Liczyłem na to, że niebiosa w Mrągowie będą mi przychylne. Były! Wykonałem udaną sesję.
W drodze powrotnej działy się na niebie rzeczy magiczne.
Zdjęcie wykonałem z jadącego samochodu przez szybę. Ta nonszalancka produkcja została okupiona opierniczem "odżoninym", co wydaje się logiczne, gdy kierowca zamiast kierownicy, trzyma w rękach aparat fotograficzny. Domyślałem się, że żona ma nieco racji, że obracanie aparatem nie zmienia kierunku jazdy samochodu ... no cóż, kobieca intuicja jest nieomylna. Niestety nasza nowa 16-ka nie została zaprojektowana z myślą o fotografach, na odcinku wieeeeluuuuu kilometrów nasi geniusze, specjaliści od dróg wyłonieni w konkursie (założę się, że z kryterium 100% ceny) nie zaprojektowali zatok, zjazdów, niczego ani nawet czegokolwiek! I z tego powodu niechcący zdenerwowałem spokojną na co dzień żonę, a uzysk widać powyżej :)
Dzień następny wydał się równie ciekawy fotograficznie.
Gęsi niestety nie chciały współpracować. Usiadły za balotami, a ja wyrwałem się na spontanie w klapkach i krótkich spodenkach. Nie chciało mi się za nimi łazić po trawie.
Dawno ich nie pokazywałem, to chyba nic złego się nie stanie, gdy zawitają na blogu. Były, więc ... proszszsz.
Tymczasem niebo całkiem apetycznie się zaciągało. Coś w balotach jest takiego, że mimo iż nie są to stogi siana, a ich bardziej technologiczni krewni, chce się je fotografować.
Warmia wie jak robić wrażenie!
Chybiła :))))
Za to gąsiorek cierpliwie czekał na swoja okazję.
W zacienionej dolince bocian zdaje się coś zauważył.
Czyżby chciał w oczach jakiegoś płaza ujść za ... orła?!?
O Warmio moja miła ... :)
Wymarzona pogoda dla pejzażystów.
... muszka ;)
Uznałem, że pojadę zajrzeć do lasu. Po drodze nieba były całkowicie wyśmienite.
To krótka ale najpiękniejsza chwila "przejścia" między pogodą słoneczną, a deszczowo-burzową.
Za tą ścianą drzew była kolejna ściana - wody! :)))
Pierwszą istotą spotkaną w lesie, były ponownie żurawie. Zrobiłem tego bliżej mnie, choć szybko się oddalał.
W pewnym momencie ukazuje mi się taki widok.
Jak już wspominałem, jestem w klapkach, czyli poruszam się jak najgorsza amatorska melepeta!
Decyduję się na podchód, a co tam.
Moje nogi, (estetów i zwolenników męskiej depilacji od razu przepraszam) a w zasadzie zarost nóg, działa jak najsprawniejsze fiszbiny wieloryba! Włosy łydek i ud z niezwykłą sprawnością oddzielają strzyżaki od powietrza pozostawiając je oczywiście jak fiszbiny kryla, posegregowane w meandrach mojego nożnego zarostu.
Jestem gotów powtórnie przeprosić za naturalizm tego opisu, sam się nieco zbrzydziłem :)))
Oczywiście moje nogi wyglądają jakby jakiś cham przejechał po błotnistej kałuży blisko chodnika. Te małe upiorki trzymały się skóry równie dzielnie jak oleiste plamy kałużowego błota, białych spodni.
Super!
Klap, klap, klap, klap ... podchodzę coraz bliżej.
Mam wrażenie, że owady w niektórych miejscach, przerwały już ciągłość moich tkanek. Udaję, że to się nie dzieje na prawdę. W końcu większość doznań rodzi się w głowie. :)
I kiedy mokry jak szczur podszedłem do łani ...
... to właśnie akurat wtedy, przegrałem walkę z intelektem mojego niezwykle błyskotliwego autofocusa! Co za niezależne i uparte bydle o zaskakującej sile samostanowienia!!! Po dwustu metrach w skłonie, ciężko wdychałem powietrze, a przed oczami miałem coś jakby mroczki. Miałem tylko jedną szansę, by się wyprostować i zrobić to zdjęcie. Nie zdołałem i nie zdążyłem ocenić poprawności ustawionej ostrości.
I to właśnie dzięki temu, mam tak pięknie sfotografowane młode brzózki :))) No!
p.s.
w efekcie końcowym mojego pół-bosego przemarszu, oczywiście wyjmowałem kolejne kleszcze.
Zarozumiały malec nawet na mnie spojrzał! :)
Jak to mówi mój kumpel - i co zrobisz jak nic nie zrobisz! :)))
Ale radochę zrobiłeś strzyżakom tym swoim wyjściem a w zasadzie wejściem do lasu :)
OdpowiedzUsuńA fotka z auta, jedyne szczęście że nie sprobowales robić pionowego kadru ;)
dawno tak szybko nie spieprzałem z lasu h aha ha aa
Usuńzrobiłbym pion, ale przednia szyba Jeepa nie nadaje się do pionów :))))
I tak to Panie o... z tym "nic nie zrobisz" ? :))))
OdpowiedzUsuńno bo co zrobisz, jak nic nie zrobisz? :)))
UsuńSię naszukałam tej muszki, już myślałam, że to jakaś tajna nazwa gołąbka. A ryzykancka jedynka, no jak by jej można było nie zrobić? Super!
OdpowiedzUsuń:))) Grażynko, za cierpliwość w poszukiwaniu muszki - gratulacje :))))
Usuńa co do jedynki, jak powiadają - "no risk - no fun!" ;)
UsuńPiekne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńserdeczności :)
UsuńJa mam taką uwagę małą - niebo piękne, kopytne piękne, ptaki piękne. Opowieść jak zwykle i śmieszna i ciekawa. Ale - ja się pytam - kiedy w końcu będą tu zdjęcia tych legendarnych strzyżaków? Bo przecież tak naprawdę to blog o nich, reszta to tylko takie mydlenie oczu i udawanie, że idziesz do lasu szukać jakichś zwierzaków. Nie. Liczą się tylko strzyżaki :-)
OdpowiedzUsuńGrześ, już dawno bym to cholerstwo sfotografował, ale mój obiektyw ostrzy dopiero od 70 cm. Krótko mówiąc musiałbym jakoś pozbyć się na chwilę jednej z obsiadłych kończyn i po sesji jakoś ją ponownie ze mną połączyć ... muszę nad tym pomyśleć :))) Może się poświęcę i jeszcze raz wpadnę do lasu w klapkach i będę obserwował stopy! O, to jest plan:)))
UsuńJako żona obok kierowcy to ja trzymam aparat i nie pozwalam go sobie wyjąć z ręki. Przecież machnę to samo ujęcie, co znad kierownicy. No, miej więcej. Mąż nie skarży się:)
OdpowiedzUsuńno i z takiej jazdy to dopiero jest ... Frajda! ;)
Usuńbociek rewelacyjny, dostojny, jakby łąka była marmurową salą bankietową w pałącu a on kopciuszka do tańca zapraszał... :)
OdpowiedzUsuńujęcie z samochodu, wzmaga grozę nieba :-) sama podobnie chwytam chwile, jak jest pomocny pasażer to w tym czasie przytrzyma kierownicę ;)
nad tą kierownicą, to muszę jeszcze popracować :)a za boćka dziękuję :)
UsuńOprócz super fotek niebios zagniewanych, postulat pokazania strzyżaków naj... Dołączam się, nawet gdyby miały być to strzyżaki na kończynie włochatej:))
OdpowiedzUsuńno więc dostaniecie co chcieliście, przygotujcie się na doznania estetyczne z dolnej półki i nie chodzi mi o to, że nawet dowolnie wybrana moja kończyna będzie włochata, ale o to, że strzyżak to psiekrwie paskudztwo :)
UsuńBa horror to tez forma sztuki
Usuńdobrze ... dobrze ... sami chcieliście ;)
UsuńU Ciebie jak zawsze cudownie przyrodniczo :)
OdpowiedzUsuńGrześ, cudownie to jest u Ciebie, u mnie tak jakoś reportersko, ale czasami trafi się fajniejszy kadr ;)
Usuń... strzyżaki na konczynie włochatej???? o to będzie coś... :))))) heheh potrafisz humor w południe poprawić ;)
OdpowiedzUsuńbo trzeba się uśmiechać nawet gdy nie chce się śmiać;)
Usuń