Poranków takich jak dzisiejszy może w roku uzbierać się ... jeden!
Niezwykłe zderzenie pełni księżyca (aktywność zwierząt), mgliście snujących się oparów wilgoci i ciepła. Las poprzetykany oparami topił się w ciepłych barwach wschodu, a tuż nad polankami zawisły w powietrzu watowate snuje, których grawitacja zdaje się nie obowiązywać.
To czego nie uda mi się w żaden sposób oddać zdjęciami to wszechobecny zapach wiosny. Parująca ziemia, zawilce i wszelkie wzrastające ziele pachniały ... wszystkim!
Pachniały oregano i bazylią, torfem, wanilią, cynamonem i toffi, po prostu życiem.
Ledwo wyszedłem na leśną polankę ...
Ale to spotkanie zostawmy sobie na odrębną opowieść. :)
Las o świecie wabił i kokietował falbanami świerków oblanymi ciepłobarwnym oparem.
W zasadzie można było zostać w pierwszym napotkanym miejscu i zapatrzeć się na godzinę :)
Wszędzie, dosłownie wszędzie czekała ekstaza miękkich świateł, smug padającego deszczu i nieopisanych zapachów. Ptaki śpiewały jak wynajęte przez agencję koncertową.
W taki dzień musiałem napotkać jakąś "gadzinę" :)
Przecudnej urody padalec czujnie przyglądał mi się w bezruchu.
Skorzystałem z jego spokoju i wykonałem serię pamiątkowych zdjęć.
Cudowne i bardzo pożyteczne stworzenie.
W taką pogodę spodziewałem się jeszcze jakiegoś węża i bardzo się nie pomyliłem.
Fragment ciągnika lub harvestera. Jak widać nawet węże olejowe lubią wykroty.
Szkoda, że tak nisko upadła kultura pracy leśników. Pozostają po nich kanistry po paliwie do pilarek i po olejach, butelki plastikowe i wiele puszek. Wiem co mówię, bo to wszystko pojawia się w miejscach, w których tego syfu nie było, a jedyna rzecz jaka się w okolicy zmieniła, to zniknął poważny fragment lasu. Te śmieci zawsze ale to zawsze pojawiają się przy porębach. A wystarczyłoby, żeby leśniczy zrobił raz na miesiąc odprawę i pouczył. Powiedział np. "drodzy drwale, pracownicy leśni ... i tak mamy spieprzoną opinię społeczną za nadmierną eksploatację lasów, za dewastację środowiska, za bezkompromisowe zręby w okresach lęgowych i rozrodczych, za traktowanie lasów jak prywatny folwark, więc nie dokładajmy proszę pretekstów do masowego hejtu i zabierajmy z sobą pieprzony syf jaki generujemy!!!" W te czy inne słowy, ale mógłby powiedzieć. Zapewniam, że to by wystarczyło. Ale po co? Dominuje filozofia "po nas choćby potop", drewno pozyskane, reszta się nie liczy!
Te spękania od dziecka robią na mnie wrażenie.
Tak dziś było.
Samiec zięby zajęty zbieractwem pozwolił mi się obserwować z bliska.
Są piękne, nie ma co.
Kontrasty!
Na jasnym tle nie było widać intensywności jego upierzenia.
Ale gdy go dopadłem za jakąś betonową kształtką z trawą w tle ... nooo, kanarek jak się patrzy!
... czy może patrzy jak kanarek ;)
I już zupełnie w powrotnej drodze.
Jutro zapraszam na bliskie spotkanie z jelenia rodzinką. Luna ... sory ;)
Kultura pracy pracowników leśnych jest na poziomie... zero! Kiedy dzisiaj znowu mijałem wczoraj opisane bezkompromisowe wycinki w okresie rozrodczym znalazłem pełno porozwalanego papieru toaletowego z zawartością. Do tego kawałek dalej minęło mnie aż 6 quadów. No żeś quwa myślałem, że mnie krew zaleje! Od razu uciekłem w inną część lasu i tam już bajecznie.
OdpowiedzUsuńJeszcze bym coś napisał, ale to już raczej na priv. ;)
Powiem Ci, że sporo wysiłku kosztuje mnie zachowanie dyplomacji w tego typu sprawach. Naprawdę się staram, ale obawiam się, że kiedyś eksploduję! Chamstwo to komplement dla dzisiejszej sytuacji tzw. gospodarki leśnej. Wilki lepiej opiekują się stadem jeleni niż LP lasem i tyle.
UsuńPiękne zdjęcia, piękne i mądre słowa. Doskonałe uzupełnienie mojego dzisiejszego pobytu w lesie. Trochę spóźnionego, bo popołudniowego. Zięby i kosy towarzyszyły nam dzisiaj całe popołudnie. Zapach bzu i chmury pyłku świerkowego uzupełniały cudowne, leśne wrażenia.
OdpowiedzUsuńO tak, świetny widok, gdy wiatr zrywa żółte chmury z sosen, choć pewnie nie dla alergików. A co do histerycznych kosów ... kiedyś uda mi się sfotografować leśnego kosa z bliska ale póki co uważam, że to niemal niemożliwe :)
UsuńLeśnik i pracownik Administracji Lasów Państwowych, obok myśliwego z Polskiego Związku Łowieckiego, staje się synonimem obciachu.
OdpowiedzUsuńBycie myśliwym jest bezwzględnym obciachem z samego założenia. Zabawa w odbieranie życia w ramach pasji nie daje się wytłumaczyć inaczej niż mentalną patologią. Co do leśników, to ciężka praca tylko zarządzanie jest w rękach głupków. Ostatnio co rusz zdradzają głęboką indolencję i brak wiedzy przyrodniczej na podstawowym poziomie. Znajomość biologii gatunków i samych gatunków uwłacza temu zawodowi i krzywdzi wizerunek wielu prawdziwych leśników. Miałem przyjemność na szczęście poznać takich, dla których las był wartością ponad wartościami. Niestety czasy się zmieniły, dominują uprawiacze i pozyskiwacze lasu. To bardzo przykry moment dla polskiej przyrody.
UsuńPomyślałem o tym, czy by nie zaskarżyć masakrę puszczy napiwodzko-ramuckiej przez pilarzy i harwesterowców z ALP za naruszanie dyrektywy unijnej obszar natura 2000. Skoro przez nadmierne wyręby degradują środowisko naturalne dla wymierających gatunków: orlików, bielików, bociana czarnego itp., to naruszenie zasad ochrony tych obszarów jest jak najbardziej oczywiste. I oczywiście zręby w okresie lęgowym od końca zimy do późnego lata. Trzeba by uderzyć do Greenpeace. Oni mają skutecznych korporacyjnych prawników.
Usuńjest właściwy organ, którego zdaniem jest kontrola tego co dzieje się na obszarach Natura 2000 - RDOŚ.
UsuńObawiam się jednak, że dzisiejsze priorytety rządowe obezwładniły moc prawną RDOŚ i ich kompetencje.
Tym samym LP robi co chce, czyli pozyskuje, tnie, eksploatuje, a ptaki ... ptaki, jak rozkosznie odpowiadają, muszą sobie poradzić. Giną zatem, bo nie znam sposobu poradzenia sobie piskląt w ściętym drzewie.