Gdyby nie dzisiejszy poniedziałkowy poranek, nie wiedziałbym, że w niedzielę było aż tak ponuro!
Ale to już Tomasz z Akwinu zauważył, że zło jest brakiem dobra, nie będę się zatem powtarzał.
Najwyraźniej w niedzielę, gdy szedłem przez pochmurny, zimny i deszczowy las, nie przypomniałem sobie tego filozoficznego wątku. Nie mogłem sobie przypomnieć, bowiem szło mi się akuratnie, a mijający czas uważałem za szczególnie udany. Dopiero gdy dziś rano zobaczyłem słońce, przypomniałem sobie, że może być piękniej ...
Podobnie jak w sobotę, powitała mnie łania. Tym razem czmychająca dla odmiany.
Aż dziwne wydało mi się, że przy tej skromnej ilości światła, atomy tworzące to piękne zwierzę, nie miały tendencji do jej opuszczania ... łani tej.
Jej korpuskularno-falowa natura, tym razem okazała się bardziej korpuskularna niż falowa. Cokolwiek to znaczy ;)
Po drodze, w zamglonej oddali, zauważyłem dorosłego bielika. Pomyślałem, OK, skoro mimo pogody penetrują okolicę, idę do czatowni.
Najpierw, klasycznie ... sójka!
Później przyszedł jakiś okrutnie zimny podmuch i trwał dobre dwie godziny. Wilgotne, zimne powietrze przeszywało ażurowe ścianki czatowni. Myślałem, że już tam zostanę. Mimo chłodu, zaleciał jeden czarny patrolowiec :)
Aż chciało się krzyknąć WIĘCEJ ŚWIATŁA !!! ... ale to tez już ktoś powiedział.
Musiałem wyjść z ukrycia. Przypomniała mi się akcja społeczna p.t.
"Złota rączko, wyjdź z ukrycia!" :)))
No i wyszedłem.
Widoki na chwilę przed ulewą ... fajnie!
Tę mozaikę dedykuję Pani Ewie R., bo przecież wiadomo, że sam z siebie nie robię takich rzeczy ;)
Tym razem relacja kolorystyczna jesiennego modrzewia i modraszki (sorki za jakość) rzeczywiście spodobała mi się. Te same kolory na dwóch tak różnych organizmach. Chyba, że czegoś nie wiem o modrzewiach i gdy nie widzę tego ... latają! ;)
Miałem dość. Przemarzłem niemal bezinteresownie, bo ilość i jakość obserwacji, tym samym zgromadzonych zdjęć, jakoś mnie nie porwała w stronę euforii.
W drodze powrotnej wykonałem tzw. "jesienny pejzaż deszczowy z myszołowem".
Tzw. bo go tak nazwałem - wyjaśniam, żeby ktoś nie pomyślał, że to coś znanego, tym bardziej ważnego! :)))!
Potem kolejny.
Mam nadzieję, że doszukacie się w tej scenie czegoś ckliwo-romantycznego, czegoś co spowoduje, że pomyślicie ... chciałbym/ałabym być tam w tym momencie.
Nie chodzi mi o zdjęcie, tylko ... aaaach, no wiecie! :)
Ogólnie było jakoś tak ... jak w smutnej bajce, ale to właśnie było fajne tym razem.
Mijałem wieś, aparat miałem już dawno wyłączony. Odruchowo spojrzałem w stronę dawnego PGR-u. Aż zawróciłem! Na terenie wsi, w obrębie PGR-u wypasały się sarenki.
No wiecie, mogłem tak to skadrować, że nie byłoby wiadomo, że to teren wsi. Ale uważam, że właśnie pokazanie tego faktu ma sens. To jest interesujące, 20 metrów od sarenek, jeżdżą samochody, w tym, na szczęście .. mój :)
Klimat tajemniczego lasu, bardzo wciągające i opowieści i ujęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
dziękuję bardzo :) cieszę się, że opowieści się podobają!
UsuńPo pierwsze - dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńPo drugie - sarenki ładne, sójki takoż, jesienny pejzaż z myszołowem bardzo malowniczy, a kruki najfajniejsze!
kruki się wie się! ;)
UsuńMimo niepogody miałeś dość udane spotkania,faktycznie jakby było lepsze światło dzień byłby bardziej atrakcyjny.Zdjęcia sójek świetne,sam właśnie pracuję nad realizacją takich kadrów,krukowa dynamika spowodowała u mnie lekkie ukłucie zazdrości :)
OdpowiedzUsuńno widzisz, a gdy te dzioby wyszły jeszcze trochę mniej ostro, to już nie pokazałbym tych zdjęć :)
UsuńSojka w locie. sliczna, bo pokazuje swoje atrakcyjne upierzenie..jest popularnym ptakiem, i czesto malo docenianym a jest naprawde pieknym ptakiem...no i sarenki niczego sobie.
OdpowiedzUsuńno właśnie często fotografuję sójki. Są naprawdę piękne. :) Diękuję za komentarz :)
UsuńU mnie tak było szaro i wietrznie wczoraj po południu, kiedy to powzięłam zacny plan udania się w teren. Pies zadowolony, ja mniej, bo z ani jednego zdjęcia nie jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuńSójka rewelacyjna, poproszę o więcej zdjęć w jednym z kolejnych postów :-).
obiecuję! :)
Usuńwłaściwie chyba każde zdjęcie jesiennego krajobrazu jest skazane na ckliwo-romantyczność. I nie wartościuję, bo takich uczuć też człeku potrzeba. Korpuskularność łani chyba taka nie do końca, bo to zdjęcie jest strasznie mięciutkie. A sarenki to bezczelne są i już.Żeby tak publicznie się pałętać!
OdpowiedzUsuńno ta "mnientkość" to chyba jednak niesforność natury falowej, która niepostrzeżenie doszła do głosu ;)
UsuńCzyż jesień nie jest piękna? Te kolory w mglistej zadumie... Taki spokój z Twoich zdjęć emanuje, nawet z rozkruczonych kruków i zasójkowanych sójek :). Wiem przecież jak potrafią rozedrzeć dzioby, ale i tak to spokój... O sarenkach nie będę dzisiaj pisać, wiesz, że uwielbiam te cudne ślepia :). Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
OdpowiedzUsuńno właśnie jakiś taki wielowątkowy ten post mi się trafił :) Tak, jesień jest piękna.
UsuńA mnie zachwyciła jedynka, niezwykle malarska i piękne krucze peleryny. Czasami w deszczowe dni wychodza wyjątkowo piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńno właśnie zaczynam być zwolennikiem deszczowej aury :)
UsuńSuper kruki! Wszystkie!
OdpowiedzUsuńo, świetnie, dzięki! :)
Usuńsuper !!!
OdpowiedzUsuńdziękuję, miło, bardzo miło :)
UsuńBardzo serdecznie pozdrawiam autora bloga! To co Pan pisze i publikuje jest bardzo interesujące. Miło widzieć kogoś tak zaangażowanego i oddanego w swoje hobby :) Z chęcią podzieliłbym się z Panem i Pana czytelnikami swoimi przeżyciami i doświadczeniami, w postaci gościnnego wpisu :) Jeśli będzie pan zainteresowany proszę o kontakt na fotografia-adrian-staskiewicz.blogspot.com
OdpowiedzUsuń