Przede wszystkim przyłapałem ją, gdy wspinała się ze swoją zdobyczą:
Bajecznie blisko, bajecznie świetliście, a model spokojny i cierpliwy. Aż miło i prawie jak nigdy:)
Sekunda przed startem na wyższe piętro ...
... i sekunda po starcie, czyli w trakcie teleportacji.
chwila na decyzję wyboru stołówkowego stolika.
O, krzesełko wygodne i zaczynamy ... początkowo w lekkim stresie, o czym świadczy założony na grzbiet ogon.
Nie wierzyłem własnym oczom, ole obranie tej szyszki i wydłubanie łusek zajęło jej mniej niż minutę! Ona najwyraźniej wie jak to robić, właśnie odpada ostatni wiór, stąd tytuł ściśle nawiązujący do nazwy gatunkowej - wie-wiór!
Super fajny reportaż. A wiedza o wiórach w wiewiorze ogromna
OdpowiedzUsuńnie chyba, moja wiedza o zwierzętach jest proporcjonalna do ich rozmiarów :)
UsuńNie łatwo jest wspinać sie na wysokie drzewo trzymając w zębach kolację i wiedzieć, że na dole czyha ktoś, kto także ma na tę kolecje ochotę. Tak myślę, że ten wiór to ochłap dla prześladowcy.
OdpowiedzUsuńi na tyle tylko liczyłem :)
UsuńWie-wiór ciekawe zwierzątko z niego,ładnie go uchwyciłeś :) Jednak bardziej zaintrygował mnie Twój początkowy wpis o szczególnie miłych lochach,loszkach,no dziczych matkach :) Miałem napisać żebyś uchylił rąbek tajemnicy,ale nie poczekam tak będzie lepiej smakowało :)
OdpowiedzUsuń"Szczególnie wręcz miłymi lochami". Brzmi ciekawie. Baaardzo ciekawie!
OdpowiedzUsuńno niestety przeżyłem tą przygodę :)
UsuńUrocza, śliczniutka... I już wylądowała na tapecie mojego nieodłącznego przyjaciela... laptopa :)
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę :)
Usuń