Dziś były trudne warunki, trudno było robić zdjęcia ale i tak zrobiłem ... trudno!
Tak mniej więcej tłumaczy się nieco dziwny tytuł.
W ramach pomocy przed świętami staram się głównie nie przeszkadzać więc pomyślałem sobie, że do lasu pójdę sobie ... może.:)
Taki dość oryginalny pomysł wpadł mi do głowy, więc poszedłem. W końcu pójście raz na jakiś czas do lasu każdemu robi dobrze.
Nie zrobiłbym tego wpisu, gdybym nie mógł pochwalić się faktem, że w śródpolnych oczkach, od trzech lat suchych jak popiół w kominku, pojawiła się woda!!! Może nie tyle pochwalić się, co środowisko. W końcu to nie ja wypełniam się wodą.
Zakładam, że w jakiejś części przyczyną jest fakt, że zmrożona ziemia nie wchłania wody, ale i tak jest to ogromny progres, bo przez ostatnie lata nie było w nich ani kropelki.
Niezwykle radosna obserwacja.
Gdzieś, w porannym jeszcze półmroku, przebiegał lis.
Gdy nieco przejaśniało, pojechałem do lasu. Wcześniej nie miało to większego sensu.
W środku lasu, jeżeli miałbym wybór na spotkanie dziś czegokolwiek, wybrałbym to miejsce, w którym spotkałem sarny. Niezwykle fotogeniczna leśna droga, jakieś metafizyczne światło. Fajnie.
Postanowiła dziarsko podejść w moją stronę :)
W lesie było przyjemne światło, niestety po chwili zaczęło siąpić i do reszty wszystko zdechło.
Szczęśliwie mimo szarzyzny, w drodze powrotnej, udało mi się (w miarę) uwiecznić myszołowa.
Ach, taki zrobiłem z niego czarno-biały cosik ... z nudów ;)
Jak zawsze super.
OdpowiedzUsuńWesołych świąt Krzyśku!
o ja, to Ty tu czasami jeszcze zaglądasz?? ale mi miło! :) Pozdrawiam Cię serdecznie :) Życzenia złożyłem Ci w poprzedniej opowieści :)
UsuńFoty są bardzo przyjemne, szczególnie ta sarenka na śródleśnej drodze.
OdpowiedzUsuńno to się cieszę, bo pogoda była dramatyczna :)
UsuńFajny wpis! Jestem wielkim fanem oczek wodnych (serio!), latami miałem na biurku akwarium bez ryb, za to z naszymi śródlądowymi bezkręgowcami. Cieszy mnie więc pojawienie się wody w Twoim rejonie - na pewno przyciągnie dużo zwierzaków. A lisa to i ja dzisiaj widziałem - rano, idąc do pracy przez śródmiejski park. Gapa z niego był, w ogóle mnie nie zobaczył, dopiero jak do niego zagadałem zwiał w panice. Myszołów wymiata - nigdy nie widziałem tego ptaka z tak bliska.
OdpowiedzUsuńGrześ, tu masz go jeszcze bliżej - post z przed 2 tygodni :) http://krzysiekmikunda.blogspot.com/2016/12/las-niebieski-niebianski.html
Usuńcyt. "W końcu pójście raz na jakiś czas do lasu każdemu robi dobrze." :) :) :) hehehe raz na jakiś czas :) no ba... pewnie że robi dobrze :D Fantastyczny wpis... ;)
OdpowiedzUsuńAch to zdjęcie myszołowa bardzo piękne. I przyznam się że szczególnie z powodu badyli w pierwszym planie. I oczywiście ty tylko tak by nie przeszkadzać wybrałeś się do lasu? Wybuchy śmiechu zorganizowałeś tym zdaniem.
OdpowiedzUsuń