Jak światła to wypalone, jak cienie, to głębokie. Rządzą skrajności. W czasie przedwiośnia i wczesnej wiosny (i nie nawiązuję tu do Wiosny Ludów) trudno znaleźć kompromis.
Zaborcze słońce wprawdzie nie może dobrać się do cienia, ale to co ma w zasięgu wypala do zera (o Matko, o czym ja piszę, co jo godom, co jo godom!
W każdym bądź razie udało mi się rano pofotografować żurawie w odsłonie chabaziowej (poprzednia Opowieść), a potem ruszyłem w głębszy las.
A ten był wyjątkowy. Prześwietlany intensywnym słońcem, po wielu pochmurnych dniach, zachwycał grą świateł i cieni.
I byłbym tak szedł sobie pochłonięty jak zwykle euforią, gdyby nie pewne znalezisko.
W środku lasu, między starymi już drzewami, ku mojemu sporemu zaskoczeniu, natknąłem się na ...
... no właśnie.
Nie pierwszy to nagrobek znaleziony w lesie, ale kolejny, który robi zawsze takie samo wrażenie.
W trakcie samotnych leśnych wędrówek człowiek jest przygotowany na wiele, na bardzo wiele. Jednak nagrobki w naszej kulturze mają jakiś szczególny emocjonalny wydźwięk.
Nie znam historii tej osoby, nie wiem co tu się stało i dlaczego ten nagrobek jest w tym akurat miejscu. Będę jednak szukał tej wiedzy. Ktoś ją posiada, ktoś jak widać dba o pamięć tej osoby.
Poszedłem dalej, choć moje myśli jeszcze długo pozostawały związane z tym miejscem.
Z zadumy wyrwało mnie nieoczekiwane spotkanie z jeleniami.
Młody szalał, a starszak ukryty za drzewem przyglądał mu się niepewnie.
Powoli ruszył za nim.
Lubię patrzeć jak chowają się w gęstwinie.
Tu następny osobnik w jakimś wariackim podskoku. Niestety głębokie cienie nie pozwoliły mi go wydobyć wyraźniej.
Jak widzicie, młodsze byki wciąż są kompletne i poroże trzyma się należycie. Rozpoczną zrzut znacznie później, niektóre w kwietniu, a najmłodsze nawet w maju.
Po kilku interesujących kilometrach, z których powstanie następna Opowieść, a może i dwie, spotykam inne jelenie.
Ta łania wyszła na porębę blisko mnie i dopiero po chwili zorientowała się, że nie jest sama.
Szpicak wybiegł za nią. Zdążyłem go "złapać" w wąskiej smudze światła.
Uznały, że te 45/50-letnie sosny będą odpowiednim schronieniem.
W tej pozycji szpicak wygląda przynajmniej jak lama :)
Co nie zmienia faktu, że młody z absolutną dumą i pewnością siebie, zatrzymał się i zlustrował teren. Upewniwszy się, że nikt go nie goni, spokojnie odszedł.
Zimowa wiązanka :)
A po południu zrobiliśmy ognisko, z którego relacja jest na moim fejsbukowym profilu :)
Co za dzień!
Młody się rozbrykał jak zobaczył takie słoneczko :). Jak ja to mówię "głupawki" dostał ;)
OdpowiedzUsuńNo najwyraźniej to oczywista głupawka :)
UsuńŚwietne, słoneczne zdjęcia. Dużo akcji dzisiaj i nareszcie bez śniegu! Podoba mi się ten las z zielonym poszyciem, jak z jakąś aksamitną poduchą.
OdpowiedzUsuńno wiem, ja to zawsze ze światłem na bakier, bo łażę w każdą pogodę, a że dni słonecznych jest w Polsce jak na lekarstwo, to publikuję to co widzę :)
UsuńGrześ, ale masz już swoją wiosnę, tylko patrzeć jak Twoje "insects" wyjdą, wylecą, wypełzną ;)
Cudowny ten las prześwietlony i łania z potomstwem na jego tle. A nagrobki w lesie to taka chyba warmińska specjalność. Znajduje się je prawie w każdym lesie. Wskazuje to na wcześniejsze zamieszkiwanie i rolne wykorzystanie okolicy. Ale jeśli dowiesz się któż to pochowan jest w tym grobie, daj znać.
OdpowiedzUsuńtak, mam już trochę tych nagrobków skompletowanych. Jest też kilka fajnych cmentarzy z okresu I wojny. Jeden też ukryty w lesie blisko Olsztynka.
UsuńFajne spotkania. Głupawki oglądam często w wykonaniu młodzieńców z podstawówki :-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zdjecia :-)
OdpowiedzUsuń