Wiosna też, niestety. A ponieważ wiosenny las jest wyjątkowo lekki, ażurowy, prześwietlny i świeży, postanawiam poświęcić mu (temu lasu jak powiadają) kolejny post.
Post się sam z siebie nie bierze, ktoś musi rano się zerwać z wyrka, zrobić zdjęcia i jeszcze opisać ... tym razem padło na mnie. Wybrałem się w teren, w którym nie byłem 25 lat! Północne obrzeża Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej. Do lasu wchodziłem od strony Rusi, a dotarłem 4 kilometry za leśniczówką w Sójce. Niesamowite starodrzewia, w zasadzie bór. Momentami człowiek ma wrażenie, że to las pierwotny. Takich sosen i świerków można dziś szukać ze świecą. Tym samym bywają odcinki "ponure" w swoim nastroju, ciemne i ciężkawe, nawet jak na wiosnę. Wszędzie ślady dzików, niestety nie mam ostatnio do nich szczęścia. Po zrobieniu ok. 6 km. usiadłem na złamanym drzewie na skraju polany. Siedziałem ok. 30 minut, wtem słyszę za sobą delikatne stąpanie. Pomalutku odwracam głowę ... nie mogę uwierzyć, w odległości 4 metrów, zdaje się na wyciągnięcie ręki, stoi zdumiony lis i patrzymy tak sobie w oczy. Sytuacja trwa już kilkanaście sekund, a ja drugą ręką powolutku sięgam po odłożony wcześniej aparat. Niestety ... czmychnął - lis oczywiście, nie aparat!
Piękne spotkanie, niestety bez zdjęcia pamiątkowego i autografów, ale lis był przecudny!
Za moment, czyli po południu, wychodzę na zasiadkę do czatowni, ale póki co przeżyjcie ten wiosenny poranek ze mną w wyjątkowym lesie. Niespodzianką niech będzie gniazdująca samica żurawia, którą schodząc nad śródleśne bagno, podszedłem niechcący i mimo woli. Zrobiłem dwa zdjęcia i najciszej jak mogłem, absolutnie jej nie płosząc wycofałem się. Później, ku mojemu kolejnemu zdziwieniu, spotkałem dwa żurawie żerujące w środku lasu!
Nie pomyślałbym, że to w ogóle możliwe. Usiadły między gęsto rosnącymi drzewami. Ciekawe.
Po drodze zrobiłem kilka innych impresji, w tym korę brzozy i pień stojącego ale martwego ogromnego modrzewia. Aaaaa ... jeszcze ten samolot! Tysiące hektarów lasu, ja gdzieś zupełnie w środku tego kompleksu, nad lasem nisko leci samolot, niemal dotykając kołami koron sosen. Ile trzeba mieć szczęścia, żeby przeleciał dokładnie, co do metra nad moją głową ?!? Szok!
Do jutra:)
Krzysiek wkladaj zdjecia wieksze !!!Bo jakies za male do ogladania..takie male...
OdpowiedzUsuńAniu, jak naciśniesz lewa myszką na zdjęcie, to się powiększy i to znacznie:)
UsuńLas w zielonych koronkach :-)))
OdpowiedzUsuńładnie powiedziane
UsuńMiałem kiedyś podobne spotkanie z jeleniami. Tak, jak Ty z lisem, popatrzyliśmy sobie w oczy i też nie zrobiłem żadnego zdjęcia. I bardzo dobrze!
OdpowiedzUsuńrozumiem, że to "bardzo dobrze" dotyczy faktu, że nie zrobiłem zdjęcia ... lisu! (Ewa, tego nie poprawiamy;) gdyż wiedziony polską odmianą życzliwości, cieszysz się, że mi również się nie udało ... :) I jak Cię nie polubić za tą szczerość? ;)
Usuń