie wolno się uprzedzać, ani do pogody, ani do ludzi, ani czegokolwiek. Najpierw zawsze trzeba dać komuś/czemuś szansę, czego i Wam życzę ;)
Pomyślałem, że uwiecznię pierwsze słońce, bowiem w lesie efekty jego obecności pojawią się z niemal dwugodzinnym opóźnieniem. Wiadomo, ściana lasu nie puści słońca do środka, zanim kąt padania światła nie zmieni się.
Pierwsze słońce nad lasem wyglądało tak właśnie.
Gdy gwiazda podniosła się nieco (oczywiście pozornie), krajobraz przejaśniał i przez chwilę można było uznać, że wzeszły dwa słońca.
To najbardziej inspirująca mnie ze wszystkich zwykłych polnych kałuż. Tak, to nie stawek, bagno ani nic poważniejszego, to zwykła kałuża, po której w czerwcu nie będzie śladu.
Do lasu wchodziłem bez większego przekonania. Wkurzała mnie świadomość, że za kilka godzin temperatura przekroczy 20 stopni. Nie lubię gorąca. Jeżeli kimś jestem na pewno, to jestem człowiekiem północy. Kiedy znajoma Allana Yerwooda - Gaitri Pagrach-Chandra zamówiła u nas logotyp, a potem zadowolona umieściła go na FB, pod jednym z pochlebnych komentarzy (innych nie było ... no!) napisała o mnie - "człowiek z północnej części Polski" :)) Trafiła! Ja jestem mentalnie z północy. Gdyby ktoś mi dziś powiedział, że zniknęła strefa międzyzwrotnikowa, gorące kraje czy coś w podobie, powieka by mi nie drgnęła. Ale ryczałbym jak bóbr po zniknięciu Skandynawii, Grenlandii czy Syberii.
Takie i inne rozważania nie towarzyszyły mi na leśnej drodze, bowiem na leśnej drodze nie towarzyszą mi żadne przemyślenia inne niż te bezpośrednio dotyczące lasu.
Być może z tego powodu udało mi się w porę zobaczyć żerujące przy leśnej drodze jelenie.
Ta snująca się poranna mgła okazała się moją szansą i przyczyną sukcesu obserwacyjnego. Mój obraz rozmył się w oczach łani. Fakt faktem, obraz łani rozmył się w moich :)
Spotkanie było zaskakujące, dziwne, ale piękne w tych światłach bardzo wczesnego poranka. Ściana dojrzałego lasu świetnie robiła robotę.
Nic nie trwa wiecznie. Najpierw postanowiły uciec w prawo.
Po chwili jednak wróciły! Szok.
Młody czujnie schowany za matką rozglądał się wokół.
Ostatecznie odeszły w ... lewo.
Mgły snuły się jeszcze długo później wyśmienicie dbając o moje doznania.
Często tu jestem. Lubię.
Taaaak! Światło przeciskało się górą długo nie mając dostępu do runa.
Jak tu nie zaglądać co czas jakiś? Światło, aby dotrzeć do matrycy mojego aparatu, musiało pokonać skomplikowane meandry leśnego galimatiasu. Architektura wspomnianego galimatiasu poszatkowała światło na tyle ciekawie, że musiałem to utrwalić.
Jak pisałem poprzednio, rozwaliłem telekonwerter, więc dziś miałem wszystkiego 300 mm.
Nie było wyboru, musiałem bardziej się starać i podchodzić do zwierząt bliżej niż zwykle to czynię.
Do tej sarenki niemal dolewitowałem :)
Synchro jak nic!
Las, to las - zawsze znajdzie się jakieś nieprzewidziane źdźbło, patyk, gałąź, drzewo ... no żesz wszystko co może, by tylko Ci człowieku nie wyszło :))) A zdjęć zwierząt biegnących "na fotografa" jest mało ... No cóż - życie :)
Nie wiedziały gdzie jestem, więc biegały jakiś czas wokół mnie :)
Naprawdę fajne wyjście i niepotrzebnie obudziłem rano malkontentyzm i uprzedzenia. Nie wolno się uprzedzać, ani do pogody, ani do ludzi, ani czegokolwiek. Najpierw zawsze trzeba dać komuś/czemuś szansę, czego i Wam życzę ;)
Codziennie z fascynacją wchodzę i przeglądam Twojego bloga, żeby tylko zobaczyć sarny, czy jelenie :)
OdpowiedzUsuńUbóstwiam te stworzenia tak bardzo, ze nawet jak jadę autem, cos mi mignie na polu, to się cofam by spojrzeć jeszcze raz:) + jaki masz sprzęt? Ja chcę zaczać polowanie na jelenie :D
ale miło :) OLYMPUS OMD EM1 + optyka ZUIKO.
UsuńJednak można i bez telekonwertera, bo foty jak zwykle zjawiskowe. Nudne wschody pomijam. Chodzi mi o cudne łanie w mgle, z niesamowitą świetlną poświatą. No poezja (co przeczytałem na FB ;) ) Krzyśka Leśnego Andersena. :)))
OdpowiedzUsuńP.S. Musimy przeliczyć co w której opowieści pojawia się ta aleja z kałużą. ;)
tak wiem, jadę obok tej kałuży kilkanaście razy w miesiącu :))) lubię ją. pojawia się i znika.
UsuńNo, coś w niej jest. Fajnie jest ją oglądać w co drugiej opowieści, z różnych odsłon. :)
Usuńja Ci dam w co drugiej :)))
UsuńNie zawiodłam się i nie przesadziłeś, świetny :-). Poezja? Czemu tu tak jej mało? Nie wierzysz w nas? Lusterka cudne, mgiełki i las bardzo klimatyczne. Szkoda, że muszę iść do pracy, moglabym mieć piękne sny hi hi. Pozdrawiam Kasia z Olsztyna. Ps. Ja również nie lubię upałów, dlatego urlop biorę już w maju. Przed sezonem i skwarem.
OdpowiedzUsuńobiecałem - proszę ;) a sny będą jutro :)
UsuńZdjęcia zjawiskowe. Bardzo mi się podobają. Gdyby to było w naszych lasach, to sarenki i jelenie mógłby przeganiać Romuald, ale tak daleko to on nie biega :-).
OdpowiedzUsuńmoże i lepiej, co ja bym wtedy fotografował :)))
UsuńTeż tak sądzę :-)
UsuńDałbym się pokroić za twoje szaro-bure zdjęcia ...
OdpowiedzUsuńMaciek ... robię reporterkę i nie sądziłem, że kiedyś przeczytam takie słowa - bardzo Ci dziękuję. Twój komentarz mnie dosłownie uskrzydlił. :)
UsuńNie ma za co :-) Bardzo się cieszę, że tak odebrałeś moje słowa. Twoje zdjęcia bardzo mnie motywują a blog i jego nastrój działają bardzo kojąco. Jestem pewien, że nie tylko ja mam takie odczucia :-)
UsuńCzaruś. Twoim czarom końca nie ma.
OdpowiedzUsuńAle ... ale ja nie czaruję, przyroda to robi. :)
UsuńJak mi się podobają te sarnie dupki. Lubię mgłę, ale nie kiedy jadę w gęstym mleku samochodem.
OdpowiedzUsuńno tak, gdy jadę samochodem też wolę widzieć ;)
UsuńAleż piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTe jelenie o poranku przypomniały mi malowane kilimy- makatki u mojej babci- to były czasy...
No widzisz, wilki się kojarzą z Czerwonym Kapturkiem, a jelenie z makatkami i kilimami :) Ale to fajne wspomnienia.
Usuń