Czasami, a nawet nieco częściej niż czasami, wracam do zdjęć z poprzedniego wyjścia.
Coś nie daje mi spokoju.
A może czegoś nie zauważyłem, o czymś zapomniałem?
To pytania nie tyle retoryczne co naiwne zwykle.
Ale jednak czasami, a nawet nieco częściej niż czasami, zdarza się, że rzeczywiście coś przeoczam.
Tak było i tym razem. Może równie naiwnie ale myślę sobie, że te dwa zdjęcia powinienem był pokazać. W ogóle zderzenie łabędzia z kontrastami zimy bardzo mnie fascynuje.
Tyle w ramach uzupełnienia poprzednich obserwacji, a teraz na tapetę bierzemy niedzielę.
Ujęła mnie ascetyczność poniższego kadru. Może nawet jego nonsensowność. To w końcu jest jednak korzeń. Przecież gdybym odwrócił to zdjęcie o 180 st. wyglądałoby jak zrobione spod ziemi :)
A może spróbujmy :))
No! Jakoś od razu normalniej i rozsądniej.
Jak widać natura bywa ... hmmm ... przewrotna :)))))
Podobnym "mindfuckiem"* okazało się ujrzenie wytłoczek marchwiowych w środku zimowego lasu. To zaskakujące zderzenie kolorów omal mnie nie zabiło :)
Wyobrażacie sobie taką "jazdę"? Stałem jak wryty nie bardzo wiedząc co zrobić z tak zastaną sytuacją. Uznałem jednak, że poziom "przewałki" kolorystycznej jest na tyle niespotykany, że muszę to pokazać.
Po chwili, jakbym nie miał dość dziwolągowych obserwacji tego dnia, oczom mym ukazało się coś takiego.
Mugole, czyli osoby, które nie przeczytały Harrego Pottera, nie będą wiedziały czym był peron King's Cross 9 i 3/4. Oni tam przedostając się do innego wymiaru, wbiegali w konkretny filar peronu ... w cegły!
Jak widać na poniższym zdjęciu, łabędzie krzykliwe, też mają takie "wrota" do innego świata.
Jeden po drugim wlatują w ... sosnę! ;)
Co za dzień ...
W lesie było niby normalnie, ale obserwując las, stwierdziłem, że mimo pozornie podobnych warunków, każde drzewo pędzi inny los, inny scenariusz życia. Każde zostaje obsypane inną ilością śniegu, rośnie pod nieco innym kątem, jedne są grubsze, jedne chudsze ... jak ludzie, jak ludzie!
Nie mam pojęcia od czego to zależy, że jedno drzewo "dostaje" taką ilość śniegu, a drugie niemal w ogóle nie.
Powyżej to samo. Jedno żyje, jedno już nie, jedno opatulone kołderką śniegu, drugie nie. Metafora odnosząca się do naszych losów jest nieuchronna, musiała się zrodzić w mojej głowie.
Las na nas patrzy i często nawet o tym nie wiemy. Przykład poniżej. Zauważyłem ją z najwyższym trudem! To jest zbliżenie, w rzeczywistości była daleko ode mnie. Sarna niemal nieuchwytna dla naszego oka. A my pod kontrolą. :)
Na koniec jedyna normalna obserwacja dnia - czubatka.
Przy skromnej tego dnia ilości światła, lecący krogulec z poprzedniej opowieści wydaje się być postumentem w stosunku do startującej sikory ;)
* mindfuck ... w wolnym tłumaczeniu, uczucie zamieszania w mózgu, sytuację silnie zaskakującą, niezgodną z przypuszczeniami czy założeniami, pozostającą w konflikcie z naszym wyobrażeniem :)))
Bardziej dociekliwych po 18 roku życia, zapraszam na priva, przybliżę rzeczywiste znaczenie ;)
zdjęcie "podziemne" fajne bardzo! :-)
OdpowiedzUsuńbo pod ziemią w ogóle jest bardzo fajnie :) tzn. no dobra ... za życia :)))
UsuńEwidentnie przelatują przez sosnę.Pytanie czy przez tę konkretną,liczoną jako 9,5 w lesie?Czy może wszystkie sosny mają tę moc?😊
OdpowiedzUsuńNo wiesz, wolę wierzyć, że znalazłem tę właściwą, jedyną, magiczną. Potter też nie wbiegał w każdy mur na peronie, a w konkretny ;)
UsuńAleż tak właśnie myślałam, ale wolałam spytać u źródła :) Czyli szczęściarzem jesteś - znalazłeś tę jedyną - sosnę:)
Usuńszczerze mówiąc to nie wiem czy ją odnajdę :))))
UsuńMina sarny jest bezcenna - to nie ja, to już było jak przyszłam:)
OdpowiedzUsuń:)))))))))))))))))) nie pomyślałem tak o tej sytuacji! No sam widzisz, że to wszystko co mnie spotkało, nie było normalne! ;))))
UsuńSzkoda, że bliżej nie podszedłeś zrobić zdjęć. Ta gra kolorów jest niesamowita:)
Usuńwiesz jaki jestem gupi - nie chciałem zostawiać zapachów przy żerowisku :)
UsuńPS. znowu mnie zaskoczyłeś - patyk ze śniegu? really?:)))
OdpowiedzUsuńaaaa se klękłem :)
UsuńNo teraz spróbuj skomentować bez entuzjazmu i z ukrytą złośliwością moje artystyczne dokonania na polu focenia butelek i nie tylko))))
Usuńw życiu moim jedynym to już się nie powtórzy! :)))
UsuńSarna przed czubatką świetna także kolorystycznie.
OdpowiedzUsuńGrażynko coraz bardziej lubię zdjęcia sytuacyjne, zwykłe obserwacje "po drodze". Niestety coraz mniej podobają mi się zdjęcia z czatowni. Wydają mi się nudne, podobne i przewidywalne.
UsuńKrzysiu, odsiedziałeś trochę godzin w czatowniach i zrobiłeś mnóstwo pięknych zdjęć, kruków, jeleni, saren, bielików, żurawi i nasyciłeś się, teraz możesz podążać własną drogą, ja ciągle mam potrzebę zobaczenia żurawiej tęczówki, sarnich rzęs i uperlenia na koziołkowym porożu.
UsuńCałkowicie Cię rozumiem i nie próbuję zniechęcać, nie oceniam też nikogo, piszę jedynie o tym co czuję w tej kwestii :) Wiadomo, że chodzi mi najbardziej o czatownie przed którymi lądują tony, dosłownie tony mięcha.
UsuńWszystkie zdjęcia super. :)
OdpowiedzUsuńo, Ty jak coś powiesz, człowiekowi od razu robi się lepiej na duszy ;) Dzięki!
UsuńKocham Twoje foty :). właśnie takie zdjęcia, niebanalne i zaskakujące, są najfajniejsze.
OdpowiedzUsuńPatrycja ... podoba mi się Twoje stanowisko, nawet bardzo! ;)
UsuńMindfuck, lol. Oraz shitload of carrots :-) To zdjęcie z marchewką jest jak z jakiegoś horroru, tak na pierwszy rzut oka. Patyk na śniegu mi się podoba. Wspominam to z rozbawieniem, ale jak kupiłem pierwszy aparat to lubiłem fotografować latarnie na tle nieba - takie mi się to wtedy wydawało artystyczne i awangardowe. Zdjęcia i las jak zwykle pierwsza klasa.
OdpowiedzUsuńGrześ, nie uwierzysz, słowo honoru w liceum wiecznie fotografowałem 3 rzeczy: złamane drzewa, wysypiska śmieci i ... latarnie! :)))
Usuń;-).
OdpowiedzUsuńno, i to rozumiem, komentarz komplementarny, wymowny, całkowicie wyczerpujący w zasadzie :)))
UsuńTo mam teraz sytuację odwrotną niż jakieś 2 miesiące temu - będąc przymusowo w fabryce produkującej steki do hamburgerów w Mac Donaldzie, stałam nad tymi ogromnymi pojemnikami z mielonym mięsem i stwierdziłam, że wygląda identycznie jak marchewka. Twoja marchewka wygląda więc jak mielone mięso. Kto wie, co w rzeczywistości jedzą sarny? :)
OdpowiedzUsuńSarny jak sarny, ale co my jemy nie wie nikt! :)
Usuńosłupiałam na widok stosu marchewki w lesie, jak sarna na Twój , super kontrast :)
OdpowiedzUsuńjako i ja! ;)
UsuńJak ja uwielbiam twoje spacery :D Aż sobie westchnęłam... szkoda, że tak mało jest takich ludzi jak Ty... oj szkoda :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że sarny lubią marchewkę, ale skoro kozy ją uwielbiają to może... ostatnio wyczytałam, że sarny lubią kasztany, to dla nich źródło witamin i minerałów, na zdjęciu sarna pałaszowała z zieloną skórką kasztana. Zachęcano w artykule, że jak ktoś ma nadmiar kasztanów i nie wie co z nimi zrobić po jesiennym szale zbierania to właśnie, żeby zaniósł do lasu do paśnika przy kolejnym spacerze. :)))
Pozdrawiam
Agatku, to naprawdę dla mnie świetna wiadomość, że ostatecznie nie włóczę się sam po lasach, że np. Ty spacerujesz w pewnym sensie ze mną :)
UsuńStos marchewkowy jest jak wklejony z innej rzeczywistości. Istotnie to musiał być dzień, w którym działała jakaś siła nadrzędna:) Kiedyś usłyszałam od znajomego, który schorowany po imprezie zadał retoryczne pytanie: " Jak to jest ,że cokolwiek bym zjadł, to jak wymiotuję, jest w tym marchewka?" Wiem...niesmaczne, ale samo wciskało mi się pod klawisze. Jak tak patrzę na tą sarnę...mogłaby coś takiego rzec w ten dzień zdarzeń niemożliwych:)))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńjak widzę jej minę, to niemal jestem pewny, że tak właśnie powiedziała :))))
UsuńNie no fantastyczny wypad. Szaleństwo na zdjęciach widać (pomarańcz zabija w otoczeniu bieli, patyk w obrotach:))), sarna podglądaczka. Ale naj naj to jednak te łabędzie nad pofałdowaną ziemię białą jako i one. Suuuper
OdpowiedzUsuńO Holender okazało się że to jeden łabędź.
OdpowiedzUsuńmusi być mocno sugestywny ten jego lot, skoro ujrzałaś ich wiele :) Ale to pewnie wpływ słynnej "gadziej" nalewki ze wsi Gady czyli. Czy może Tuławskiej ... jak zwał :)))
UsuńZdjecia wyjatkowe i naturalne serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWando i ja Ciebie serdecznie pozdrawiam Wando i naturalnie Wando ... Wando ;)
UsuńMarchewka?? Rany co jeszcze można zawlec do lasu :)) Czubata cudna :) a ja nadal jej nie spotkałam :))))
OdpowiedzUsuńu mnie jest ich naprawdę dużo. zapraszam :)
UsuńNie kuś... bo przyjadę i zostanę :))))
Usuń