Tego dnia wstałem rano ... bardzo rano. Miłym zaskoczeniem okazał się fakt, że pada deszcz. Nareszcie! Jest tak jak lubię. Nie ma słońca, niebo kryją pędzone wiatrem chmury, rozpiętość tonalna osiąga swoje apogeum. Wiem, że w lesie "nie nafikam" w takim mroku, więc odwiedzam "Warmię szeroką". Skoro ktoś mógł być w stepie szerokim, ja mogę być na takiej Warmii. Byłem więc.
Rzut oka na odległe jezioro. Ten widok, deszcz, bocian (wierzę, że go widzicie ;) ) i pasące się od świtu krowy wprawiły mnie w nastrój lekko sentymentalny. Pomyślałem - Warmia płacze i chwilę później zrozumiałem dlaczego.
Ziemia, roślinność, drzewa, starały się oddać niebu nadmiar wody. Nie wiem, może to jakaś forma podziękowania, może skromność. Przyroda nie jest pazerna, jest równoważna, jest odpowiedzialna. Szanuje zasoby.
Te tereny potrafią zaprezentować się w rozmaity, nawet niemal górski sposób. Świetne podziały powstałe przez nakładające się perspektywy tworzone przez moreny. Ta ziemia to prezent od skandynawskich braci, dostarczony dawno temu przy pomocy lodowca. Ileż to inwencji, a jaka kreacja! Nieco szkoda, że nie zostawili sobie trochę tego urodzaju. Ta hojność sporo Ich kosztowała, tam zostały gołe skały. Jakby jeden transport nie wystarczył, to przysyłali nam to jeszcze dwa kolejne razy. Z rzetelności są znani do dziś! ;)
Czapla biała właśnie przekracza swój horyzont zdarzeń.
Żurawie przekraczają swój ...
... a zając swój ;)
Pokląskwa zastanawia się czy latać czy czekać. Deszcz z pewnością nie ułatwia decyzji o lataniu.
Niebo wciąż przecierało krajobraz mokrą gąbką.
W każdej mijanej dziś wsi spotykałem "girlandy bocianów" zwisające nad każdym dachem, słupem, wszystkim. Ten zupełnie niedorzeczny wyraz - girlandy, wpadł mi do głowy w czasie robienia tego zdjęcia i mimo tego, że semantycznie nie ma sensu, nie umiałem już go zmienić, zastąpić, cokolwiek zrobić, więc tak jak mi zostało w głowie, tak trafiło do tekstu :)
Sielska kraina pogrążona w deszczowej nostalgii i niespiesznej zadumie.
Taki mostek ... uroczy, nieco irlandzki jakiś.
Szkoda, że pierwszą w życiu wilgę sfotografowałem akurat w taką pogodę ale i tak się cieszę! Nigdy nie miałem do nich szczęścia. Słyszałem je wielokrotnie, ale zwykle skutecznie się ukrywają w koronach wysokich drzew. A tu proszę! :)
Na zapomnianej przez Boga międzywiejskiej drodze spotkałem taką oto "prawie żabę". Widać szczątkowe skrzela zewnętrzne i ... ogon. Takie pokijankowe wspomnienia :)
Po zroszonej łące, raz dwa trzy - kicały zające, raz dwa trzy :)
Ukryty w krzaczorach orlik krzykliwy starał się przeczekać deszcz. Mokre drapole wyglądają szczególnie rozpaczliwie. Gdzieś znika ich drapieżna duma. Woda zamienia je w kurę z zagiętym dziobem :))))
Żurawie były dosłownie wszędzie.
Ale najwięcej satysfakcji dało mi to zdjęcie żurawia w strugach deszczu.
A Warmia wciąż płacze.
Miałem ich nie fotografować, ale w wersji na "mokrą Włoszkę" wydały mi się godne przysiadu :)
A ten Pan ... nie wiem czy to Mokry Włoch, ale z pewnością wkurzony płaz!
Na koniec wytłumaczyłem sobie dlaczego Warmia płacze. Ten uroczy borsuk miał swoją rodzinę. Partnerkę, dzieci, którymi się zajmował i którym okazywał uczucia. Codziennie przynosił im coś do jedzenia. Relacje między członkami rodziny właśnie zostały brutalnie przerwane śmiercią ojca. Wyszedł, jak co dzień, żeby zapewnić im pożywienie. Niestety nie wróci! Samotna samica raczej nie podoła wykarmieniu potomstwa. Gdzieś niedaleko rozegra się wkrótce kolejny dramat.
Jeżdżę często drogami, co do których nie ma wątpliwości, że można na nich spotkać zwierzęta. Np. Olsztyn - Butryny ale i Olsztyn - Dobre Miasto, Olsztyn - Ostróda i wiele innych. Kierowcy pędzą na złamanie karku, bezkrytycznie spiesząc się na odcinkach leśnych. Zwierzyna w zderzeniu z rozpędzonym samochodem nie ma najmniejszych szans.
Po raz kolejny apeluję, by przynajmniej o tej porze roku jeździć ostrożniej, wolniej. Chociaż w miejscach o wyższym prawdopodobieństwie spotkania zwierząt. Świt i zmierzch to okres zwiększonej aktywności dzikich mieszkańców naszego Regionu. Nie przyczyniajmy się do niepotrzebnej śmierci. To poważne zaburzenie w łańcuchu wszelkich powiązań.
Pewnie mogłem tego nie pisać, jestem przekonany, że akurat tu zaglądają wyłącznie osoby posiadające tę świadomość, ale przypominajmy o tym komu się da proszę :)
Szkoda biednego borsuka, nigdy nie miałem okazji spotkać takiego w naturze. Klimaty świetne, deszcz nadaje spacerowi i fotografowaniu inny wymiar. A wilgi zazdroszczę - też często je słyszę i nawet widzę te rozmazane, żółte smugi, ale jeszcze nigdy nie sfotografowałem żadnej.
OdpowiedzUsuńNo i ja tak mam z wilgami. Piękne nieuchwytne :)
UsuńJadąc przez las, zwalniam. Zwłaszcza o świcie. Amen.
OdpowiedzUsuńAmen :)
UsuńŻal borsuka, bardzo żal. U mnie dzisiejszej nocy przejechali jeża.
OdpowiedzUsuńTo okres największej ilości ofiar na drogach. Mnóstwo młodych, a rodzice szczególnie aktywni.
UsuńSzkoda mi tego borsuka, tym bardziej, że jeszcze żadnego nie widziałem na żywo.
OdpowiedzUsuńCo do jazdy, to po wjechaniu w tereny leśne noga od razu schodzi z gazu. Tak jak Krzysiek piszesz na Butryny to jedziesz prawie jak w zoo, a na Jonkowo ostatnio dziki chodziły po ulicy pomiędzy samochodami, czuło się kiedy o zderzak się otarły. Jechało się 10-15 na godzinę. Nic sobie z aut nie robiły.
Na orlika powiedzieć - mokra kura z krzywym dziobem - nie no to już przesada ;) :)))))
no, rzeczywiście, może z tym orlikiem nieco przegiąłem ;)
UsuńNo po prostu wilga, wilga i jeszcze raz wilga. Choć muszę przyznać, że girlandy bocianie i mokry orlik też ujdą w tłoku:)))
OdpowiedzUsuńJerzy Pilch, mój intelektualny autorytet, powiedział - "rzeczy nienazwane, nie istnieją!" W świetle użytego przeze mnie terminu "girlandy bocianów", ktokolwiek zechciałby cokolwiek o tych bocianach powiedzieć, przyznać musi, że to są ... girlnady! :))))
UsuńNo i zapomniałam o gęsiach na górskich, warmińskich halach
OdpowiedzUsuńzostaje wybaczone ;)
UsuńŁaskawca:))
Usuńbo serce to trzeba mieć też do ludzi ... ;)
UsuńNalot bociani wyjątkowy... żurawie w deszczu - łaaałł !!!! Cuuudo to za mało.. :))) maki w kropelkach..ehhh :))) piękne pejzaże i smutny koniec... wracałam z wakacji bocznymi drogami (bo przyjemniej :)) ) i tyle tych biedaków było na drogach... :( serce boli na bezduszność ludzi...
OdpowiedzUsuńdzięki za żurawia w deszczu :)
Usuńdziecinada, płacze bo ma dzieci, ech.
OdpowiedzUsuń