Taka sytuacja ... w Puszczy, którą będę pisał z dużej litery, bo po pierwsze chodzi mi o konkretną Puszczę, sami wiecie jaką, ale przede wszystkim z szacunku do Niej. Niej również będę pisał ... eeee, wiadomo ;)
Dygresja językowa spowodowała (jak zwykle) porzucenie wątku podstawowego, który zaczął się od "taka sytuacja ...".
Sytuacja była taka, że ta moja kochana Puszcza, dziś miała niedobory żywych elementów.
Tym samym do mikro i makroelementów, dorzucamy jeszcze żywe elementy.
W pierwszym bokserskim kroku powitał mnie niezwykle miły element, a nawet elementka.
Czy mogłem wymarzyć lepszy początek? Nie!
Czy taki początek mógł obudzić najgłębsze nadzieje, że to będzie super wyprawa? Tak!
Wykonałem onej elementce serię poruszonych zdjęć oraz ze dwa, maksymalnie trzy ostre, w tym jedno, gdy się odrwóciła! Czyli wszystko zgodnie ze statystyką. Szczególnie gdy robi się ISO 640 i 1/50 sek.
Ale przy okazji tego zdjęcia zadumałem się nad niezbyt codziennym fartem, który tym razem polegał na tym, że ta urocza łania wyszła na drogę akurat w najjaśniejszym miejscu. To się prawie nie zdarza. Mi się nie zdarza. Tym bardziej pomyślałem, że będzie czadowo. Nie było!
Całą drogę niosłem w plecaku wybitnie śmierdzące fragmenty kurczaka. To były elementy zdecydowanie martwe. Oceniając ilość cząstek smrodu, które konsekwentnie, wręcz nachalnie, opuszczały mój plecak, mogę jednozancznie powiedzieć, że martwość tych elementów była bardzo zaawansowana. Tzn. mogłem być pewny, że ta kura już nie ożyje, bo w postaci smrodu, chyba znaczna jej część opuściła mój plecak i krąży gdzieś nad Puszczą. To w sumie ciekawe, że ona po śmierci lata znacznie lepiej niż za życia :)
To co zostało z martwego elementu wypadło mi klasycznie przed czatownią. Największym sukcesem jakim mogę się pochwalić są odsłuchane głosy kruków, orlików krzykliwych i sójek.
I który z tych gatunków zaszczycił mnie obecnością? ... sójka!
Oczywiście sójka! Niby dlaczego miałby usiąść na przykład orlik??? Przecież miałem orliki ponad rok temu, po co więcej.
A sójka, oooo, sójka to co innego! ... jest kolorowa :)
Chciałbym pokazać te kolory rzecz jasna, ale w tym dniu już raz łania stanęła w oświetlonym miejscu, więc tego dnia nie mogłem już na nic więcej liczyć. Usiadła w cieniu!
Prezentuję to zdjęcie mimo wszystko z nieukrywaną satyfą, bo kolorystyka całości i w ogóle. Szczególnie to w ogóle mnie ujęło :)
p.s.
tych moich dziwolągów językowych nie wrzucam między cudzysłowy, wierzę, że już się przyzwyczailiście :)
Ja przywykłszy, a z Ciebie prawdziwy talent. Ty nawet śmierdzący smród potrafisz tak opisać, że zamiast krzywić facjatę, rozciąga mi ją w uśmiechu :). A oba "trafienia" były celne, łania i sója :). Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
OdpowiedzUsuńno wiesz, bo ze wszystkich smrodów, najgorsze są te śmierdzące.
UsuńW ogóle nieźle ;-)))
OdpowiedzUsuńPani Ewo dziękuję i ... w ogóle! ;)
UsuńZawsze wydawało mi się, że głowy ptasie mają małe możliwości ekspresyjne. Myliłam się, co pokazuje Lud na ptasich zdjęciach. Ta sójka, a wcześniej kruk - mogę całe historyjki wymyślać o tym co właśnie w ich łbach się kluje. Historia pośmiertnego lotu kurczaka wycisnęła mi łzy z radości. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńa widzisz :) cieszę się, że widzisz tę subtelną mimikę, bo ona jest! :) ... kurczak ... :)))
UsuńPięknista ta ciemna sójka i nostalgiczna fota z łania też. Udany spacer.
OdpowiedzUsuńcałkiem, całkiem, tylko ubogo cóś :)
UsuńSójka ,łania super fotki.
OdpowiedzUsuńdziękuję Modraszko! W następnym poscie będzie Twoja imienniczka :)
UsuńKrzychu, poleciały już orliki do Afryki !!!
OdpowiedzUsuńPrzykładowo oznakowany loggerem "Warmiak" ruszył 18 IX aby 25 X być w UGANDZIE !!!
Aktualne dane na stronie KOO.
https://www.google.com/maps/d/viewer?mid=zsqtyGmBuGlk.kpJMvV2Ta-Co
Także głosy, które słyszałeś to ........
Pozdrawiam
Tomek
Tomek, no to nie wiem :) Przyznaję, nie widziałem osobnika, bo liczyłem, że siądzie na padlinie. Nie chciałem go płoszyć. Sam się zdziwiłem, myślałem, że jakaś przybłęda się jeszcze kołacze po terenie. Najprawdopodobniej jednak pomyliłem go z innym drapolem. Nie wykluczam, że to mógł być gołębiarz. Krzykliwego ostatni raz słuchałem i fotografowałem ponad rok temu ... Jeżeli to był gołębiarz to tym bardziej żałuję, bo brakuje mi go na blogu :)
UsuńAż poczułam tą kurę;)))
OdpowiedzUsuń