Ostatnio było z bardzo bliska, więc dziś, dla odmiany, nieco więcej zdjęć środowiskowych.
Opisane w poprzedniej opowieści opiekunki, ponieważ w gruncie rzeczy nie zostały spłoszone, a tylko odeszły lekko zaniepokojone, miałem przyjemność obserwować w tej samej okolicy.
To pozwoliło mi na podglądanie "żłobkowej" populacji podczas letnich spacerów.
Przyznać trzeba, że "dzieciaki" są lekko niesubordynowane, by nie powiedzieć, beztrosko gapciowate.
Chodzą jakby las nie zawierał wrogów.
Na ścieżki i drogi wychodzą przed matką i nie wiem czy to najlepsza opcja, choć wiadomo, że czujna matka jest tuż obok.
Matka, wprawdzie młoda i być może przez to to wszystko, doszła do malca dopiero po jakimś czasie. Nie wątpię, że czuwała w pobliżu, ale wyjście na stosunkowo otwartą przestrzeń powinno przebiegać chyba nieco inaczej.
Matka kieruje się w bezpieczne miejsce, a młody właśnie postanowił się iskać.
Matki już nie ma, a on niezbyt dynamicznie jak widać, podąża za nią.
Kolejny bez matki.
Gdy idą gromadą, bywa że odległości między nimi rozciągają się jak czas w Rosji.
To nasza poczciwa "siwka" z poprzedniej opowieści. :) Zamknęła korowód opiekunek.
W cienistych meandrach starych świerków, można było wypatrzeć cudeńka :)
Wiatr gnał chmury grając przepięknie światłem i cieniem.
W pewnym momencie na niebie pojawiło się coś takiego, co delikatnie zasugerowało mi w miarę pospieszne opuszczenie lasu ;)
A ranek był taki przyjemny ...
W lesie witał mnie strażnik:)
Niekoniecznie w tej kolejności ale chciałem zacząć od tego cielaczka, "ciplionka" znaczy.
Pięknie są te ujęcia jeleni na leśnej drodze pokrytej światłocieniami.
OdpowiedzUsuńCzy ten podlot to jest rudzik?
Ze światłem się udało, fakt. Tak, to młodzieniec rudzika :)
UsuńCo się dziwisz, tak fajnie było na polance na której można było brykać i boksować się, a tu mamuśki powiedziały "idziemy", każdy by się ociągał. Piękne zdjęcia i zazdroszczę Ci rudzika, wczesną wiosną były u mnie dwie pary, nagle zniknęły i nie ma ich do dzisiaj.
OdpowiedzUsuńkilka razy o tym wspominałem, mam słabość do rudzików od czasów licealnej młodości. Nie dość, że zawsze skakały metr ode mnie gdy zbierałem maślaki w młodnikach, to tez należały do pierwszych rozpoznawalnych przeze mnie ptaszków innych niż wróble i sikory h aha ha a a
UsuńMłode zwierzęta już tak mają, że z braku złych doświadczeń są jeszcze ufne w stosunku do świata - i to jest właśnie w nich urocze :).
OdpowiedzUsuńOczywiście za to je tak kochamy, za ufność. Zaufanie odbieramy jako komplement :)
UsuńOprócz zdjęć najfajniejsze jest Leśne pouczanie maluchów oraz ich mateczek:)) Chyba bardziej się martwisz bezpieczeństwem młodziaków niż ich opiekunki:) Urocze.
OdpowiedzUsuńMuszę o nie dbać, bo ... kto? :))))
UsuńPiękne fotki. Budzą dobre uczucia. Niemyśliwskie.
OdpowiedzUsuńNiemyśliwskie uczucia, budzą się tylko w niemyśliwskich głowach ;)
UsuńBeztroskie dzieciaczki jak wszystkie dzieciaczki :) Piękne zdjęcia :) Pozdrawiamy :D
OdpowiedzUsuńno i zobacz jak tym razem grzecznie napisałem :)))
Usuńpiękne spotkania, taki spokój bije od Twoich zdjęć, patrzę z przyjemnością, a największą na zająca w kwiatach :)))
OdpowiedzUsuńno właśnie to jest zaleta zdjęć środowiskowych, wykonanych z większej odległości. Zwierzę do końca nie wie, że jest/było obserwowane. Stąd spokój, a nie wybałuszone oczy i postawione uszy :)
Usuń