Zwykle byłem nastawiony na fotografowanie tzw. grubego zwierza. Tak było, a co, przyznam się.
Prawie zawsze, wyjście bez zdjęcia przynajmniej lisa, uważałem za niezbyt udane. Kołem ratunkowym do tej pory stawała się drobnica, a już "drób wodny" czyli "kwa" uważałem za zbyt daleko idący kompromis. Długo nie mogłem zrozumieć Biebrzniętych, zafascynowanych faktem, że sfocili ... gęś! Absurdalnym tematem wydawało się uganianie się za słonką, kszykiem czy innym "kurczakiem". Ale jak to w życiu bywa, na skutek powtarzających się kół ratunkowych, zacząłem się oswajać z fotografowaniem "cypidrylków" i "miniptiszek". Dziś sprawa rozwinęła się do tego stopnia, że potrafię wybrać się już wyłącznie na nie. Sfotografowanie takiego maleństwa, a szczególnie w ciekawym momencie, zaczęło mi dostarczać sporej satysfakcji. I tak z dnia na dzień, z chwili na chwilę, wsiąkłem w drobnicę! Przy okazji, okazało się, że "drób" wszelkiej maści jest równie interesujący, a nawet w tym kierunku obudziły się moje ambicje. Dzisiejszy post jest efektem takiego minifotopolowania. Dokładam oświetloną zachodzącą gwiazdą czaplę.
Dla podkręcenia atmoooosfery, starałem się robić zdjęcia głównie w ciepłym świetle wschodów i zachodów słońca, oczywiście ze skrupulatnym pominięciem onego w kadrze.
Ale żeby wyjście okazało się do końca udane, na odchodne ... wieczorny lisek ;)
piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńWreszcie się nawróciłeś! A tak poważnie, to najlepsze w fotografowaniu ptaków jest ich różnorodność gatunkowa. Polskie ssaki można policzyć na palcach obu dłoni, natomiast w przypadku ptaków będziemy potrzebowali kilku stonóg!
OdpowiedzUsuńzastraszający jest spadek pogłowia wielu gatunków ptaków. To dotyczy praktycznie wszystkich gatunków z wyjątkiem tych najbardziej popularnych. Obawiam się, że za 10-15 lat wystarczy tyle samo palców dla ptaków, co dla ssaków. Chyba, że zabiorę się za nornice, myszy, piżmaki, kuny, łasice ... wówczas nie zakładałbym się już dziś;)
UsuńDrobnicę ptasią wcale nie jest tak łatwo fotografować! A tu, proszę, jakie fajne zdjęcia :-) I to światełko, i ta sójka...
OdpowiedzUsuńMaluchy z rozłożonymi skrzydełkami rozkoszne i zadumana sójka też. Złotozielona czapla piękna.
OdpowiedzUsuńCzpala na pierwszym fajna, ale to co za nią (czyli drugi plan )- powalająco śliczne. Sójkę rozponzaje i pewnie dlatego lubię bardzo, choć po truskawki wpadała w czasie tegorocznego owocowania. Sójcze wizyty to i tak nic w porównaniu z dziczymi dzikimi harcami w spłachetku ziemniaczanym. Nic nie zostało.
OdpowiedzUsuńo, i to się chwali, zwierzynę trzeba dokarmiać :)))
UsuńNo, nie przyjmuję pochwały. Bez mego pozwolenia dranie żerują
Usuńjeżeli tylko to dzieli Cię od przyjęcia pochwały to lepiej im pozwól bo zdaje się, że efekt końcowy i tak będzie taki sam - zjedzą, a twój PR albo na tym samym procederze zyska, albo straci :)))
UsuńNiestety masz rację, a PR to ja mam w tym zrytym spłachetku
Usuń:)))
Usuń