Tym razem mniej literacko, bardziej edukacyjnie ;)
Tak naprawdę chcę pokazać głównie pierwsze zdjęcie. Opisywałem w starszym poscie kuźnię dzięcioła dużego. To mogą być wykute szczeliny, naturalne "imadła" w złamanym konarze lub jak widać w tym przypadku, szczelina między skorupami kory sosnowej po lekkim liftingu. Dzięcioł, gdy uzna, że dana szczelina ma potencjał, rozkuwa jej brzegi, tak, by dało się ściśle wpasować szyszkę.
To zdjęcie doskonale ilustruje, jak dzięcioł, w tym przypadku samica, korzysta z tego narzędzia.
Zdjęcia poniżej ilustrują również, jaką podporą dla dzięcioła w czasie pracy, są szczególnie twarde i sztywne sterówki, czyli pióra ogona. Kiedy uświadomimy sobie z jaką siłą dzięcioł uderza dziobem, musimy zdać sobie sprawę, że na sterówki działają również spore naprężenia. Oczywiście większość impetu jest amortyzowana przez pracę chwytnych kończyn, ale ciężar ciała spoczywa głównie na ogonie.
Aby się nie rozpisywać na temat niezwykłej budowy anatomicznej, szczególnie kości gnykowych i czaszki, zachęcam do lektury pod tym adresem: http://www.inteligentny-projekt.pl/old/index.php?option=com_content&view=article&id=193&Itemid=213
Anbeliwibel! ;)
Samica w trakcie rozkuwania szyszki. Dzięcioły korzystają wielokrotnie ze swoich kuźni, więc takie miejsca łatwo jest znaleźć. U podstawy drzewa leży mnóstwo łusek po rozkutych szyszkach i trzony szyszek.
Samiec w silnie kontrującym świetle, szukający larw pod korą młodych drzew okalających malownicze bagno.
Poniżej młode osobniki baraszkujące na terenie lasu sosnowo-świerkowego w średnim wieku.
Coś wiem na temat miejsc stołówkowych dzięciołów, gdyż regularnie pod moją jabłonią olbrzymią znajduję wiosną całe sterty szyszek (rekord 3 taczki). To urobek moich sąsiadów dzięciołów. Zwykle są to dzięcioły średnie (chyba), ale ostatnio obserwowałam parę zielono-siwych (sinych?) też chyba. A razu pewnego czarny się przypałętał. Mam też z nimi spotkania bliższe, gdy jeden zgłupiały z niewiadomego powodu w szybę okna przydzwonił i trochę się ogłuszył, albo postukuje coś w ściany mego drewnianego domu. Prawdopodobnie nielegalny lokator:)
OdpowiedzUsuń:)) dzięcioł zielonosiwy - cudak, który uwielbia właśnie dobierać się do ... infrastruktur. Często je widzę, jak obstukują np. ambony. Ogólnie to bardzo pracowite ptaki, choć od dziecka poznajemy je jako "lekarzy" lasu/drzew. Prawda jest (jak zwykle) często inna. Potrafią wyrządzać spore szkody, nie wspominając tez o tym, ze potrafią dobrać się do jajek, a nawet piskląt innych gatunków.
UsuńSzkodnik, szkodnik ale ładny. Ten średni, który w okno przygrzmocił też raczej planował dobranie się do infrastruktury. Tylko słabo przymierzył. Dziki posesję plądrują, sarny drzewka ogryzają, dzięcioły infrastrukturę dziobią. I jak tu żyć? Że tak klasykiem polecę
Usuńja wiem ... jest coraz gorzej :)))))))))
UsuńPani Beato! Żyć i cieszyć się z takich gości, mimo plądrowania, ogryzania i dziobania. Zazdroszczę :-)))
UsuńPani Ewo, toteż narzekam tylko tak od niechcenia. Cwiczę do konkursu marudzenia z Bagiennym
Usuńszkoda czasu, Bagienny jest niedościgły w tym względzie :)))
UsuńBeliwibel, beliwibel ;-) Dzięcioły są fajne! Niedawno jednego widziałam na leszczynie w ogródku, kolejny wydzierał się na samym szczycie pobliskiego wysokiego świerka. I to wszystko w odległości 100 m od Uranii. Czyżby zapowiadały srogą zimę i już rozglądały się za słoniną w karmniku?
OdpowiedzUsuńz moich obserwacji wynika, że średnie świetnie się zaaklimatyzowały w mieście i doskonale sobie radzą. Czy to zwiastun zimy ... wątpię. Mam jedynie nadzieję, że lipcowo-sierpniowa susza wiąże się z rekompensatą pod postacią śnieżnej, białej zimy, a nie jak w zeszłym roku ...
UsuńDzisiaj bez dopalaczy? Jakoś przeżyję, bo jest na czym oko zawiesić :). Ja też miałam okazję obserwować dzięcioły przy kowadłach, było takie na wielkim klonie przy płocie u rodziców (niestety trzeba było go wyciąć, był chory, spróchniały i zagrażał, popłakałam sobie po nim...). Nie obraziły się na szczęście, wciąż są blisko, co roku słyszę młodziaki :). A w ogóle to dzięcioły to cwaniaki, jak próbuję je pstryknąć to zawsze zmykają na drugą stronę pnia, ile ja się nabiegam zanim zrobię maziaja hi, hi. Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
OdpowiedzUsuńPS. Raz udało mi się zrobić zdjęcie dwóm osobnikom dwóch gatunków dzięciołów (bohatera Twojego postu i zielonosiwego) pijących z jednej kałuży! Dumna jestem z siebie! Fakt, jakość fotki pozostawia wiele do życzenia, ale i tak "dumnam" :).
tak, całkowicie rozumiem Twoją radość Kasiu z Olsztyna :) Sam uwielbiam złapać w kadrze dwa różne gatunki i nie mam na myśli trawy i mleczu :)
UsuńTe małe pomykajace po sośnie to piękny widok. Moje regularnie kradną orzechy, i rozdziobują wczesną pyszną śliwkę. Taka karma.
OdpowiedzUsuńA to ... dzięcioły no!!! ;)
Usuń