Dziś, dokładnie w dniu dzisiejszym jechałem na spotkanie z Klientem. Z Klientem ze Szczytna!
Czy muszę coś jeszcze mówić?
Droga do Szczytna to nic innego jak północne skraje Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej.
Czy zabrałem aparat?
Domyślacie się, że to pytanie nie ma sensu - wziąłem! :)))
Wracając o godzinie czternastej, nie mogłem odpuścić. Hajda w las!
Wiadomo, że miałem maksymalnie godzinę światła. Ale nie mogłem się powstrzymać.
Pierwszą spłoszoną łanię spaprałem.
Drugą łanię, która przebiegła przed poniżej pokazanym cielakiem, niestety też.
Cielaka już udało mi się spanoramować.
Gdzieś w tym leśnym prześwicie zagrały resztki zachodzącego słońca. Fajnie.
No, jeszcze dwa odbicia i będę bezpieczny :)
Dwa kilometry dalej (i wiele luxów ciemniej) udało się podejść dwie łanie i cielaka.
Poniżej łanie w wersji "z arafatką" :)
Ale co ciekawe, przyjrzyjcie się jak ustawiła się ta pierwsza łania ...
... a teraz spójrzcie na zdjęciu poniżej, jak ustawiła się po chwili kolejna.
No szok!
Przecież to wygląda tak, jakby tam były jakieś zatrzaski na racice dokładnie w tym jednym miejscu :) Identycznie spoglądają ponad tą gałęzią. Rozbawiło mnie to setnie :)
Przyroda jest nieprzewidywalna i zaskakująca w każdej odsłonie.
Że też zawsze mi się coś przytrafi ;)
Szedłem przez las w eleganckiej koszuli, takimże obuwiu i ryłem sam z siebie. Na szczęście kurtkę miałem camo i brązowe spodnie, resztę zawsze wożę w samochodzie. W sumie nie było tak źle z ubraniem. :)))
Przesympatyczne te łanie ;) Nie ważny strój, owszem kamuflaż pomaga, ale gdy wchodzisz do lasu tam zawsze się coś dzieje :) Super zapozowały! :)
OdpowiedzUsuńtaki krótki wypad jak widaś też ma sens, ja w każdym bądź razie zrelaksowałem się jak trzeba :)
UsuńNo, psia kosteczka, czytam "jechałem", widzę cielaka i myślałam, że zrobiłeś to z samochodu i od razu złapałam doła, bo wczoraj odwoziliśmy dzieci na lotnisko i nawet kawałka kopytka nie zobaczyłam, a tu takie rzeczy, znaczy po cywilnemu do lasu się wchodzi i zwierza z zaskoczenia bierze. Jak mi tylko gips zdejmą polecę w kostiumiku i szpileczkach:)) Świetna sytuacja z łaniami.
OdpowiedzUsuńNo tak po prawdzie, to kurtkę zapiąłem najwyżej jak mogłem, żeby ukryć "cywilki" i w sumie ciemnobrązowe spodnie ... nie było tak źle :) Grażynko, czy do świąt zdejmą Ci tą zbroję??? Jak spadnie śnieg, to powinnaś być gotowa na "białą stopę" :) Tego Ci życzę!
UsuńDzięki! Mam nadzieję, że w poniedziałek.
Usuńczyli we wtorek jesteś w terenie! :)
UsuńDałeś radę, o drogę pytam. Tak daleko to się zazwyczaj nie wypuszczasz:)
OdpowiedzUsuńKawał trasy ale jakoś poszło :)))
UsuńSzkoda że faceci we wspomnianych przez Grażynę szpileczkach do roboty nie ganiają. To dopiero byłaby beka wśród jeleniowatych z Leśnego w stroju nioorganizacyjnym. A łanie nie nałożyły arafatek tylko mikołajowe brody.
OdpowiedzUsuńHa! nie pomyślałem, nie wpadłem na to - mikołajowe brody :) Świetne! :)
UsuńWczoraj i tak sam z siebie miałem bekę z tą koszulą i spodniami. Gdy Viola do mnie zadzwoniła, gadałem Ściszonym głosem, więc pyta - GDZIE TY JESTEŚ?!? Na co ja, zgodnie z prawdą - W LESIE :) Słyszę ... W TYCH SPODNIACH?!??@)(@#^#%(@ ... a po chwili ... NO TAK, DLACZEGO JA SIĘ WCIĄŻ DZIWIĘ :))))
o mi odcyfrowanie cóż to tam tak ładnie ukryłeś pod @#%
UsuńEj kawałek komentarza mi ucięło. Domyśl się co chciałam napisać sam..
Usuńa ... coś trzeszczało w telefonie, wiesz jak to w lesie z zasięgiem, nie słyszałem dokładnie :)))
UsuńRozłożył mnie rozczochrany słońcem zadek młodego :). Genialny! Dawno się tak nie śmiałam.
OdpowiedzUsuńA łanie są po prostu dyskretne, nie mogły pokazać jak bardzo je rozbawiłeś tym "czymś" na sobie :). Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
mały rzeczywiście wygląda tak, jakby niemal cała energia słońca skupiła się na jego młodocianym dupsku :)))))))
Usuń