Postanowiłem pokazać te zdjęcia, ponieważ jest w nich coś niecodziennego i nie chodzi mi o to, że są jakościowo "zwalone". Świat obserwowany bez wyraźnego źródła światła i przy ograniczonej jego ilości jest bardziej tajemniczy, niedosłowny, może nawet ciekawszy, a na pewno inny. Tracimy z oczu dokładną formę czy barwę. Impulsy elektryczne przeskakują między synapsami naszych neuronów, nerwowo szukając znanych sobie obrazów, a tu ... nic. Algorytm w naszym mózgu, odpowiedzialny za rozpoznawanie odległości, barw i kształtów głupieje. Umysł majaczy i wyświetla nam obrazki, które nie istnieją, widzimy zwierzęta, których w rzeczywistości nie ma, a do tego dochodzą efekty dźwiękowe, które ostatecznie mylą naszą "centralkę", nasz zawodny "abażurek".
Zaczynamy funkcjonować w innym wszechświecie definiowanym przez nowe parametry. Przecież np. owady mają postrzeganie termowizyjne. Widzą inny świat niż my, a kto powiedział, że my widzimy poprawnie, czy lepiej, czy jedynie słusznie? Może ten energetyczny świat, tworzony przez miliardy rozedrganych w egzotermicznych procesach cząstek, jest wyłącznie emanacją energii i właśnie pszczoła widzi to jedynie słusznie? No cóż, nie rozstrzygniemy tego w tym wpisie, ale popatrzcie jaki inny jest świat po zmroku ...
Poniżej ostatni moment znanego świata.
Tego koleżkę "złapałem" w ostatniej chwili :)
Prawdopodobnie młody bielik. Wnioskuję wyłącznie po wielkości i tym, że niósł w dziobie rybę. Szkoda, że było już naprawdę ciemno, a zauważyłem go nieco za późno.
I całkowicie po zmroku napotkałem tego młodzieńca.
Poniżej widać jak "dematerializują" mu się "cewki" - tak myśliwi określają kończyny saren.
Ten koziołek wydaje się potwierdzać, że atomy zbudowane są w 99,99999% z próżni, a pozostała część, t.j. 0,00001 to domniemana materia :)
Domniemana bowiem 15 mld. dolarów wydane na zderzacz hadronów w Cernie, nie przyniosły jednoznacznego dowodu w postaci odkrytego bozonu Higgsa, tym samym, póki co, należy uznać, że wszystko co widzimy i czego dotykamy jest wyłącznie mieszaniną próżni i ... energii. I tym budującym akcentem zapraszam do kontemplacji nieodgadnionej przyrody.
Bardzo ładna ta próznia :D
OdpowiedzUsuń:) świetny komentarz - naprawdę świetny! :)))
UsuńJak widzimy, co widzimy - może to kwestia naszej wyobraźni i wrażliwości. Tam gdzie niektórzy nie widzą niczego ciekawego, dla innych świat jest bogaty. A tę próżnię wypełniają nasze marzenia...
OdpowiedzUsuńKażdy widzi swój wszechświat takim jakim go tworzy, dlatego nie ma jednego oglądu bo nie ma jednego wszechświata. :)
UsuńO ileż w tym serca, ah ileż w tym emocji! Daddy Maestro!
OdpowiedzUsuńJak nie możemy robić czegoś z zaangażowaniem serca i emocji, szczególnie realizować pasjii, to lepiej tego nie robić wcale;) thx.!:)
Usuńsuper!
OdpowiedzUsuńElu, jesteś matką chrzestną tego postu - wiesz o co chodzi;) dziękuję!:)
UsuńNajpierw pozostałości po ptakach, a teraz rozpuszczalne sarny. Twoja fotografia staje się coraz bardziej intrygująca. I muszę przyznać, że bardzo mi się to podoba!
OdpowiedzUsuńcieszę się bardzo, albowiem sami postrzegamy otoczenie bardzo różnie, raz lepiej raz gorzej i fotografia nie może powstawać tylko w optymalnych warunkach świetlnych i być zawsze doskonałą. Sami tak nie widzimy. Mrużymy oczy by wyostrzyć, coś nam zamajaczy, czegoś nie potrafimy dostrzec bo jest zbyt ciemno. Ot ... życie :)
Usuń