Wilgoć wisząca w powietrzu wydawała się być medium scalającym obserwatora i zwierzęta.
Godzina świtu. Słońce dopiero próbowało dobierać się do nieckowatej, zatopionej w lesie polanki.
Jak dla mnie rosły tam trawy, turzyce i pokrzywy ale najwidoczniej było też coś, co smakowało jeleniom.
Zastałem całkiem spore stado. Zaskakujące - okazało się, że między łaniami z tego- i zeszłorocznym potomstwem, znalazł się, młody wprawdzie, ale jednak byczek.
To czterolatek (dwunastak nieregularny) i nie powinno go tu być.
Powinien zdecydowanie "ciągać się" ze stadem kawalerskim.
Tak czy siak, okazał się niewątpliwą okrasą obserwacji.
Jak to byk, trzymał się nieco na uboczu stada.
Wygląda na mocno zdziwionego. Kiedyś się mówiło, że "kopara mu opadła ze zdziwienia" :)
Ale prawda jest taka, że uchwyciłem tę niefortunną dla jego reputacji minę jako efekt uboczny rozcierania pobranego pokarmu. Jeleniowate jako roślinożercy rozcierają łyka traw i ziół specjalnie przystosowanymi zębami. Po tzw. rejestrach zębowych, konkretnie po głębokości ich wytarcia, można precyzyjnie określić wiek osobnika. Rozdrobniony pokarm dostaje się do przedżołądków kolejno żwacz, czepiec i księgi. Nazwa przeżuwacze nie wzięła się bez powodu ale też nie stąd, że zgryziony pokarm jest przeżuwany. Dlatego, że po fermentacji w żwaczu (pierwszy przedżołądek), jest powtórnie zwracany i wtórnie przeżuwany zanim trafi do dalszej "obróbki" :)
Ostatecznie po pokonaniu trasy "rollercostera" trzech przedżołądków, trafia do tzw. trawieńca, czyli żołądka właściwego. Na studiach ponad sto razy słyszeliśmy, że żwacz to jedna wielka kadź fermentacyjna :) Nie dało się nie zapamiętać, że to w żwaczu pokarm poddawany jest procesowi fermentacji przy pomocy wyspecjalizowanych kultur bakteryjnych.
Mgła miała zmienną gęstość i akurat się nasiliła gdy do byczka podszedł tegoroczny cielaczek.
Nawiązali jakiś rodzaj rozmowy ... :) W tym przypadku wolałbym zrobić zdjęcie dokumentacyjne bardziej niż klimatyczne. Ale tu rządzi natura, nie miałem nic do powiedzenia.
Rzut oka co dzieje się w stadzie. Widać, że to będzie byk, no nie ma co! Naskok wykonał prawidłowo tylko wzrostu brakuje :)))
Dama tuż tuż, a tu taki afront ...
No nic, za dwa miesiące już tak spokojnie nie przejdzie ;)
Nie wiem co on chciał tu zrobić?
Czy patrzył na insekta, który usiadł na oczniakach czy co ... mina zabawna ;))))
Nie ma to jak przytulić się do mamy. Od razu bezpieczniej.
Schowała się jak struś, no nie ma co, kompletnie jej nie widać zza tej wiechy :)))))))))
Nie wiem na ile to widzicie, ale warstwy mgieł unoszą się bezpośrednio nad stadem.
Spokoje żerowanie.
Były naprawdę blisko, tyle tylko, że mgła skutecznie rozcierała detale.
Chyba ostatecznie dostały mój zapach. Łania gwałtownie zmogła czujność i mimo tego, że mnie nie widziała, dała sygnał do odwrotu.
Groźnym i zdecydowanym pomrukiem dała sygnał do odejścia.
Nie biegły, nie uciekły ale zdecydowanie zostawiły mnie wśród mokrych turzyc ukrytego za świerkową gałęzią :)
Takie jakieś to ładne, po prostu...
OdpowiedzUsuńjak to w przyrodzie, jak to w przyrodzie :)
UsuńPięknie, klimatycznie. Wyglądają w tej mgle jak za jakąś zasłoną.
OdpowiedzUsuńDziękuję, klimat jest, a w końcu już tyle razy pokazywałem jelenie "na ostro" bez mgieł, że i takie z klimacikiem też muszą się znaleźć :)
UsuńBardzo rodzinny ten wpis. Czyżby zwierzęta zaczęły brać przykład z ludzi? Zdjęcia bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńtaka można powiedzieć rodzinna sielanka :) One nie biorą z nas przykładu, miały tak od zawsze. Są empatyczne, współczujące, umiejące się bawić i chronić, dbające o swoje potomstwo, lojalne wobec członków stada itd. itd. Nie doceniamy uczuciowości zwierząt. Zawsze mówiłem, że zabijając jakieś zwierzę nie zabijamy osobnika. To jest czyjeś dziecko, czyjaś matka, czyjś ojciec. Może w przypadku jeleniowatych ojciec nie odgrywa żadnej roli poza zapłodnieniem, fakt, ale już w przypadku np. wilków - OGROMNĄ!!!
UsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńserdeczności i witam wśród Gości tego miejsca, bo jeżeli się nie mylę, to pierwszy ślad Twojej obecności. Jeżeli się mylę, to przepraszam :)
UsuńPiękna lekcja zoologii, nie miałam pojęcia o przedżołądkach. Cudne, klimatyczne kadry. Pozdrawiam Andrzeju!:)
OdpowiedzUsuń:))) czyżbym ostatnio pomylił Twoje imię? :)))
UsuńZacisze Lenki, ja np. do niedawna byłem Łukasz ;))
UsuńBardzo Cię przepraszam Krzysiu, że Cię "przechrzciłam". O matko i córko gdzie ja byłam myślami...
UsuńW ludzkim społeczeństwie też zdarzają się takie osobniki. Takie, co nie mogą się pogodzić, że muszą się pożegnać z piersią matki i nocniczkiem ;)
OdpowiedzUsuńWidać, u jeleni też zdarzają się takie przypadki. ;)
najwyraźniej jest tak jak piszesz :)
UsuńTo lubię :-)
OdpowiedzUsuńjak i ja ;)
Usuń