wtorek, 2 czerwca 2015

wie-wiór!

Dziś krótko, bo czasu mam za mało na przygotowanie posta ze spotkania z miłymi, szczególnie wręcz miłymi lochami! Wjeżdżam zatem z wiewiórką, tym bardziej, że udało się udokumentować całą akcję stołówkową.
Przede wszystkim przyłapałem ją, gdy wspinała się ze swoją zdobyczą:

Bajecznie blisko, bajecznie świetliście, a model spokojny i cierpliwy. Aż miło i prawie jak nigdy:)

 Sekunda przed startem na wyższe piętro ...

 ... i sekunda po starcie, czyli w trakcie teleportacji.

 chwila na decyzję wyboru stołówkowego stolika.

 O, krzesełko wygodne i zaczynamy ... początkowo w lekkim stresie, o czym świadczy założony na grzbiet ogon.


Po chwili jednak przyszło odprężenie, chyba zrozumiała, że nie zabiorę jej obiadu, udało się odłożyć ogon :) 
Nie wierzyłem własnym oczom, ole obranie tej szyszki i wydłubanie łusek zajęło jej mniej niż minutę! Ona najwyraźniej wie jak to robić, właśnie odpada ostatni wiór, stąd tytuł ściśle nawiązujący do nazwy gatunkowej - wie-wiór!


9 komentarzy:

  1. Super fajny reportaż. A wiedza o wiórach w wiewiorze ogromna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie chyba, moja wiedza o zwierzętach jest proporcjonalna do ich rozmiarów :)

      Usuń
  2. Nie łatwo jest wspinać sie na wysokie drzewo trzymając w zębach kolację i wiedzieć, że na dole czyha ktoś, kto także ma na tę kolecje ochotę. Tak myślę, że ten wiór to ochłap dla prześladowcy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wie-wiór ciekawe zwierzątko z niego,ładnie go uchwyciłeś :) Jednak bardziej zaintrygował mnie Twój początkowy wpis o szczególnie miłych lochach,loszkach,no dziczych matkach :) Miałem napisać żebyś uchylił rąbek tajemnicy,ale nie poczekam tak będzie lepiej smakowało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Szczególnie wręcz miłymi lochami". Brzmi ciekawie. Baaardzo ciekawie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Urocza, śliczniutka... I już wylądowała na tapecie mojego nieodłącznego przyjaciela... laptopa :)

    OdpowiedzUsuń