No ale dość tej pseudonaukowej gry wstępnej, bo i tak dziś nic z tego nie wyszło. Wiatr wiał mi w plecy, więc cały podchód został skazany na niepowodzenie. Przynajmniej idąc w tą stronę, czyli zagłębiając się w las. Ale kilka szarych komórek obija się o siebie w mojej mózgoczaszce i okazało się, że jest ich wystarczająca ilość, by zmienić decyzję. Zasiadka! Tak, odszedłem od wstępnych założeń i po godzinie marszu postanowiłem skupić się na tym, na czym natura pozwala się skupić. W pobliżu mojej kryjówki, wypadło mi oczywiście kilka kawałków "indyczyny", ale żeby nie drażnić mojej nowej znajomej "emm", która zarzuciła mi za niski poziom inwestycyjny w zdjęcia, kupiłem nieco droższą :) - emm - żartuję i Cię pozdrawiam serdecznie!
Po dłuższej niestety chwili, bo dopiero po 3 godzinach usiadł pierwszy kruk. W tym samym momencie, lewym uchem, usłyszałem Bielika! Zamarłem z zachwytu. Byłem pewny, że po godzinie, dwóch obserwacji siądzie.
Niestety znacznie wcześniej, bo natychmiast, doszło do dramatycznej bitwy Bielika z krukami! Z trudem powstrzymywałem się, przed wychyleniem się z kryjówki w celu obejrzenia widowiska. Wiedziałem, że dwa kruki walczą, a kilka innych obserwuje okolicę. Zdradzenie się pozbawiłoby mnie możliwości dalszej zasiadki. Meta byłaby spalona na długo. W efekcie końcowym, choć to może części z Was wyda się dziwne, kruki przegoniły Bielika. Są znacznie szybsze i niezwykle zorganizowane.
No cóż, to jest właśnie przyroda, żaden scenariusz nie jest do przewidzenia.
Po kolejnej godzinie pojawił się lisek, był w trakcie linienia. Wyglądał jak siódme nieszczęście. Próbował dostać się do zanęty, jednak wiatr tak zakręcił, że dostał mnie na nos, jak na tacy. Tyle go widziałem.
Klasycznie, jak zwykle w tym miejscu, podeszły żurawie, które tym razem, ze względu na wyjątkowa ekspozycję, pokazuję ze szczególną przyjemnością. Te zdjęcia nie są kadrowane! Pierwszy raz w życiu byłem tak blisko tych pięknych ptaków. Nie wiem dokładnie, ale to nie było więcej niż 12-15 metrów. Test z kamuflażu zaliczony!
Wracałem po 5 godzinach zasiadki. Krew chyba mi przestała krążyć. Przez pierwsze pół godziny marszu dochodziłem do siebie. Tym razem szedłem pod wiatr. Bardzo korzystnie. Dlatego właśnie lis, mimo tego, że był na otwartym polu, nie zorientował się, że jest bohaterem sesji zdjęciowej.
To samo dotyczy sarenek. Te podszedłem już zupełnie blisko. Sam byłem w szoku, ale w zależności od kierunku, wiatr jest ogromnym sprzymierzeńcem lub niestety wrogiem w trakcie podchodu.
Cieszyłem się widokiem spokojnie wypasających się sarenek. Młodziutki koziołek ostatecznie zauważył mnie, ale odszedł nie będąc do końca pewnym o co chodzi:)
Piękna pogoda, piękny dzień, na koniec którego podchód ostatecznie wyrównał porachunki z zasiadką:)
Zobaczymy jak będzie następnym razem.
Zdjęcia ustawiłem tak, jak kolejno były opisywane.
Ech, jakie piękne chwile! Ja nie byłabym w stanie siedzieć bez ruchu tyle czasu - już bym tam została na miejscu, tak by mnie połamało ;-)
OdpowiedzUsuńŻurawie imponujące, ale kruki to jest to!
Nadrobiłam już wszystkie zaległości w czytaniu postów:)...Zastanawiam się czyj sposób jest lepszy: mój z ogromem zdjęć w jednym, czy Twój z częstotliwością postów: prywatny leń czytelniczy ograniczony prędkością internetu podpowiada, że mój, ale chyba to jednak nie do końca dobre...Wszystkie zdjęcia piękne, a zdarzają się wśród nich prawdziwe perełki - w tym przypadku kruk nr.1:) Tylko tak dalej! Czekam na kolejny z niecierpliwością! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńdziękuję, nie dość, że mam kolejny głos w sprawie, to jeszcze jest to głos z bagien :)
Usuńnie zastanawiałem się w ten sposób nad sposobem prowadzenia bloga. Ja tak to robię, bo przyjąłem formułę "jedno wyjście-jeden post" w formie reportażu.
Ty jedziesz nad Biebrzę i spędzasz tam kilka dni. Pewnie stąd różnica :)
Super zdjęcia. Obejrzeliśmy całą rodziną.
OdpowiedzUsuńto dla mnie ogromny komplement, że całą rodzina poświęciła swój czas na oglądanie tych zdjęć - serdecznie dziękuję:)
UsuńKombinuj tak dalej co lepsze czy podchody czy zasiadka , dobrze Ci to idzie , my odbiorcy tylko na tym korzystamy cieszac oczy natura , przepraszam za bledy ale ta klawiatura nie pisze polskich znakow .
OdpowiedzUsuńSistka! właśnie tak to jakoś sobie wymyśłiłem ;) Bardzo się cieszę, że zaglądacie i że się Wam podoba:)
UsuńSuper zdjecia! Jakie sa zwierzeta w naszych lasach? Jakich jeszcze nie masz na zdjeciach?
OdpowiedzUsuńElu, zwierząt w naszych lasach jest naprawdę dużo. Póki co, na moim blogu jest niewielki ich fragment, ale starałem się pokazać na początek te podstawowe. Cały czas jednak będę wprowadzał coraz więcej nowych gatunków w postach. W następnym wpisie z mojej wspólnej wyprawy z synem(!) będą aż trzy nowe gatunki ptaków, nowy gryzoń i w ogóle :)
UsuńDrogi Krzysztofie. Widzę, że ciągle popełniasz te same błędy! Pamiętaj, że nawet najdroższa indyczyna nie jest gwarancją sukcesu. Ja preferuję zasiadki z argentyńską polędwicą wołową, którą szpikuję truflami. Do tego sałatka z japońskich wodorostów, dobry deser, kawa i odrobina koniaku. Kolejna, typowa dla amatorów, wpadka to kamuflaż. Ja wychodzę do lasu wyłącznie w szytych na miarę garniturach. Itd. itd. A zdjęcia kruka (zwłaszcza pierwsze) jak zwykle super. Tak, jak napisałem w innym komentarzu, najfajniejsze są ujęcia w ruchu. W końcu ptaki to kwintesencja mobilności i Ty to umiesz pokazać!.
OdpowiedzUsuńwiem, wiem, już pytałem znajomego, który hoduje bydło mięsne rasy Limousine, czy załatwi mi polędwiczkę lub chociaż antrykocik. Czy sądzisz, że jak podam to pieczone z mandarynkami w sosie imbirowym, to będzie OK? Kurcze ile teraz mam stresu ... jeszcze do krawca po garniak, a niech to ... Poważniej rzecz biorąc, serdecznie dziękuję za opinię. Tak, to pierwsze jest OK. W następnym poscie, pewnie CIę to zaskoczy, bo znasz mój obiektyw, pokażę ... mysikrólika! Dasz wiarę?
UsuńSuper te zdjęcia ptaków w locie. Super.
OdpowiedzUsuń