Tak właśnie się dziś wybrałem do lasu, bez koncepcji. Obiecałem, że nie opublikuję jeleni i robiłem co mogłem, żeby ich nie spotkać. Tzn. nic na siłę, ale włóczyłem się po lesie tak jakoś ... dziwnie. Bez podchodu, bez harcerskiej czujności, bez przyczajonego tygrysa i ukrytego smoka. W pewnym momencie zacząłem się obawiać, że z tej bezkoncepcyjności zacznę się rozglądać za kurkami i bynajmniej nie był to zapęd ornitologiczny! Strach, Panie Premierze, strach! Podchodzę najpłochliwszą zwierzynę w lesie, więc gdybym się zabrał za nieruchome kurki, Panie Premierze, to nic tylko strach! Zebrałbym całą lokalną populację :) Ale gdy tak sobie szedłem drogą, to wprawdzie bunkrów nie było, ale i tak było zajebiście! - cytat - "Chłopaki nie płączą". Okazało się, oczywiście ku zaskoczeniu memu, że nawet gdy nie sięgam po dobra optyczne w lesie, to las i tak mi je podsyła.
Więc co tu dużo mówić, moja organoleptyka z naciskiem na organo, (czt. oczy) odebrała "po drodze" jakąś energię świetlną, która zamieniona w moich nerwach na impulsy elektryczne w/g bliżej niezrozumiałego algorytmu, wyświetliła się w moim mózgu jako ... jelenie! No i kto by pomyślał, też nie miała czego ta zajeleniona łepetyna wyprojektować - znowu jelenie. Ale dziś, dla odmiany, w wersji soft, czyli cielak, łanie, w tym urocza łania z młodym. Ponieważ ostatnio zdjęcia żywiołków leśnych sfotografowanych przy drogach podobały się, to jednak je pokazuję. Aby przełamać schemat, dorzucam boćka, gdyż "sfocony" pod światło zachodzącego słońca , w dodatku w okolicy Bytryn, wydał mi się jakiś w miarę atrakcyjny. :)
Tym samym miłego oglądu życzę i zaufania, że to co widzicie istnieje naprawdę, bo pewności nie ma! Wszystko jest iluminacją energii ... my też ;)
Bez koncepcji czyli antykoncepcja Rozumiem , ze te bociany i ten dzidzius jelonek to dla zrównoważenia tematu
OdpowiedzUsuń:) tak, tak jak opisałem :)
UsuńZbieranie kurek jest jakąś metodą podchodzenia, idziemy, nie za szybko, patrzymy w runo (niby) coś tam skubniemy, behawiorystycznie - roślinożaury, na koniec jak nie jelenia w oku mamy choć trochę kurek do jajecznicy. Trochę działa też i obniża stres spotkania z człowiekiem coś do jedzenia (my jemy zwierzu nie dajemy), chrupania, wegetariańska kanapka, orzeszki (solone), smakowicie pachną, ów zainteresowuje się... coś jemy potencjalnie nie zjemy jego - zwierza, boi się mniej. Ale to tylko moje marne sztuczki.
OdpowiedzUsuńTy nie potrzebujesz żadnych :) energia twoja iluminuje im się inaczej, niestrasznie.
emm, droga emm, gdzie się podziewałaś? świetny komentarz - dziękuję:)
UsuńJa tu jestem zawsze
Usuńzawsze, zawsze, a Twoje bezcenne komentarze pojawiają się raz na kilka ... lat? :)
UsuńPozazdrościwszy Ci jeleni przypomniałam sobie piękną śródleśną polanę i pojechałam. Polana zaorana, w środku dorodne buraki okolone siatką przeciwdziczą a dokoła marny owies. I w tym wszyskim ze 20 strachów na wróble? dziki? jelenie? Więc Ciesz sie ze swoich projekcji choćby i trzy razy dziennie.
OdpowiedzUsuńjeżeli chodzi o buraki, to zdecydowanie dziki. Strachy zastanawiające, raczej chodzi o owies, bo ile pliszka czy zięba tych buraków nakradnie ? :))
UsuńNiejeden plantator buraków tak myślał i w rezultacie poszedł z torbami! A tak swoją drogą, te strachy stawiane są już chyba tylko z przyzwyczajenia. Nad Biebrzą często można zobaczyć gęsi odpoczywające w cieniu ... strachów na gęsi :)
OdpowiedzUsuńtzn. przemyślałem to, wiem, że ten proces (przemyślenia) zachodzi niezmiernie rzadko, ale zdeterminowana pliszka ... taka solidnie zmotywowana pliszka, szczególnie samica, która ma moralne wsparcie i uzasadnienie, bo karmi młode, to ona potrafi podobno takiego buraka wyrwać dziku z pyska i odlecieć, a bywały przypadki, że i z dzikiem trzymającym zawzięcie buraka we wspomnianym wcześniej pysku.
UsuńNad Biebrzą ponoć rzeczywiście pliszki na buraki polują...może... burak to tylko zanęta na dzika...
UsuńPiękne iluminacje, chociaż bez bunkrów ;-)
OdpowiedzUsuń"... bunkrów nie ma ... ale i tak jest zajebiście" - ostatnia sentencja filmu - gorąco polecam :)))
UsuńZnam, znam! U nas w domu powszechne w użyciu ;-)
UsuńBuraczany temat bardzo jest u mnie w ogrodzie na czasie, bo Pańskie Leśnoludowe Pupilki kopytne wtębiły wszsytkie liście buraczane z grządki natomiast zielsko zostawiły. I to według mojej skali okropieństwa jest szczyt.
OdpowiedzUsuńBeatko, przepisz to z kartki pod tytułem "okropieństwa" do kartki pod tytułem "kocham zwierzęta i cieszę się, że choć tak im pomogłam, a buraki sobie kupię" :))) W końcu Ty masz pieniądze i taką możliwość, a te biedaki-zwierzaki ... nie ;)
UsuńAle mnie nie chodzi o to że zeżarte zostały liście buraczane, tylko o to że bydlęta kopytne wzgardziły chwastami i musiałam je sama powyrywać. To jest właśnie szczyt okropieństwa - wybrzydzanie w stołówce
Usuńno fakt, dawać i prosić to zbyt wiele, wybrzydzanie jest nie na miejscu, gdybyś mnie zaprosiła na ziemniaczki z siadłym mlekiem, to trudno, a niech tam, schabowego też bym wciągnął :)
UsuńO schabowego u mnie w domu to raczej trudno, bo na diecie raczej bezmięsnej sobie żyję. Zostaję tylko owe ziemniaczki z zsiadłym mlekiem
Usuńi trzymajmy się tej linii, to dobra droga :)
Usuń