Ach, rykowisko, rykowiskiem, a opowieści przynajmniej raz na jakiś czas, powinny być adekwatne do warunków jakie dyktuje przyroda. A ta ostatnio skutecznie pochrzaniła pory roku. W związku z panoszącymi się dwudziestoma sześcioma stopniami, niedzielę spędziliśmy w gronie przyjaciół nad wodą. Kajaki, łódka, leżing na pomostingu i te rzeczy. Wino domowej roboty wypite na takim słońcu wydaje się być ruchem niezwykle ekonomicznym i zasadnym. Wystarczą dwa łyki, a już w abażurku zaczyna dziać się lepiej i zębole mienią się w słonecznym pokłysku*.
*Pokłysk - nie wiem co autor miał na myśli, wskazana jest interpretacja intuicyjna, prawdopodobnie synonim uśmiechu ;)
Mocne słońce to i mocne cienie. Można pobawić się tłem, a w zasadzie jego traceniem. Zaczynam więc od mocnego uderzenia. Zdjęcie zrobione w słoneczne popołudnie.
Upał, a w zasadzie skwara oraz krew z niewielką ale jednak zawartością alko, położyły mnie na molo i kazały gapić się w leniwie przepływające stada wzdręg pode mną. Uznałem, że w tych okolicznościach przyrody wskazany jest bezruch. Jedynie palec wskazujący prawej ręki wykazywał aktywność i raz na jakiś czas naciskał na spust migawki. Woda, jak na jezioro, była całkiem przejrzysta, więc zabawę miałem przednią.
Początkowo cieszyły mnie nawet bezkoncepcyjne zdjęcia tych barwnych ryb.
Potem szukałem deformacji i kolorów.
One wydawały mi się takie piękne.
Później czekałem na jakieś konstelacje - tu równanie z jedną niewiadomą ;)
Wbrew pozorom najdłużej czekałem na układ zodiakalny ale też się udało :)
Zaobserwowałem ciekawe zjawisko. Na dnie jeziora rosło kilkadziesiąt ton roślin. Wzdręgi nie interesowały się nimi zbytnio dopóty, dopóki jedna z ryb nie wyrwała roślinki z dna. Wówczas wszystkie starały się wyrwać jej zdobycz i łapczywie połykały odrywane kawałki. Uznałem, że ktoś to mądrze wymyślił! Dzięki temu każda wyrwana roślinka była w 100% wykorzystana i nie dochodziło do nadmiernej eksploatacji zasobów. Gdyby każda rybka wyrywała sobie kolejną roślinkę, zasoby mogłyby wyczerpywać się szybciej.
Szczęki 2!
Następnie chciałem zdążyć sfotografować zmiany jakie powstawały na wodzie, gdy ryba ruszyła gwałtownie. To było najtrudniejsze, bo nigdy nie wiedziałem, która z nich łaskawie się zerwie.
Wyszło jak wyszło, ale woda jest fascynującym medium.
Na koniec pojawił się przyszły postrach toni - szczupak!
Póki co w formie mocno juwenilnej :)
Słodziak! :)
A ta koleżanka zaprzyjaźniła się z nami do tego stopnia, że siedziała na głowie kumpla, stopie żony, każdym z moich kolan oraz notorycznie w bezpośrednim sąsiedztwie mojego zalegającego leniwie ciała.
Można zrobić materiał na bloga nic nie robiąc? Można! Trzeba tylko wiedzieć gdzie się rozwlec horyzontalnie ;)
Fotki bardzo ciekawe,co do pogody to taka po części moja wina. Już wyjaśniam,gdy koledzy szli w lipcu i sierpniu to dziwili się że ja brałem wolne na wrzesień. Spokojnie odpowiadałem że pogoda będzie rewelacyjna,upały,zero chmurek i takie tam. I kurna mam to co wykrakałem,a taka pogoda sprawia że nawet na foty nie bardzo chce mi się iść.
OdpowiedzUsuńPaweł! no to musimy poważnie porozmawiać! :) Przez tą pogodę nawet do lasu mi się nie chce chodzić, to jakiś absurd, żeby w środku rykowiska było 26 stopni! :)
UsuńTu nie ma co gadać,tylko się biczować za taki stan rzeczy.
UsuńJasne, że można zrobić materiał na bloga ale oprócz fotek trzeba to również ciekawie opisać :) myśle że spora część czytelników tutaj zagląda ze względu na ciekawe historie i informacje.
OdpowiedzUsuńpozdro, Sew
Sew, bardzo Ci dziękuję, bo widzisz strona tekstowa moich opowieści częto jest dla mnie ważniejsza niż zdjęcia :)
UsuńNo proszę. Ktoś, oprócz tylko mnie, też docenił grę światła i alkoholu w wodzie :-). Krasnopióry - swoją drogą - potrafią pozować.
OdpowiedzUsuńPiotrze, to Twoje zdjęcia z prześwietlonej rzeki zainspirowały mnie do tych poszukiwań :)
UsuńJak ktoś ma głowę otwartą to i w drodze do pracy znajdzie materiał na post. Fajne foty, ryby nie łatwo ładnie uchwycić. A co sądzisz o moim bieliku? Puchnę z dumy i radości, bo wmarszu, bez żadnych zanęt...
OdpowiedzUsuńGłowę otwartą ... chyba toporem :)) Dzięki Luna :) Komentarz dot. bielika zamieściłem u Ciebie ;)
UsuńTo ostatnie to jak stary, ruski helikopter, fuj! ;)
OdpowiedzUsuńale Ci się skojarzyło :)))) fuj! ;)
UsuńAbsolutnie genialne rybki!!! Ogarnęła mnie rozdziapa na ich widok (szczęka w dół). Jak można popełnić tak cudowne fotki? O rety, nie zdzierżę... FAN-TAS-TYCZ-NE!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
ale numer, no i kto by pomyślał :)) nic w zasadzie nie robiłem, leżałem i robiłem fotki wszystkiemu co pode mnie podpłyło :)))
UsuńTe ryby wyszły Ludowi jak na chińskich lub japońskich rycinach. Cudowne. I na dodatek zrobione bez kilometrów nabitych w odnóża! Farciarz.
OdpowiedzUsuńnie pomyślałem, ale rzeczywiście zaleciało chińszczyzną :)))
UsuńZdjęcia mega cudne!! się podobają :))) Ale mówić że się nic nie robiło i powstał materiał na bloga to już przesada.... może i kilosów tym razem nie wykręciłeś ale w głowie trybiki cały czas się kręciły... jak by tu pstryknąć... :))))) Genialne !!
OdpowiedzUsuńno tak :) nieco kokietuję, oczywiście żadne zdjęcie, nawet najgorsze, nie zrobi się samo. :)
Usuńno przecież, że nie... ktoś z pomyślunkiem musi trzymać aparat ;)
UsuńPotrafisz w oryginalny i rewelacyjne sposób pokazać naturę
OdpowiedzUsuńdziękuję, ale gdzie Ciebie zagnało w tak odległe wpisy? :)
Usuń