Nie sądzicie chyba, że z jakiegoś powodu nie poszedłem dziś do lasu?!?
Co to, to nie! Poszedłem, a jakże!
Dziś cel był w zasadzie jeden - odbudować jedną z zeszłorocznych czatowni. Postanowiłem to zrobić, ponieważ miejsce jest wyjątkowe. Bardzo dużo obserwacji, mnogość gatunków, działo się tam zawsze, a i droga do czatowni jest wyjątkowo piękna.
Dzień zaczął się mroźnie, oj mroźnie.
Do lasu wchodziłem w takich oto warunkach. W zasadzie zima Panie Premierze! Tfu, Pani Premier!
Ale nie będę prawił o polityce, bo i o czym tu gadać. Najwyżej wyjdzie szydło z worka i już.
Poszedłem przed siebie. Niestety dawno w tej części lasu nie byłem i okazało się, że jego część zniknęła! Na świeżej, jeszcze pachnącej żywicą, polanie pozrębowej zobaczyłem to co najbardziej lubię widzieć :)
Gdy ponownie wracała do śniadania, podchodziłem kilka kolejnych kroków. Póki co, wiatr mi sprzyjał.
W pewnym momencie, odległość okazała się zbyt mała. Wiatr zakręcił i spojrzeliśmy sobie w oczy.
Z tym, że ona wymownie!
Ta bliskość na otwartym terenie, była ponad jej wytrzymałość.
Dopiero w domu, oglądając zdjęcia, zauważyłem, że nie była sama.
Odprowadziłem je wzrokiem i poszedłem w stronę czatowni.
W odległości kilku metrów od czatowni, zauważyłem chmarę jeleni. Niby wszystko prawidłowo, starszy byk oprócz łań, "prowadził" chłysta. Tylko, że tym razem za chłysta robił szpicak, a ten starszy, sam powinien "robić za chłysta" przy znacznie starszym byku!
Nie mogłem ich inaczej podejść, niż niestety płosząc je. Tym razem ani wiatr, ani topografia terenu, nie były po mojej stronie. Zdążyłem zrobić odchodzące towarzystwo, a ponieważ robiłem je z pomiędzy świerków, wyszło ciekawie.
Gdy dobrze się przyjrzycie, zauważycie, że zatrzymały się pod ścianą lasu i sprawdzały, co je spłoszyło. One tam są, na tym zdjęciu - serio :)))
Odbudowałem czatownię, wyłożyłem zanętę, żeby zacząć przyzwyczajać towarzystwo i poszedłem w las. Poniżej kilka spostrzeżeń z tego euforycznego dzionka, pełnego pozytywnej energii i zapału, bo takie i tylko takie odczucia mi towarzyszyły.
A nawet gdy słońce było już wysoko, mgły wciąż penetrowały zakamarki lasu ...
Bardzo się cieszę, że uruchomiłem kolejną czatownię. To jedna z lepszych moich miejscówek. Na polanę, którą mam przed czatownią może w zasadzie zalecieć i podejść dosłownie wszystko!
Oby ta zima była pod tym względem podobna do poprzedniej. W końcu za trzy i pół miesiąca przylatują żurawie! ;)
Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńa ja pięknie dziękuję ;)
UsuńDziesiąte biorę w ciemno! :-)
OdpowiedzUsuńale się cieszę :) Dziękuję!
UsuńPierwsze , czwarte, jedenaste...cudne, takie jaki pewnie byl ten ranek.Co za miejsce, jaki las!
OdpowiedzUsuńto rzeczywiście jeden z moich bardziej ulubionych lasów Puszczy. Ranek wyjątkowy. Dziękuję za komentarz :)
UsuńPiekne zdjecia. Fajnie poczytac, przypomiec. Kocham i zawsze kochac bede ten las pachnacy mokrymi liscmi, zywica, mchem, grzybami. Kolorowy od jesiennych isci, zimny, mglisty, wszechotaczajacy, czesto z niespodziewanym gosciem w postaci zwierzat. Nie wiem, gdzie dzisiaj byles, ale jezeli lasy napiwodzko-ramuckie, o ktorych czesto piszesz - to moje ulubione!! Pozdrowienia z Limy.
OdpowiedzUsuńo rany, z Limy! chyba właśnie otrzymałem najodleglejszy komentarz :) - dziękuję! Tak, to oczywiście Puszcza Napiwodzko-Ramucka, chociaż jej mniej popularna i mniej oczywista część zachodnia. Zaglądaj częściej, to miłe, że to co robię, pozwala w Kimś obudzić miłe wspomnienia. Bardzo miłe.
UsuńJa tak myślę, że gdy już to "szydło z worka wyjdzie" to natychmiast tu przyśle Kamińskiego z Macierewiczem, niech się przyjrzą tym szybkim tramwajom na Kościuszki, Żołnierskiej, Piłsudskiego, 11 listopada. To robi wrażenie... Myślę, że wrażeń będzie więcej... :))) Fotki tyspikne :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńKolejny ciekawy dzień z ciekawymi obserwacjami i zdjeciami :) Powodzenia na nowej budzie, ja właśnie teraz siorbię ostatnie łyki kawy nad Twoim postem i ruszam posiedzieć w swojej :)
OdpowiedzUsuńciekaw jestem jak spisała się twoja czatka, bo ja dziś miałem myszaka :)
UsuńNo i wczoraj przegapiłem odpowiedź, ale dałem ci ją w dzisiejszym poście :)))
UsuńSiódme zdjęcie ze świetlistym objawieniem bardzo piękne, łania zaś klasyczne spojrzenie "s....aj dziadu" prezentuje. Z trzech jeleni rzeczywiście widać dwa a trzeci jest potencjalny. Bardzo piękny dzień Ludzie miałeś.
OdpowiedzUsuńfakt, bardzo mi się podobał :) a co do łani ... niestety masz rację :)))
Usuń7 i 8 to takie odkrywanie mglistej tajemnicy, Piękne!
OdpowiedzUsuńtak te sytuacje taktowałem, poznawanie mglistej tajemnicy :) dziękuję!
UsuńTwój las ma wspaniały klimacik:)
OdpowiedzUsuńtak, lubię tę część Puszczy, jest interesująca i rzeczywiście z klimatem.
UsuńNie potrzebuję ulubionej czekolady, żeby osłodzić sobie dni zadumy. Twoje zdjęcia mi ją zastępują, a dźwięki, jakie z siebie "wydalam" oglądając, nie nadają się do rozpowszechnienia :). Kolejny zestaw, który mnie powalił :). Wspaniałe!
OdpowiedzUsuńOdnośnie Twojego pytania, osiem dni to przypadek, po prostu taka była potrzeba, natomiast siedmiodniowy tydzień pracy na zmiany to mój standard :). Uroki pracy w fabryce :). Kłania się pracownica laboratorium wydziałowego, Kasia z Olsztyna. PS. Powrót z weekendu zaowocował kilkoma fotkami najpiękniejszych barw jesieni, jestem z siebie dumna :).
Cieszę się bardzo, że zjarzałaś tu w tak osobiste święto :) Mam jednak nadzieję, że te mglistojesienne zdjęcia dobrze się wpisują w refleksyjny charakter tego dnia. Jak rozumiem pracujesz na UWM-ie :)
UsuńHi, hi, hi, a to dobre :). UWM! Świetny dowcip :). Czyżby na drugim końcu miasta i w zgoła innej dziedzinie też były kapitalistyczne zwyczaje? Myślałam, że tylko u mnie tak jest :). Kasia z Olsztyna.
Usuńnie, nie, sądzę, wręcz myślę, że nie, ale to laboratorium wydziałowe tak mi się skojarzyło :)
UsuńPiękne te mgielno-jeleniowe foty. Mają skubane klimat!
OdpowiedzUsuńdziękuję serdecznie Panie Bagienny ;)
Usuń