Cieszyłem się oczywiście i to bardzo, że usiadł kruk, ale czekałem na niego 6 godzin! Myślałem, że kręgosłup będą mi jakimiś urządzeniami prostować albo wrócę do samochodu na czworaka.
Jak zwykle krążyły nade mną myszołowy, ale gdzieżby tam, żeby choć na sekundę usiadły na zanęcie - w życiu! Obserwowały teren czujnie, ponieważ gdy tylko kruk poderwał się do lotu, został zaatakowany przez czatującego myszołowa. Nie zrobiłem zdjęcia - gapa! To wina konstrukcji czatowni, trudno mi zrobić zdjęcia scen rozgrywających się w powietrzu. Muszę to jakoś opracować.
Po 6-ciu godzinach zasiadki miałem dość. Wyruszyłem na klasyczny podchód, w trakcie którego wydarzyła się sytuacja skłaniająca mnie do poruszenia pewnego tematu.
Dzisiejszy zatem post poświęcam etyce fotografii przyrodniczej i ilustruję to zdjęciami.
Niech temu posłużą zdjęcia łani-matki z cudownym cielaczkiem. Jak się domyślacie, taka łania-matka prowadząca młodego jest kwintesencją ostrożności i czujności. To tym samym jeden z najtrudniejszych obiektów do podejścia. Specjalnie pokazuję całą serię zdjęć, byście mogli przeanalizować krok po kroku prawidłowość etycznego podejścia zwierzyny, każdej zwierzyny. Właściwe zachowanie się, w tym przypadku moje, widać po tym, że matka i cielak mimo kontaktu wzrokowego ze mną, nie wpadają w panikę. Po dokładnym przyjrzeniu się mojej sylwetce, odchodzą spokojnie, a nie uciekają w popłochu. To bardzo ważne, by nie płoszyć zwierzyny w trakcie realizacji swojej pasji. Ta łania, nie kojarzy spotkania ze mną ze stresem i lękiem, tym samym odejdzie 30-40 metrów i będzie w dalszym ciągu żerowała. Ważne też jest, jeżeli nie najważniejsze, by nie podchodzić jej po raz kolejny. Otrzymałem już swoją satysfakcję i etyka podpowiada mi, że to wystarczy. Mam to co chciałem. Ustawiczne podchodzenie tego samego zwierzęcia uważam za naganne. To samo dotyczy zasiadki. Jeżeli na zanęcie siądą ptaki, to choćby nie wiem co, musimy cierpliwie czekać, aż najedzone odlecą naturalnie, a nie ze strachu. Nasza pasja, musi wiązać się z kompromisem, któremu na imię szacunek do przyrody i jej reguł. Oczywiście chodzenie po terenie i fotografowanie już jest ingerencją w środowisko, ale nadużyciem byłoby uznanie tego za działania szkodliwe w porównaniu z tzw. gospodarką środowiskową, chemizacją rolnictwa, odpadami przemysłowymi czy jeżdżeniem quadami po lasach, o nieetycznym łowiectwie nawet nie wspominam.
Jestem zwolennikiem:
1. pogłębiania wiedzy przyrodniczej tak aby znać i rozumieć granice przyzwolenia na określone działania - patrz np. ochrona strefowa ptaków drapieżnych czy bociana czarnego.
2. angażowania się w wszelkie działania prośrodowiskowe
3. szerzenia wiedzy i świadomości ekologicznej
4. zachowywania się w lesie z pełną pokorą do faktu, że nie jesteśmy u siebie.
5. pogłębiania wiedzy o fotografowanych gatunkach, by znać również zagrożenia
dla zwierząt wynikające z naszego kontaktu z ich przedstawicielami.
6. wykorzystywania zdjęć wyłącznie w celu ukazania piękna przyrody lub wykonywania
fotografii interwencyjnej służącej przyrodzie.
Nie jestem zwolennikiem:
1. fotografowania ptaków gniazdujących, piskląt, jaj itp.
2. przeszkadzania ptakom w trakcie budowania gniazd
3. wielokrotnego podchodzenia tego samego zwierzęcia
4. budowania trwałych infrastruktur (czatowni) służących naszej pasji
5. nawoływania się w lesie
6. pozostawiania jakiegokolwiek śladu naszej obecności (śmieci)
7. szeroko rozumianego naruszania spokoju danego terenu
8. bezkrytycznego nęcenia zwierząt w stopniu, który może zakłócić ich naturalny cykl żywieniowy.
Zakładanie nęcisk w pobliżu gniazd jest naganne.
9. używania wabików naśladujących odgłosy godowe zwierząt.
To moje "przykazania", ale zainteresowanych odsyłam do konkretnej wiedzy, np: http://www.zpfp.pl/poprzednia/kodeks.htm
Na koniec, żeby nie było wyłącznie na poważnie, kilka reminiscencji z wiosennego deszczu :)
wiosną wszystko jest konkretne - również deszcz
mikrotęcza! w tym przypadku to nie miliony kropel tworzą tęczę, a tęcza jest w jednej kropli :)
Nie ma piękniejszej chwili niż słońce po deszczu w lesie.
Tego zapachu, gdy podszyt oddaje wilgoć, nie da się opisać!
wiosenny ażur ...
Ja myślę, że jak ktoś jest już mocno zaangażowany w fotografię przyrody, to zna zasady i je przestrzega. Mam przynajmniej taką nadzieję...
OdpowiedzUsuńAle wiedzy nigdy dosyć i czasem warto przypomnieć sobie, kto tu jest dla kogo.
Cielaczek-kudłaczek uroczy :-)
prawda Pani Ewo, ale mój ulubiony Jerzy Pilch powiedział, że rzeczy nienazwane nie istnieją. Jestem o tym mocno przekonany, więc jak już tak napiszę o tej etyce i ponazywam co i jak i przeczytam to w ramach korekty kilka razy, to potem nijak nie podejdę do gniazdujących ptaków :)
UsuńThanks for some other informative web site. Where else may I
OdpowiedzUsuńget that type of info written in such an ideal approach?
I've a undertaking that I am just now working on, and I have been on the
look out for such info.
my blog :: success factors (http://en.wikipedia.org)