Tak było dwa dni temu, gdy podchodząc sarny, napatoczyłem się na dwie lochy z młodymi.
Z mojego punktu widzenia, to miłe zaskoczenie, bo nie ma dla mnie większej nagrody niż spotkanie ze zwierzyną. Niestety warunki świetlne pozwoliły zrobić tylko to co widać. W rozumieniu jakości oczywiście. Ciemny, ponury las liściasty i późna, wieczorna godzina ... nie miało prawa wyjść lepiej. Do tego, bliższa mnie locha ofukała mnie i nawet zamarkowała atak. Ruszyła w moją stronę wydając dźwięk pomiędzy szczeknięciem, pomrukiem, a warknięciem. Zatrzymała się 8 metrów przede mną i przeczekała, aż cała chewra maluchów przejdzie w głąb lasu.
Powyżej nerwowa reakcja lochy i na szczęście okazało się, że to nie ja nie wytrzymałem napięcia tego bliskiego spotkania :)
Ostatni rzut oka na intruza, teren bezpieczny, maluchy ukryte, można spokojnie odejść :)
Nieco wcześniej, na polanie udało mi się podejść lisa. Nie spodziewając się mojej obecności siedział jak gdyby nigdy nic, drapał się i rozglądał.
Udało mi się go nawet przywabić, ale ... trawa ... mam nadzieję, że widać, że to lisie uszy :)))
A teraz dzisiejszy poranek.
Mój plan, jeżeli można takie postanowienia robić, przewidywał zdjęcia dzików. Św. Hubert najwyraźniej wziął to sobie do serca i poprowadził mnie przez typowo "dzicze lasy".
Wyglądało to mniej więcej tak:
Przepraszam, jeżeli właśnie spożywacie posiłek, ale poniżej najświeższy dowód, który było czuć z odległości, że deptałem im po piętach. Słyszałem jak się przemieszczają, ciągle byłem bardzo blisko.
Niestety gdy je ostatecznie podszedłem, było ciemno i pokazuję to zdjęcie jedynie jako dokumentację faktu, że je widziałem ... życie :)
Ale Św. Hubert zadbał o moją ostateczną satysfakcję, bowiem podprowadził mnie do jeleni, do łań, do łani z małym i do sarenki, która wyprowadziła dwójkę rozkosznych maluchów!
W ten pochmurny i ciemny poranek nie pogardziłem nisko lecącymi żurawiami. Piękne ptaki.
Mam ich sporo, ale zawsze z przyjemnością fotografuję.
Wspaniałe spotkania! Miałem w dawnych czasach podobne, niestety, wtedy nie miałem aparatu. Dziś mam wszystko, prócz dobrych nawyków fotografowania. I umiejętności z komputerem. Gratuluję, darz bór! Jan Jóźwiak
OdpowiedzUsuńPanie Janie - serdecznie dziękuję:) darz bór!
Usuńukochanie lasu - natury, bezpośredni z nią kontakt i uwiecznianie tego za pomocą dzisiejszych osiągnięć techniki to coś co Nas łączy, a do tego dzielenie się tym daje mnóstwo satysfakcji
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie - Maria
to wszystko prawda! dziękuję za komentarz. Gdzie mogę znaleźć Pani zdjęcia?
OdpowiedzUsuńSzczerze zazdroszczę i gratuluję refleksu. Tu jest na prawdę pożądany . :)
OdpowiedzUsuńdziękuję:) dlaczego akurat ten post? :)
Usuń