Dziś "zaatakowałem" całkowicie nowy teren i do tego TAKA pogoda. Mocny wiatr szybko gnał obłoki po błękitnym niebie. Nisko pracujące jesienne słońce długo dawało fotograficzną satysfakcję.
Ogólnie było cudownie.
W zasadzie ta garstka jeleni była pierwszą zwierzęcą obserwacją. Nie mam pojęcia czemu akurat teraz przypomniało mi się motto Jamesa Curwooda chyba do Władcy Skalnej Doliny -
"najpiękniejszym przeżyciem w czasie polowania jest nie samo zabijanie, a właśnie darowanie życia!"
Nie dość, że nie poluję, a fotografowanie zwierząt niczego im nie odbiera, a już z pewnością nie życie, a ja mimo wszystko uznałem, że im, tym jeleniom, daruję! Nie wiem co im darowałem, ale odstąpiłem od podchodzenia ich i wiecie co? Fajnie się z tym poczułem. Dałem im chyba ... spokój.
Byłem okrutnie ciekaw nowego terenu, pognało mnie dalej.
Zdjęcia poniżej nie oglądajcie w telefonach proszę, bo to tak jakbyście go nie widzieli:)
Zaczął padać deszcz, a ja znalazłem się pod właściwym kątem względem światła. Udało mi się pokazać te pierwsze duże krople z chmury, która jeszcze nie zakryła słońca.
"Iście" przez las było w zasadzie nirwaną. W takich razach można się poczuć jak bohater rosyjskiej bajki animowanej z lat 70-tych. :)
W tym momencie zadzwonił Marcin Warmiński zdziwiony, że w taką "pompę" pojechałem do lasu.
Jaka pompa? Jaka burza? U mnie słońce!
Nie chciał wierzyć, ale chyba zdziwiłem się w złym momencie.
Gdy tylko odłożyliśmy słuchawki :))) zorientowałem się, że coś idzie nie tak ...
Takie niebo nie wróży niczego dobrego.
Chmury jakby na wyścigi starały się jak najszybciej zakryć niebo.
Czernidłak - ciekawy grzyb ponieważ dorosłe owocniki rozpływają się zamieniając się w czarną maź. Młode są jadalne ale uwaga - nie popijać alko!!! Zawierają koprynę, która zatrzymuje proces rozkładu alkoholu - katastrofa gotowa! Nawet dwa dni po melanżu nie wolno ich jeść, a do dwóch dni po zjedzeniu ich nie wolno wprowadzać alko! Wiadomo, że na takie poświęcenie stać niewielu, więc krótko mówiąc ... są niejadalne :))))
Gdy klęknąłem by sfotografować te czernidłaki, pierwsze krople stadnie i parami wlatywały mi za kołnież.
Schowałem się pod świerkiem, a to co widziałem wyglądało mniej więcej tak:
Słabo ... Zrobiło się mokro, ciemno, zimno i jakoś tak bez sensu :)
Pół godziny trwało testowanie mojej wodochronności ale po nawałnicy ... las pokazał swoje świeże i radosne oblicze.
Gdy kucałem do liścia jeszcze nie wiedziałem, że wisi tam też ta igła. Jak minimalne jest prawdopodobieństwo, by spadający liść tak zawisł na gałązce, a o ile mniejsze, że obok tego liścia zawiśnie jeszcze spadająca igła sosnowa?!? W zasadzie to taka wygrana w totka, tylko moja siła nabywcza się nie zmieniła ale jestem bogatszy o tę obserwację :)
Pani Piękna wyszła się osuszyć.
Mogę im się przyglądać w nieskończoność. To chodzące cuda. Nie wiem dlaczego, ale uważam, że są jakieś ... wzruszające. :) Kwintesencja delikatności, subtelności i strachliwości. Taka mieszanka godna damy!
Słońce niestrudzenie meandrowało w grabowych liściach zamieniając je w złoto.
Moją uwagę zwróciła siła adaptacji tej huby. Matczyny owocnik wyrósł gdy drzewo jeszcze rosło. Sądząc po mchach i stopniu spróchnienia, musiało to być lata temu. Te dwa młodsze owocniki narosły już na leżącym drzewie. Imponujące jak te organizmy kombinują. Jak widać przyroda nie tworzy form zamkniętych/skończonych. Wszystko może się zmienić, gdy będzie tego wymagało przetrwanie!
Obcy Pasażer ;)
Jakoś trudno było wytrzymać w ciemnym lesie, gdy widziałem, że słońce malowniczo walczy z chmurami. Opuściłem las. Warto było.
Pojechałem nad niezwykłej urody rozlewisko. Na wodzie obserwowałem łabędzie ale też cyraneczki i łyski oraz oczywiście krzyżówki. Mam ich zdjęcia ale są za słabe do prezentacji.
Łabędzie bardzo lubią to miejsce.
WARMIA. Jak Jej nie kochać?
Ten deszcz na drugim zdjęciu bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńbo on ładny był, ten deszcz ;)
UsuńTe ostatnie kadry oglądałam dzisiaj, niestety jadąc samochodem, a najwięcej takiej granatowej wody z ptakami jak na 4 od końca i tak myślałam, że Ty to od rana siedzisz w terenie. Jutro sobie odbiję. Deszcz cudnie przyłapany jak i cała reszta.
OdpowiedzUsuńGrażynko, to ja też sobie jutro odbiję :)) Żartuję, teraz poświęcę kilka dni na rozpoznanie nowych terenów więc efekty mogą być raczej słabe. Na szczęście z lasem nigdy nie wiadomo, może też być zaskakująco fajnie.
UsuńKrzysztof cel uświęca środki,warto było dobrze zmoknąć dla takich kadrów:))) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńzlało mi dupsko że hej :))) Cieszę się, że Ci się podobają ;)
UsuńKrzysztofie faktycznie piękna ta Warmia, fajne ujęcia, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMarcin, dzięki, to oczywiste, że uważam, że jest najpiękniejsza! :)
UsuńTo oczywiste, że się nie da nie kochać Warmii. Ten deszcz, Pani Piękna, dramatyczna jabłoń i dziwnie oświetlone drzewa nad rozlewiskiem. Dech zapiera. No i moje dzisiejsze wow - las omszony, co wygląda przedwiecznie, bajkowo i kolejny raz pokazuje, że nie tylko Nowa Zelandia ma się czym chwalić.
OdpowiedzUsuńBeatko, całkowicie się zgadzam. Na świecie jest wiele pięknych miejsc wartych zobaczenia, ale Warmia im nie ustępuje!
UsuńZnów czarujesz... :) deszczem, światłem, pejzażami i tekstem.... pięknie tam u Ciebie! Intrygujący ten kadr z widokiem wody po przez cztery pnie drzew... jakby niedostępny teren.... ciekawe ujęcie :))) Podziwiam spostrzegawczość detali - liść z igłą :))) i ten obcy pasażer :D uwielbiam takie drobiazgi w przyrodzie, składają się na większą całość... Pozdrawiam :))))
OdpowiedzUsuńHana, często patrzę w perspektywie makro, bo prawda o kosmosie jest w atomach, a prawda o przyrodzie w obserwacji małych rzeczy ... że tak pozwolę sobie na odrobinę filozofii ;)
Usuń