Dzisiejszy poranek ... wiele by mówić. Ale dziś postaram się mówić (pisać) jak najmniej.
W środku, w naprawdę ogromnym kompleksie leśnym, spotkałem tę oto damę.
Nie była sama. To jedna ze strażniczek sporego stada. Zaalarmowała pobratymców, więc odeszły. Postanowiłem je podchodzić.
Kilometr dalej powtórne spotkanie. No cóż, decyzja zapadła - idę!
Pamiętam o lesie, robię po drodze co mogę, by go utrwalać.
Spotykam je za zrębem i fotografuję przez siatkę uprawy leśnej.
Po raz kolejny odchodzą.
Mniej więcej kolejny kilometr dalej, ponowne spotkanie. Widzę kolejno jedną po drugiej gdy znikają w ścianie lasu.
Idą i idą ...
Staram się je dojść. Pokonuję kolejny kilometr.
Pamiętam o lesie. Jest piękny!
Kałuże tworzą coś na kształt czaszki ślepo wpatrującej się w korony otulających je drzew, a może w same niebiosa.
Gdy już traciłem wiarę, że jeszcze je spotkam, widok tego cielaka dodał mi otuchy. Wciąż jestem na tropie!
Kałuża niczym rozlana rtęć, próbowała mnie powstrzymać. Nieskutecznie.
Pomyślałem, jakie to byłoby piękne, gdyby akurat w tym miejscu coś, cokolwiek, wyszło na tą piękną leśną drogę ...
Jakież było moje szczęście! Łania z cyklu "a kuku!" ;)
Mimo tego, że dość czujnie mi się przyjrzała, postanowiła przeprowadzić stado!
Mały/mała naśladuje matkę nie tylko co do postawy ale i co do kroku :)
Potem szły kolejne i scenariusz za każdym razem się powtarzał.
To oczywiście matki z tegorocznymi cielakami.
Na końcu, ku mojemu zaskoczeniu, wyszedł jakby nieco zmęczony, On!
To wciąż młody byk, w "trzeciej głowie"*, ale spotkanie go w takie scenerii niezwykle mnie ucieszyło.
* byk w trzeciej głowie, czyli taki, który nałożył swój trzeci oręż. Krótko mówiąc czterolatek.
Mógłby to też być byk pięcioletni, czyli w czwartej głowie, ale tyki byłyby raczej mocniejsze, grubsze, a masa ciała większa.
Odszedł niespecjalnie spiesznie. Najważniejsze, że po zakończonej sesji fotograficznej :)
W lesie wyglądał imponująco!
Uzyskałem co chciałem i w pełni zadowolony ruszyłem w drogę powrotną. Jelenie niestety wciągnęły mnie bardzo daleko do lasu, więc czekał mnie dłuższy powrót.
Pamiętałem o lesie! Był piękny :)
W każdej odsłonie inny.
Tu eksperyment z wieloma szczelinami. Kto się nieco interesuje fizyką, wie, że nawiązuję do eksperymentu z dwoma szczelinami ;)
https://www.youtube.com/watch?v=zIlAtlEcJic - gorąco polecam!
Ech ... trzeba wracać. Niestety!
p.s.
Marcina Warmińskiego i wielu innych przepraszam za te cholerne, "porazkolejne" jelenie!
Prawdopodobieństwo, że miłość do tego gatunku mi przejdzie raczej nie istnieje, więc zrozumiem, jeżeli czytelnictwo bloga na skutek zajelenienia spadnie. Wszystko ma swoją cenę :)
Jeżeli jednak lubicie podpatrywać jelenie w naturalnej fotografii, serdecznie zapraszam. Są tu raczej często :)
Mnie Krzysztof nie musisz przepraszać,zawsze chętnie tu zaglądam popatrzeć na ten piękny gatunek.Z utęsknieniem czekam na prawdziwą zimę aby im zrobić zimowe foty,czego i Tobie życzę,chociaż znając ciebie i bez tego ci się uda. Pozdro :)))
OdpowiedzUsuńPaweł, całkowicie Ciebie rozumiem, zima to moja ulubiona pora roku. Las zimą uzależnia :) Życzę Ci takich spotkań jakie miałeś ostatnio i wielu innych, ciekawych obserwacji. Czekamy na zimę! ;) Dziękuję!
UsuńDzięki :) Tak jak piszesz czekamy na zimę,cieszę się że pada deszcz bo jest wody mało,ale ostatnio aura przesadza z opadem :)
UsuńZauroczył mnie ten maluch wpatrzony w dal....Pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńA.... jeszcze pytanie, czy coś niecoś można powiedzieć na temat prognoz na czas zimowy na podstawie sukni sarny, którą tej jesieni "założyła"?
OdpowiedzUsuńMałgosiu, raczej nie, suknia sarny nie ma jakiejś szczególnej zmienności, a nawet jeżeli ma, to trudno to ocenić. Dość wiarygodna wydaje się ocena zachowania pszczół. A dla zabawy i z przymróżeniem oka cytuję:
UsuńPtaszki do Michała (29.IX.), zima gdzieś została.
Ptaszki przed Michałem odleciały, będzie ostry grudzień cały.
Jak we wrześniu krety kopią po nizinach, będzie wietrzna, ale lekka zima.
Im głębiej w jesieni grzebią się robaki, tym bardziej zima da się we znaki.
Jak drozdy śpiewają na wierzchołkach drzew, to wiosna wnet.
We środę po kołaczach, gdy żaba zakuka, już nas zima mrozami pewnie nie oszuka.
Kiedy kot liże futro, ładny dzień będzie jutro.
Jeśli pszczoła w styczniu z ula wylatuje, rzadko pomyślny rok nam obiecuje.
Gdy w styczniu pszczoły się ruszają, to mokra wiosnę zapowiadają.
W kwietniu, gdy pszczoła jeszcze nieruchliwa, mokra wiosna zwykle bywa
Dzięki, chyba w nuty ubiorę, takie melodyjne te przysłowia ;).
UsuńPrzepiękny las (10 i 12 naj) i chyba już dawno nie robiłeś TAKIEGO, w dodatku fajnego podchodu, więc obejrzałam z ogromną przyjemnością i oczywiście z zazdrością.
OdpowiedzUsuńDziękuje Grażynko. Rzeczywiście dziś puściłem się ostro za nimi :) Dzięki temu znalazłem nowe miejsca - jutro tam się wybieram na dłużej. Powiem Ci, że teraz jak widzę mokry korzeń, to inaczej stawiam nogi :)))
UsuńNie pierwszy raz się przewróciłam, ale pierwszy raz taki koszmarny skutek, to była wypolerowana bobrowo łosiowa ścieżka, powinnam to przewidzieć. Najważniejsze, że już nie boli i że jedną ręką też można pstrykać, tylko pisze się wolniej:))
UsuńGrażynko, nie przejmuj się wolnym pisaniem, ja bardzo wolno czytam ;)
UsuńBardzo dobrze że pamiętałeś o lesie. I kałużach. Makabrycznych kałuży nigdy dość.
OdpowiedzUsuńKadry bezjeleniowe dają oku odetchnąć i dzięki temu z nową siłą fascynują kadry jeleniowe (wizualne ciasto warstwowe)
Tymczasem ten czteroletni zadek taki chudy, o matko jaki chudy.
Taka opowieść - ciasto warstwowiec :) Tak, czteroletnie byczki to jeszcze młodzież. Nie mają jeszcze pokroju dorosłego byka.
UsuńZłośliwiec:))))
OdpowiedzUsuńależ skąd! :)))
UsuńJelenie... co one maja w sobie ze chce sie je ogladac z takim podziwem!! Zazdroszcze takich spotkan ;)
OdpowiedzUsuńŁukasz, oglądam je od lat, naprawdę często i apetyt wciąż rośnie :) Nie znam drugiego gatunku, no może poza wilkami, który ma taki magnetyzm.
UsuńNajlepsze jest to ze kazdy z nich jest inny, niepowtarzalny, co roku z innym porożem - ten sam a jednak tak inny! :)
OdpowiedzUsuńa wiesz, że to z pewnością jedna z przyczyn ich unikalności i tym samym fascynacji nimi :)
UsuńNO więc zasiadłam jak zaplanowałam :) Magicznie, tajemniczo ale niezmiennie pięknie :) :) zachwyconam mocno :) "zajelenienie" hehehe no co Ty, to nigdy nie nastąpi :) :) ich nigdy dosyć, to fascynacja z której wyleczyć się nie da... a nawet gdyby się dało to nie poddałabym się takiej terapii :)))) wręcz powiem - to choroba, jedyna którą chciałoby się i warto jest "zarażać" :)))))
OdpowiedzUsuńno i u mnie ta przypadłość ma charakter przewlekły lecz o przebiegu ostrym :)
UsuńBardzo podoba mi się rytm dzisiejszego posta. "O lesie pamiętałem" - fajny refren. I zwrotki jelenie super. Jak w klasycznej powieści drogi, pościg za bandą dzikiego Billi Kida. Jednak muszę Cię zapytać co robił w chmarze łań ten byczek czteroletni. Kłóciłeś się ze mną, że nie ma szans na byka z łaniami po okresie rykowiska. I co?
OdpowiedzUsuńaaa ... bo wiesz ... ten, tego ten ... nooo ... :)
UsuńA tak poważnie rzecz biorąc, to jest wciąc młody byk. Wprawdzie i tak nie powinien ciągać się z łaniami i cielakami, ale to może być jakiś "mięczak", albo to czysty przypadek. Najważniejsze, że mamy kolejny dowód, że przyroda umie i lubi zaskoczyć, że nie ma w niej nic pewnego :)
Tak myślałam, że skończy się nasza rozmowa tym:aaa ... bo wiesz ... ten, tego ten ... nooo ...
Usuń:))) wiesz przecież, że gdybym miał nieco większe IQ, chociaż na poziomie żaby, to odpowiedziałbym jakoś ciekawiej :)))
UsuńLas urzekający, taki baśniowy jak zawsze :-). Mieszkańcy/modele też :-).
OdpowiedzUsuńPoproszę jednakże o teksty nad zdjęciami, bo często łapię się na tym, że czytam i patrzę na obraz pod spodem ;-).
Dawno coś Twojego pięknego psa tutaj nie było, więc jako zadeklarowana... kociara ;-) dopominam się nowych jego portrecików.
Ach Monia ... Cheetoh, miłość mojego życia, ogromna i ważna część mojej duszy, mój wielki przyjaciel ... odszedł trzy miesiące temu, po ciężkiej chorobie. Rak śledziony. Nie umiem opisać mojej rozpaczy. Jestem innym człowiekiem. Myślę, że żałoba nigdy nie minie, a rozpacz nie straci na sile. Byłem z Nim do końca. Odszedł na moich rękach. Więcej nie napiszę, bo już nie widzę ekranu ... Jedyne Jego portrety to już będą tylko te, które powstają sto razy dziennie w mojej głowie. :(
UsuńKrzysiu, bardzo mi przykro :(. Aż trudno mi uwierzyć, w to co czytam :(.
Usuń