środa, 3 czerwca 2015

szczególnie miłe lochy!

Te lochy i w ogóle całe to spotkanie to jeden wielki przypadek. Prawda jest taka, że podchodziłem byka, tego, którego opisywałem dwa posty wstecz. Nie pisałem o tym poprzednio, ale trzydzieści metrów za bykiem ujrzałem taki oto widoczek ...

Ta mamka jeszcze nic o mnie nie wiedziała, ale ponieważ przed sekundą teren opuściły zaniepokojone jelenie, ona sprawdza przyczynę ich ucieczki. Zaciąga górny wiatr! Temu zjawisku towarzyszy specyficzny dźwięk gwałtownie "wentylującej się" lochy. Powietrze zaciągane jest szczególnie głośno. To robi wrażenie.

Nie zwąchała mnie, ale i tak postanowiła się wycofać. Ale niestety ...

... mimo słabego wzroku, przydybała mnie!
Uwielbiam dźwięk bezkresnej irytacji, jaki wówczas wydobywają. To poważne ostrzeżenie.

Ja klęczę, a ta cholera postanowiła mnie obejść!@*@$@%!#!
Co za niepoważny projekt! Wylazła z krzaczorów w bezpośredniej odległości ode mnie. Ja nie strugając bohatera, raczej nie mając wyboru, robię to co do mnie należy, czyli zdjęcia, bo niby co miałbym innego zrobić?!?
Nie mam pojęcia co przeskoczyło nie tak w mojej centralce, ale głośno chrumknąłem do niej. To była katastrofalna pomyłka w założeniach tej zabawy!!! Locha w sekundą się spięła, naprężyła wszystkie mięśnie i przeskoczyła ustawiając się niemal frontalnie w moją stronę.

Byłem pewny, że rozpocznie szturm, wszystko na to wskazywało. Ja pozostaję wciąż w bezruchu na kolanach. I wtedy ona wydała z siebie najniższy z najniższych słyszanych przeze mnie warknięcio-pomruko-chrumknięć, jakie miałem przyjemność słyszeć. Totalny przester niskotonowy! Ubrania przylgnęły do ciała i długo nie chciały się odkleić.Głęboka irytacja wyrażona agresywnym odgłosem nie okazała się szczęśliwie początkiem ataku. Niespecjalnie mógłbym coś zrobić, bowiem odległość była co najmniej nikczemna. Głupio mi się przyznać, ale byłem w siódmym niebie.
Ledwo odeszła puszczając za sobą miot pasiaków, ledwo zdążyłem podejść na kolanach 2 kolejne metry, wyszła kolejna mamuśka.Byliśmy jeszcze bliżej siebie!


Tym razem kurduple trzymały się blisko mamy. Ta (niestety) nie zatrzymała się w przejściu. Wiedząc co się przed chwilą wydarzyło, poprowadziła młodziaki nieco dalej.

 Dopiero za kolejnym krzakiem obeszła mnie i przeszła do obserwacji z ukrycia. Mistrzyni kamuflażu! Sytuacja zrobiła się o tyle niefajna, jak widać, że niestety za maciorą było ogrodzenie szkółki. Ona nie miała gdzie uciec, a tak zwykle zaczynają się poważne tarapaty. Tego mój "abażurek" nie przewidział! Sam byłem ciekaw co się wydarzy :)


 Szczęśliwie postanowiła odejść, chociaż to oznaczało, że musi pokonać kilkanaście metrów równolegle do mnie!

 Co chwila kontrolowała moje pomysły na tę sytuację. Ale mnie znacie, ja ... wersja trusia! ;)

Poszła ... ufff! I jak tu nie stwierdzić, że to były szczególnie miłe lochy?!? Okazały się niezwykle eleganckie w swojej łaskawości :))) Chyba się polubiliśmy ... nawet ;)

21 komentarzy:

  1. Tym razem chyba miałeś Ludzie więcej szczęścia niż rozumu. Ta siatka to naprawdę było poważne zagrożenie. Dobrze, że skończyuło się na fajnych zdjęciach i super historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no było extra! w końcu coś innego niż nudne jelenie na łące :)))
      a historia fajna i do zapamiętania!

      Usuń
  2. Piękne foty :) Sytuacja potencjalnie niebezpieczna,ale znasz się na zachowaniu zwierząt i podświadomie,świadomie to ty kontrolowałeś sytuację.Gratki za spotkanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, dzięki Pawle, znam się, ale wszystkiego nie jestem w stanie przewidzieć. Czuję, że kiedyś przyjdzie rachunek za zuchwałość, bo tej mi nie brakuje ... jak na ten moment :)
      W najbliższym planie mam zamiar zakamuflować się na niedawno odkrytym dużym babrzysku dzików z ewidentnymi śladami codziennego korzystania. Gdy uda mi się zrobić zdjęcia kąpiącego się w błocie dzika, o! to będzie coś:)

      Usuń
    2. Po cichu liczę że przy naszym spotkaniu również poznam te ciekawe miejsce.Wstyd się przyznać ale w albumie nie mam żadnej porządnej fotki dzika,z Twoją pomocą myślę że to zmienię :)

      Usuń
    3. wybierzemy się w takie miejsca, w których szanse będą największe. Gdy zabrałem gŁosiową, czy Gotka, wiem, że nie żałowali. Były dziki, były jelenie, koziołek ... a nawet i mi się wilk trafił! ;)

      Usuń
    4. ale ja porządnej fotki dzika też jeszcze nie mam! Mam z bliska to fakt, ale porządna to będzie gdy zdążę zrobić ostre zdjęcie szarżującego dzika na metr przede mną i wyjdzie poprawnie technicznie! Potem jeszcze rodzina musi mnie odnaleźć przed złodziejami. Zabezpieczyć aparat i opublikować zdjęcia ... nie będzie łatwo :)))

      Usuń
    5. Ej nie przesadzaj,a te fotki to co ? dla mnie są idealne.Ty z tą szarżą nie przesadzaj,ludzkość by straciła nieodwracalnie wyjątkowo cennego fotoreportera,fotoprzyrodnika Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej.Zresztą ja taki kadr rezerwuję dla siebie :))) Co do spotkania w końcu musimy się zgadać :)

      Usuń
    6. nie, idealna to jest fota z akcji, stacjonarne zdjęcie choćby najpiękniejsze, jest niewiele warte :)

      Usuń
  3. Ale fajna historia! I triumf fotografa widoczny!
    PS. Opiekowałam się kiedyś psem znajomego leśniczego, któremu dzik przegryzł kość udową... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to jak pies nie zdążył uniknąć ataku, co ja mam zrobić?!? Następnym razem w takiej sytuacji, sam sobie urąbię kończynę, będzie higieniczniej i może mniej boleśnie :)

      Usuń
  4. To o takie miłe spotkanie chodziło. Szczerze mówiąc trochę się rozczarowałem, choć foty przeeleganckie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak :) ogólnie to chciałem przeprosić, że jestem cały, że dziki nie odgryzły mi nogi i w ogóle że żyję i teraz tak myślę, że ta cała historia to taka codzienna nuda :)))

      Usuń
  5. Cóż powiedzieć...,szczęściarz z Ciebie i to podwójny,bo z życiem uszedłeś i z pakunkiem fajnych fotografii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z dzikami mam wiele doświadczeń, ale to było fajne, bo bardzo bezpośrednie :) dziękuję za komentarz - wpadaj częściej:)

      Usuń
  6. Niby chrumkają, niby straszą, a jednak kochają Cię te dzikie świnki. Świetne puszczańskie zdjęcia, a podgląd pod świerkiem cudowny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to co mnie łączy z lochami to musi być jakieś poważniejsze uczucie ;) najbardiej jednak martwi mnie fakt, że nawet w najlepszych związkach, raz na jakiś czas, dochodzi do kłótni ...

      Usuń
    2. No to właśnie chyba się z Tobą kilka razy pokłóciły, starczy na jakiś miesiąc.

      Usuń
  7. Chyba dzielny jestes...ale fotoreporterska pasja przewazyla, swietne opowiadanie zilustrowane rownie swietnie. Jakie piekne historie zdarzaja sie tym, ktorzy kochaja nature.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rodzice mówili, że jest cienka granica między odwagą, a głupotą. W sytuacjach takich jak ta opisana, nie mam czasu tego roztrząsać, ale gdy wracam do domu, ogarniają mnie wątpliwości czy przypadkiem nie dotyczy mnie ta druga opcja :)

      Usuń